-Rozdział 41-

575 43 5
                                    

Pov. Junko 

Pakowałam właśnie kilka ubrań oraz przydatnych rzeczy do nie dużej torby. Dostałam 5 dni wolnego od mojej Królowej, więc postanowiłam pomóc mojemu znajomemu, jeżeli tak to można nawet nazwać. Za godzinę miałam już pociąg, więc musiałam się pośpieszyć. Mój mąż jak i dzieci już zostały poinformowane, że wyjeżdżam na max 2 dni, więc nie muszą się martwić, że tak nagle znikam. Upchałam ostatnią rzecz i zamknęła torbę. Rozejrzałam się jeszcze po pokoju czy wszystko na pewno ze sobą wzięłam i wyszłam z niego. Weszłam do dość sporego salonu połączonego z kuchnią i uśmiechnęłam się na sam widok tego, co tam zastałam a mianowicie moje najmłodsze dziecko robiło warkoczyki na włosach swojego ojca a obok siedziało jeszcze jedno dziecko tylko ono robiło tatuaże na ramieniu mojego męża. Na ten widok zaśmiałam się, przez co zwróciłam tym samym na siebie uwagę i w jednej chwili wszystkie oczy spojrzały się na mnie.

- Mama! - krzyknęła uradowana dziewczynka i odeszła od taty podbiegając do mnie. Po chwili jednak i moja druga córeczka podeszła do mnie i przytuliłam je dwie do siebie.

- Widzę, że dobrze się tatusiem zajmujecie. To nie będę przeszkadzać, ale chciałam się jeszcze pożegnać przed wyjazdem.

- Musisz jechać? - zapytała starsza.

- Tak, ale nie martw się wrócę za dwa dni. Będziecie grzeczne?

- Tak! - krzyknęły obie.

- No i super. Kocham was bardzo - powiedziałam i złożyłam na ich czołach pocałunki.

- Będziemy tęsknić.

- Ja też - powiedziałam i wypuściłam dzieci z moich objęć a te od razu pobiegły do kuchni szukając czegoś po szafkach.

- Jedź już, bo się spóźnisz - mruknął mój mąż.

- A no właśnie. Dobra to ja lecę. Kocham was - powiedziałam i pocałowałam swojego Alfę w usta, po czym wyszłam z domu.

Do stacji miałam może z 20 minut drogi, więc ruszyłam spacerkiem w tamtą stronę. Po dojściu na miejsce spojrzałam na rozkład i na zegar. Z tych informacji wynikało, że mój pociąg ma być za 15 minut. Czekałam i czekałam aż w końcu mój pociąg się pojawił, po czym wsiadłam do niego zajmując swoje miejsce. Torbę położyłam obok na siedzeniu. Czas podróży to podobno godzina, więc postanowiłam się zdrzemnąć.

Wstałam, gdy tylko usłyszałam głośne komunikaty z radia, na jakiej stacji jesteśmy i gdzie. Wzięłam swoją torbę do ręki i wyszłam z pociągu. Wyciągnęłam telefon i wyszukałam w kontaktach pewien numer, po czym weszłam w konwersacje z nim. Moja wiadomość była krótka, ponieważ to było tylko ,,Już dojechałam, będę za niedługo" i wyłączyłam telefon i zaczęłam kierować się w stronę lasu przez który muszę przejść by dotrzeć do miejsca w którym mam spotkać pewną osobę.

Po kilkunastu minutach doszłam do mojego celu podróży stanęłam przed nie dużym domkiem i zapukałam do drzwi, które zaraz zostały otwarte przez wysokiego mężczyznę w białych włosach i kilkoma zmarszczkami na twarzy

- Dobrze, że jesteś - powiedział wysoki Alfa.

- Ciebie również miło widzieć... - mówiąc to schyliłam lekko swoją głowę w celu oddania szacunku.

- Wejdź proszę - zaprosił mnie do środka i zamknął drzwi na klucz. Myślałam, że jesteśmy sami, lecz para oczu patrzyła się uważnie na mnie z kanapy - A nie wiesz. To jest mój syn...

- Miło mi ciebie poznać - powiedziałam i podeszłam bliżej chłopaka i podałam mu rękę, którą ten uścisną.

- Panią również, ale nie chce być nie niemiły czy coś, ale kim pani jest i co tutaj robi?

- To ojciec ci nic nie mówił?

- Nie?

- No dobrze to przyszłam tutaj by pomóc wam z pewnym chłopcem, którego pewnie znasz i wiesz, o którego mi dokładnie chodzi.

- No i co z tym faktem? Myśli pani, że nie będziemy w stanie dogadzać się z nim czy coś z tych rzeczy?

- Tak w sumie to właśnie tak. On nie będzie miał pojęcia, kim jest twój ojciec a tym bardziej ty. Ja go już zdążyłam poznać i on pamięta mnie. Plus dałam mu pewną rzecz, która może nam pomóc.

- Co to za rzecz?

- Pamiątka. Więcej dowiesz się, gdy przyjdzie na to czas.

- Aha.

Starszy Alfa pokazał mi pokój, w którym będę mogła odpocząć, po czym całą trójką zasiedliśmy do stołu. Po chwili na moim talerzu pojawiło się jedzenie, jakim były sajgonki z grzybami. Życzyliśmy sobie smacznego i zaczęliśmy zajadać się obiadem, jaki przygotował mężczyzna. Po zjedzonym posiłku zaczęliśmy omawiać dokładniej nasz plan. Nikt z nas tu obecnych nie chciał krzywdzić pewnej Omegi, więc nie mogliśmy narażać go na najmniejsze niebezpieczeństwo. Nikt oprócz nas nie wiedział o tym, co ma się stać za niedługo. Jedynym problemem było to jak moglibyśmy wyciągnąć go z zamku i z rąk Alfy, który tam panuje. Katsuki Bakugo nie opuszcza go prawie że na sekundę chyba, że siedzi u siebie w gabinecie. I zazwyczaj tylko w tedy, ale nawet gdyby Alfa siedział w tym pomieszczeniu nadal Izuku nie ma jak wyjść, ponieważ najpierw musi poinformować blondyna o tym, że chce gdziekolwiek iść. Nie mam pojęcia jednak, po co. Nasz plan skończyliśmy omawiać coś koło godziny, 24 więc każdy z nas już był zmęczony. Postanowiliśmy, że jutro ustalimy dzień, w którym chcemy to wszystko zrealizować. Każdy z nas udał się do swojego pokoju. Przebrałam się w piżamy, po czym weszłam pod ciepłą kołdrę i zamknęłam oczy myśląc w tym czasie o swojej rodzinie. I z takimi miłymi myślami zasnęłam. 

----------------------------------------------------------------------------------------------

Hejka!

Co tam u was? Mam nadzieje, że rozdział się podobał. 

Kto się spodziewał, że to akurat nasza Junko tutaj będzie. Dawno jej już nie widzieliśmy co? 

Jakieś teorie? Pomysły?

Gwiazdka? Komentarz?

Następny rozdział w środę!

Do następnego!<3

Teraz jesteś bezpiecznyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz