Nigdy nie dokadywałem się z moimi rodzicami. Gdy byłem dzieckiem zawsze sprawiałem problemy przez co moi rodzice się strasznie wydzierali na mnie... nawet potrafili mnie uderzyć jak gdyby nigdy nic a potem przychodzili do mnie przepraszając mnie. Jak już zaczynałem wchodzić w ten nastoletni wiek na chwilę się to poprawiło... kłótnie ucichły i przestali mnie bić, ale kiedy byłem nastolatkiem znowu zaczeliśmy często kłócić. Pamiętam nawet sytuację jak raz pokłóciłem się o pakowanie na wakacje. Miałem jechać na kolonie w wieku 15 lat. Mama zaczeła mnie pakować kiedy byłem na polu z kumplami. Kiedy przyszedłem na chwilę do domu zauważyłem że mama przygotowywała dla mnie ubrania. Nieźle się wtedy pokłóciliśmy. Już wtedy myślałem, że ją znienawidziłem i myślałem że lepiej by było gdyby nie było mnie na tym świecie. A co gorsza mój 7 letni brat niestety musiał na to patrzeć. 2 lata później nasi rodzice umarli w pożarze. Moi rodzice byli tamtego dnia w pracy. Była wadliwa instalacja która wywołała pożar. Niestety... strażacy nie zdołali uratować moich rodziców. Wtedy zrozumiałem, że mogliśmy się tak często nie kłócić a nasze relacje mogły być naprawdę dobre.
( Perspektywa USA )
Jak zwykle obudziłem się o 7:38. Nie mogłem dłużej postać bo coś hałasowało w kuchni od wczesnego ranka. A tym czymś był Malezja- mój młodszy brat. Jest między nami zaledwie 8 lat różnicy.
U - A ty co tak wcześnie? Nie śpisz jeszcze? - Zapytałem się zaspanym głosem.
M - Jak widać nie śpie. -
U - Ale nie musisz budzić przy tym innych -
Malezja popatrzył się na mnie z miną w stylu " nosz ja pierdole ". Przez głowę przeszła mi tylko jedna myśl. Co jest z nim nie tak? Siadłem przy stole ziewając i zacząłem się zastanawiać co zrobić sobie na śniadanie. Pewnie jak ja spałem to Malezja zdążył wyżreć pół lodówki nie zostawiając przy tym prawie nic, więc nie sprawdzałem nawet lodówki w celu zrobienia sobie śniadania.
Po skończonym śniadaniu wyszedłem na spacer razem z dzieciakami. Było naprawdę gorąco jak na lato. Poszliśmy do parku ( czyli tam gdzie jest najwięcej drzew ) i usiedliśmy przy jednym z drzew. Ami latała tam i z powrotem jak to małe dziecko a Connor siedział mi na kolanach, badając trawę rękoma. Ja natomiast oparłem się o drzewo i zamyśliłem się. I tak minęła nam godzina czasu.
Wróciliśmy do domu po 10:00. Ledwo udało mi się wejść do domu i usadowić dzieci gdy nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Podeszłem je otworzyć a widok za nimi bardzo mnie zdziwił. Za nimi stał Rusek z walizkami i Vódką pod pachą.
U - A ty co? - zdziwiłem się.
R - No jak to co miałem się do ciebie dzisiaj wprowadzić zapomniałeś? - zapytał Rusek mierząc mnie podejrzliwie wzrokiem.
U - Co dziś jest? -
R - Sobota...- głosem uświadamiającym mnie że zawiódł się na mnie
Złapałem się za głowę.
*No tak...dzisiaj przecież Rosja się do mnie ma wprowadzić...rozmawialiśmy o tym tydzień temu. Na śmierć zapomniałem.*U - Wejdź...- odsunąłem się tak aby Rosja mógł wejść z walizkami.
A - Tata - Ami przyszła wyciągając ręce do Rosji. Rosja odstawił torbę, waliskę i Vódkę na ziemie i wziął Ami na ręce przytulając ją. Jak tylko Vódka znalazł się na podłodze momentalnie zaczął opczajać nowy dom w którym zamieszka.
A - Tata z nami zostaję? -
U - Tak...Tata z nami zostaję. - uśmiechnąłem się.
Ami strasznie się ucieszyła na tą wieść.
U - Dobra choć się rozpakuj- poszłem w stronę mojego pokoju a Rosja poszedł za mną. Przez dobre półtorej godziny robiliśmy porządek w mojej szafie tak, żeby ubrania Rosji mogły się pomieścić. Zrobiliśmy także koncik w salonie dla Vódki tak aby mógł się tam bawić i spać chociaż coś czuję że ten futrzak w nocy będzie spał z nami na łóżku. Jego miska na wodę i karmę trafiła do kuchnii a kuweta do łazienki. Po skończeniu usiedliśmy zmęczeni na kanapie.
R - To ja co będziemy robić dzisiaj w nocy? - odezwał się Rusek z tajemniczym uśmiechem, brzmiąc trochę dwuznacznie.
U - No nie wiem... zobaczymy na co pozwolą nam dzieci i kot - powiedziałem z równie tajemniczym uśmiechem.
R - Czemu wliczasz w to kota? -
U - Bo to też członek naszej rodziny -
R- Oki niech Ci będzie -
Dzień minął nam w miłej atmosferze.
Zjedliśmy wspólny obiad i wyszliśmy do Wesołego Miasteczka. Bawiliśmy się wspaniale. To był cudowny dzień.Okej macie tutaj nie za długi i nie za krótki rozdział. Widzimy się za niedługo. I chcę już do domu, ja nie chcieć już być nad tym morzem.
CZYTASZ
| Znaleść swoją prawdziwą miłość | RusAme |
RomanceTo moja pierwsza opowieść i mam nadzieje, że się wam spodoba. Opowieść o Ameryce który pomimo ciężkiego zerwania z Peru znalazł swoją miłość w postaci Rosji. Jak potoczy się ich związek? Jakie problemy napotkają nasi bohaterowie? Czy będą szczęśliwi...