rozdział 15.

274 17 33
                                    

- co chcecie? - zapytałam, kiedy moi przyjaciele dodali mnie na rozmowę wideo.

- jedziesz z nami nad jezioro?- zapytała mnie Marta.

- dobra, dajcie mi jakieś dwadzieścia minut. Gdzie się spotykamy? - zapytałam i zaczęłam zmywać makijaż.

- podejdziemy do ciebie jak chcesz.

- dobra, elo. - powiedziałam i się rozłączyłam.

Kiedy skończyłam zmywać makijaż ubrałam na siebie mój czarny z złotymi elementami, dwuczęściowy strój kąpielowy. Spakowałam do plecaka wodę, krem z filtrem i koc, a później napisałam do Ani, że jestem gotowa i mogę iść w ich stronę.

Nie minęło piętnaście minut, a my już się spotkaliśmy.

- o kurcze, Jann!? Mogę zdjęcie?! - zapytałam zszokowana.

- no pewnie! - zaśmiał się. Zrobiliśmy sobie na szybko zdjęcie.

- jestem fanką, naprawdę! - nadal udawałam śmiejąc się. - a tak serio to cześć wszystkim!!- powiedziałam.

- ktoś tu ma dziś dobry dzień. - zaśmiał sie Piotrek.

- oj tam, dobrze wiecie jak kocham jeździć nad jezioro.

- no to jedźmy więc. - powiedziała Ania.

- ja mogę jechać jednym autem. - zadeklarowałam się. Mimo, że mam auto, to nie jeździłam nim często.

- to ja jadę drugim. - powiedział Janek i podzieliliśmy się kto z kim jedzie. Ania i Paweł jechali ze mną, a Marta i Piotrek z Jankiem.

***

- all I want for christmas is you!! -zaśpiewaliśmy razem.

- jest lato, a my śpiewamy świąteczne piosenki. - zaśmiałam się. Chwilę później zadzwonił do mnie Janek.

- odbierzecie. - powiedziałam.

- zajeżdżamy do sklepu? - zapytał.

- jak coś potrzebujecie to możemy. - powiedziałam i skręciłam na parking.

Każdy wyszedł z auta i weszliśmy do sklepu. Kupiłam sok pomarańczowy, pianki, papierowe kubki, i jakieś ciastka, które by się nie roztopiły na słońcu, a później znów poszłam do auta, żeby tam poczekać na Anię i Pawła. Chwilę później wrócili we dwoje.

- ruszamy? - zapytałam.

- tak, każdy jest to jedziemy. - powiedziała Ania.

Dziesięć minut później byliśmy już nad jeziorem i rozkładaliśmy koce. Jednak byliśmy tam tylko we trójkę, bo Marta z Jankiem i Piotrkiem stali w korku.

- obstawiamy za ile będą? - zapytał Paweł.

- dziesięć złoty na siedemnaście minut. - powiedziałam.

- to ja dziesięć na dwadzieścia osiem. - powiedziała Ania.

- dobra, w takim razie daje dziesięć na trzydzieści dwie minuty. Można się pomylić o dwie minuty. - powiedział Paweł i usiedliśmy na kocu, cały czas rozmawiając.

***

- ha! Wygrałam! Dawać forsę! - krzyknęła Ania, kiedy reszta naszych przyjaciół przyjechała 27 minut od ustalenia zakładu.

- gratulacje, oby tak dalej, to wygrasz milion. - powiedziałam i dałam jej pieniądze, tak samo jak Paweł.

- nie wierzę, założyliście się o to, kiedy przyjedziemy? - zapytał Janek.

- mówisz tak, jakbyś nas nie znał. - zaśmiałam się. - ale dobra, wskakujemy do tej wody? - zapytałam.

- dobra, ale późnej muszę się trochę poopalać, jestem strasznie blada. - powiedziała Ania.

- dobra, to ja też, razem sobie poleżymy. - powiedziałam i ściągnęłam koszulkę, żeby zostać w stroju kąpielowym i chwilę później wszyscy szliśmy do wody.

No ale chłopacy jak to oni zamiast normalnie wejść do wody to do niej wskoczyli...

- debile! No debile! Mogło wam się coś stać!!- zaczęłam krzyczeć.
Jestem strasznie uczulona na czyjąś krzywdę, a wiadomo, że jeśli nagrzany organizm od razu wskoczy do na przykład zimnej wody, to można dostać szoku termicznego.

- ale żyjemy! - krzyknął Piotrek, ponieważ byliśmy daleko od siebie.

- a! Jaka zimna! - krzyknęła Marta.

- nie jest najgorzej w sumie, pływałam w zimniejszej wodzie.- zaśmiałam się i kiedy już się zanurzyłyśmy Paweł zaczął mnie chlapać wodą, więc mu oddałam.

No i tak rozpętała się wojna, chłopacy na dziewczyny, którą oczywiście wygrałyśmy my.

- no i po co wam to było? - zapytałam ich.

- spierdalaj. - odpowiedzieli wszyscy razem. Widocznie uraziłyśmy męskie ego.

- co tam miałczycie? - zapytała Marta, na co pokazali nam środkowe palce.

- dobra, nie wiem jak wy, ale ja wychodzę. Może jeszcze później wejdę. - powiedziałam i zaczęłam kierować się w stronę koców. Wzięłam swój ręcznik i przeniosłam do na słońce, a następnie się położyłam.

- czekaj na nas! - krzyknęły dziewczyny i chwilę później wszystkie się opalałyśmy.

***

- ciszej bo się obudzą. - usłyszałam głos Janka tuż przy mojej głowie.

Postanowiłam to jakoś mądrze rozegrać, więc udawałam, że poprawiam się przez sen, a tak naprawdę chciałam dostać się bliżej butelki z wodą. Kiedy już mi się to udało i usłyszałam ich na tyle blisko szybko się podniosłam i oblałam ich wodą.

- no kurwa mać! Było trzeba być ciszej! - krzyknął Piotrek.

- o boże jaki piękny zachód! Dziewczyny wstawajcie!- krzyknęłam i zaczęłam budzić dziewczyny. Chwilę później pobiegłyśmy robić sobie zdjęcia, a Janek, Paweł i Piotrek zaczęli rozpalać ognisko.

- chodźcie już! Ognisko gotowe! - krzyknął Janek, a my do nich dołączyłyśmy.

Śpiewaliśmy, graliśmy z Pawłem na gitarach i świetnie się bawiliśmy. Takie dni chce zapamiętać najbardziej. Jeżeli będzie mi dane je zapamiętać...

~~~~~~~
Hejo!
Znów daje wam trochę niewiedzy.
Jednak mam nadzieję że mimo to podoba wam się rozdział.

Myślę też, czy nie zrobić sobie krótkiej przerwy, żeby oczyścić umysł.

Do następnego! ❤️

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz