rozdział 8.

288 18 70
                                    

Właśnie szykowałam się do wyjścia z Pawłem, Jankiem, Anią, Piotrkiem i Martą na kręgle. Za dwa dni gramy koncert, więc postanowiliśmy się trochę przed nim zrelaksować. Wyszłam z domu, zamknęłam drzwi na klucz i skierowałam się w stronę naszego parku, gdzie już prawie wszyscy na nas czekali. Wszyscy z wyjątkiem Pawła.

- hej, hej! A gdzie Paweł? - zapytałam, na co Ania zaczęła pogwizdywać.

- zaraz będzie. - powiedział poddenerwowany Janek. Nie wiem o co mu chodzi, może ma zły dzień?

- uh, okej. To czekamy. - powiedziałam i akurat teraz dostałam wiadomość od Pawła.

Śmierdziel

Elo, spóźnię się trochę

No zauważyłam! Mogłeś powiedzieć to też bym się przypadkiem spóźniła 😑😑

Aż tak źle?

Nikt się do nikogo nie odzywa a Janek jest wkurwiony

Nie wiem może to pogoda??

Dobra już jestem blisko daj mi minutkę

Nie dam

To spierdalaj

I wzajemnie ❤️🥰

Po równo minucie zauważyłam Pawła, więc zaczęłam do niego machać, na co on pokazał mi środkowego palca. Tak się bawimy? Dobrze.

- ooo, a kto to raczył się zjawić? Już nie jesteś ze swoją dziewczyną? - zapytałam, akcentując ostatnie słowa, przez co każdy się na niego popatrzył.

- nie wiem o czym mówisz.- powiedział.

- oj żartowałam Pawełku. - powiedziałam przesłodzonym głosem w tym samym czasie uderzając go z otwartej ręki w plecy. Chwilę później usłyszałam śmiech każdego.

- dobra, idziemy? - zapytała Marta. Zaczęliśmy się podnosić z ławek lub z ziemi i iść w stronę kręgielni.

Kiedy już tam byliśmy podzieliliśmy się na dwie grupy. Ja byłam z Jankiem i Pawłem, a Ania, Piotrek i Marta byli razem. Miałam szczerą nadzieję, że nie będę w drużynie z Jankiem, ale nasi znajomi chyba wzięli sobie za misje życia, żebyśmy znowu byli przyjaciółmi.

Chwilę później zaczęliśmy grać rozmawiając i się śmiejąc. Jedynie Janek był nie w sosie, ale czułam, że nie powinnam go o to pytać. W końcu nie jesteśmy jeszcze przyjaciółmi, chociaż bym chciała, ale boje się, że znowu zostanę zraniona. Nie chce przeżywać tego wszystkiego na nowo.

Po podliczeniu wyników okazało się, że wygrała drużyna Ani, Marty i Piotrka.

- no cóż. Kręgle to chyba nie jest nasz konik.- powiedziałam śmiejąc się, na co inni też się zaśmiali.

- to co, teraz na jedzenie? - zapytała Ania.

- o taak! - krzyknął Paweł jak malutkie dziecko. Poszliśmy do pizzerii i zamówiliśmy pizzę. 10 minut później była gotowa, a my poszliśmy nad stawik, który był niedaleko. Spędziliśmy tam cały dzień, a później każdy rozszedł się w swoją stronę.

Zauważyłam, że Janek nie rusza się z miejsca, więc postanowiłam do niego podejść.

- nie wracasz do domu? - zapytałam nie patrząc na niego. Oboje patrzyliśmy się w wodę.

- nie mam ochoty. Wolę zostać tutaj, a ty?

- też jakoś niespecjalnie chce wracać do domu. - odpowiedziałam szczerze.

- w takim razie możemy posiedzieć razem. Co tam u siostry? - zapytał mnie.

- dobrze. - zdziwiło mnie, że o nią pyta. - a u Amelki wszystko dobrze?

- nie wiem, nie jesteśmy już razem. - powiedział obojętnym tonem, a mnie zatkało.

- przykro mi. Radzisz sobie jakoś? - zapytałam.

- niby tak. W sumie to ja z nią zerwałem, ale nie wiem. Czuję, że coś zrobiłem źle.

- słuchaj. Mimo, że pomiędzy nami nie jest tak jak kiedyś możesz zawsze do mnie przyjść w potrzebie. - czułam, że nie mogę zostawić go z tym samego.

- jesteś za dobra na ten świat. Zachowałem się okropnie, a ty mimo wszystko chcesz mi pomóc. Nie wiem jak mam ci dziękować. - powiedział i objął mnie ramieniem.

Siedzieliśmy objęci na ławce patrząc na zachód słońca nie przejmując się niczym, jednak masz spokój nie potrwał długo, bo usłyszeliśmy dźwięk robienia zdjęcia.

Paweł zrobił nam zdjęcie, a teraz cieszy się jak dziecko z tego powodu.

- idealnie mi wyszło! Może powinienem być fotografem? - zaczął gadać do siebie.

- czasem się zastanawiam czy nie jest za późno, żeby oddać cię do cyrku. - powiedziałam do niego. - będę już szła. Do zobaczenia. - te słowa skierowałam do Janka i wstałam z ławki udając się w stronę mojego domu.

Całą drogę myślałam o tym co się dziś stało. Niby nic, ale jednak ten dzień zbliżył do siebie mnie i Janka. Tego dnia zasnęłam z uśmiechem na ustach.

~~~~~~

Hejo!
Nikt się nie spodziewał rozdziału teraz no ale cóż. (Byłby wcześniej o jakąś godzinę ale nie miałam internetu :( )

Jakieś błędy albo coś  ---->

No i papatki ❤️

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz