rozdział 12.

278 19 52
                                    

- dasz sobie radę? - zapytał mnie Paweł po raz kolejny, kiedy chciałam wstać z kanapy po wodę.

- mhm. - odpowiedziałam krótko. Przez ostatnie dni stałam się dosyć cicha. Odzywałam się tylko kiedy musiałam.

Od tygodnia jestem u Pawła, bo stwierdził, że potrzebuje wsparcia i mnie nigdzie nie wypuści, a kiedy mu powiedziałam, że dam sobie radę sama to nie chciał mnie słuchać i zaprosił do domu naszych przyjaciół, żeby mi to uświadomili, " bo on już nie ma na to siły i musi dla odstresowania obejrzeć swoją kolekcję figurek kotów".

Tak więc zostałam skazana na jego towarzystwo, ale nie narzekam. Czasem udaje mi się zapomnieć o tym wszystkim i to dzięki Pawłowi.

- oglądamy coś dzisiaj? - zapytał mnie.

- możemy, ale ty wybierasz.

- ja wybierałem ostatnio.

- no to titanic.- powiedziałam z uśmiechem. Wiem, że Paweł go nie lubi i zawsze to wykorzystywałam.

- znowu?- powiedział wywracając oczami. - oglądaliśmy to nawet nie wiem ile razy!

- w takim razie ty coś wybierz.- powiedziałam wzruszając ramionami. Jednak w odpowiedzi usłyszałam dźwięk sygnału z jego telefonu.

- po co dzwonisz do nas o takiej porze jełopie?! - usłyszałam głos Marty.

- albo mi się nudzi albo znowu zgubił te swoje szklane koty. - powiedziała Ania.

- z Melanią wszystko dobrze? - zapytał Janek.

- dzwonię do was moi kochani przyjaciele, bo nie wiemy co z tą małą żmiją oglądać, a moje kotki tak samo jak Melania mają się dobrze. I wypraszam sobie tego jełopa Marta. - powiedział Paweł.

- no to ja zaraz u was będę, nie wiem jak inni.- powiedziała Ania i się rozłączyła.

- też będę! -  powiedział Piotrek i po chwili jego też nie było. Marta i Janek też powiedzieli, że będą, więc czekaliśmy na nich rozmawiając o zabawkowych kotach Pawła.
Dowiedziałam się, że każdy jest jakąś osobą, którą zna Paweł. Przypisał do każdej osoby kota, który był najbardziej podobny do jego cech i tak dalej. Muszę przyznać, że jest co całkiem pomysłowe.

- elo elo 320!! - usłyszeliśmy krzyk Piotrka.

- już dawno każdy przestał tak mówić wiesz? - odpowiedział mu Paweł.

- zamknij się kociaro. - powiedział i podszedł do mnie, po czym usiadł obok mnie i się uśmiechnął, a ja odwzajemniam uśmiech.

W normalnych okolicznościach przywitali byśmy się przytulasem, ale jeszcze nie byłam gotowa. Jednak Piotrek, tak samo jak wszyscy inni starali się to zrozumieć.

- oho, ktoś idzie. - powiedział Paweł czesząc swoją maskotkę kota.

- hejj! - przywitał się z nami Janek.

- oni wiedzą co to drzwi? Że się puka?- zapytał mnie Paweł szeptem na co się uśmiechnęłam.

- no hejka! Tęsknikiście? Wiem, że tak! - krzyknęła Ania, a za nią weszła Marta w takim samym dobrym humorze.

- czy wy umiecie pukać! - krzyknęła nasza kociara.

- chyba znamy się wystarczająco długo, żebyś wiedział, że nie. - powiedziała Marta i wszyscy usiedli obok nas.

- to jakie macie pomysły? - zapytał Paweł i w tym momencie się wyłączyłam.

Zaczęłam po prostu patrzeć w jeden punkt. Juz wczesniej mi się to zdarzało, więc nie było to dla mnie niczym nowym. Ale dla siedzącego obok mnie Piotrka już nie, więc postanowił przerwać mi te ciekawe zajęcie.

- hej, wszystko dobrze? - zapytał mnie tak, żeby reszta nie słyszała i żeby sobie nie przeszkadzali.

- pewnie, po prostu się zamyśliłam. Nic wielkiego. - powiedziałam. - co oglądamy?

- janek i dziewczyny zażyczyli sobie shreka, więc shrek.- powiedział, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

Juz dawno zapomniałam, jak to było kiedyś oglądać z nimi shreka, ze względu na mnie i Janka, bo go kochamy. Zawsze zakrywaliśmy się kocami i jedliśmy popcorn popijając go colą. Razem z Jankiem naśladowaliśmy głosy osła i shreka nieźle się przy tym bawiąc, więc w rezultacie nikt nie skupiał się na filmie. ( Piszę tu ten fragment a tu reklama shreka w telewizji XDDD to musi być przeznaczenie- autorka)

- zimno mi. - powiedziałam, a po chwili dostałam koc i ramię Piotrka. Wtuliłam się w niego, ale niewiele mi to dało. - nadal mi zimno. - stwierdziłam.

- herbatki? - zapytał Paweł.

- idę zrobić ci kawę. - powiedział Janek w tym samym czasie.

- dziękuję! Będę pamiętać o tym do końca życia. - powiedziałam, ale i tak każdy wiedział, że tak nie będzie. Po chwili do salonu wrócił Janek.

- dobrze panowie, opuszczam was. Nie ma gdzie tutaj postawić kubka. - powiedziałam do Piotrka i Pawła, po czym podeszłam do oparcia kanapy, żeby postawić tam kubek. A, że akurat wtedy usiadłam obok Janka to znowu miałam darmowy kaloryfer.

- teraz to mi zimno. - powiedziała Marta.

- to choć do mnie, razem nam będzie zimno.- powiedziałam i się zaśmiałam, a Marta również się śmiejąc podeszła do mnie i się przytuliłyśmy.

"Obejrzeliśmy" bajkę do końca, a później każdy poszedł do siebie. Jednak chwilę później wrócili, bo stwierdzili, że będą spać u Pawła i zrobimy sobie nocowanie.

Tym razem poszliśmy razem do sklepu, a później wróciliśmy z naszymi zapasami. Każdy się śmiał i było naprawdę miło, a mi udało się zapomnieć, więc czułam podwójną radość.

~~~~~~~

Hejo!
Rozdział dłuższy, ale może być nie ten teges, bo pisałam go w nieciekawym czasie no ale jest I JEST DŁUŻSZY! PONAD 700 SŁÓW

Także do następnego! ❤️

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz