rozdział 13.

311 19 131
                                    

Zaraz po zejściu ze sceny dopadł mnie jakiś dziennikarz. Zresztą nawet nie wiem po co, zazwyczaj brali tylko Janka, ale dziś było inaczej. Oczywiście Janek też brał udział w wywiadzie, ale dlaczego nie mogli wziąć na przykład Pawła? Albo Piotrka? Nie mam pojęcia.

- co jest pomiędzy tobą a Jannem? - zapytał mnie mężczyzna.

- przyjaźń. - odpowiedziałam bez chwili zawahania.

- jedynie przyjaźń? Nie planujecie niczego więcej? - dopytywał mnie.

- nie, jedynie przyjaźń. On jest dla mnie jak brat, nie mogłabym go pokochać w ten sposób.

- dobrze, a czy masz jakieś plany co do swojej kariery, czy będziesz nadal jego gitarzystką?

- cóż, szczerze mówiąc, to o tym nie myślałam. - zaśmiałam się. - no ale jak na razie nigdzie się nie wybieram.

- okej, jest coś, co chciałabyś powiedzieć?- zapytał mnie. Byłam zdziwiona, że zadał mi tylko dwa pytania, ale nie narzekałam. Jednak miałam wrażenie, że chciał mnie zapytać jedynie o to, czy jesteśmy razem z Jankiem.

- pozdrawiam moją ulubioną kociarę! - powiedziałam, a wtedy nagranie się zakończyło.

- dzięki. Uważam jednak, że razem z Jankiem byście do siebie pasowali. Widziałem jakie spojrzenia ci posyłał na scenie. - powiedział, co mnie zdziwiło.

- a nie mówisz tego przypadkiem dlatego, żeby twoi koledzy mieli o czym pisać artykuły? - powiedziałam pół żartem pół serio.

- mówię całkiem poważnie. Następnym razem może przyjrzyj się uważniej. Do zobaczenia, było miło! - krzyknął i pobiegł w stronę Pawła, który popatrzył na mnie ze strachem w oczach, na co uśmiechnęłam się pod nosem.

Postanowiłam gdzieś na niego poczekać, a że prawie wszędzie byli fani Janka było nieuniknione, że gdzieś ich spotkam, więc postanowiłam pójść do pierwszego miejsca, które przyszło mi do głowy i nie będzie w nim fanów.

To nie tak, że ich nie lubiłam, bo byli kochani i czasem zazdroszczę trochę Jankowi tak wspaniałych fanów. Po prostu kiedy bym tam wyszła na dziewięćdziesiąt procent chcieliby ze mną zdjęcie, a ja musiałabym robić te zdjęcia z każdym fanem, a byłoby to czasochłonne. No a ja też nie chce być niesprawiedliwa, więc zawsze obowiązuje mnie zasada albo wszyscy albo wcale.

I takim sposobem znalazłam się w garderobie Janka. Weszłam do środka, wcześniej pukając i zastałam widok skulonego Janka w rogu pokoju.

- chowasz się przed fanami? - zapytałam się go. Jednak kiedy podniósł głowę i na mnie popatrzył, a ja zobaczyłam łzy w jego oczach bez zastanowienia podbiegłam do niego i przytuliłam.

- nie wierzę nadal w to wszystko. - wyszlochał.

- ja też, ale jednak to prawda. Odniosłeś taki sukces Janek, jestem z ciebie dumna. - powiedziałam i pocałowałam go w czoło, a później znowu przytuliłam, na co zaczął jeszcze bardziej płakać.

- jesteś wspaniałą przyjaciółką. - powiedział, a ja o mało się nie rozpłakałam. Łatwo jest mnie doprowadzić do płaczu takimi słowami.

- nie mów tak, bo zaraz oboje będziemy płakać! A tobie jeszcze spłynie cały makijaż!- zaśmiałam się.

- to mi poprawisz. - wzruszył ramionami i znowu się do mnie przytulił.

- nie będziemy tu się tak przytulać wieczność wiesz?

- wiem. - odpowiedział mi, jednak nic sobie z tego nie robił i nadal mnie przytulał.

- wiesz, że jak wejdzie ktoś znajomy to znowu będą domysły, że jesteśmy razem? - zapytałam go.

- a to już ich nie ma? - zapytał niewzruszony.

- mówię serio, ogarniaj się szybciej, bo chcemy już jechać. No a Paweł w szczególności. - zaśmiałam się pod nosem, kiedy przypomniała mi się jego mina.

- co mu się znowu stało? - zapytał mnie.

- nic specjalnego, jakiś dziennikarz chciał z nim wywiad. - powiedziałam, Janek zaczął się śmiać. W tym momencie otworzyły się drzwi, a naszym oczom ukazał się Paweł.

- ty! - pokazał palcem na mnie. - nie uratowałaś mnie! A ty! - teraz zwrócił się do Janka. - to chyba ty powinieneś udzielać wywiadów a nie ja! Chwila, co wy tu odpierdalacie?! Mamy jechać za dziesięć minut! A wy co?! Zbierać dupy w troki i jedziemy! - krzyczał, a my jedynie się śmialiśmy.

- myślisz, że jest za późno, żeby go gdzieś sprzedać? - zapytałam Janka szeptem.

- myślę, że już tak. Chociaż może jakieś araby go wezmą?

- oni to chyba biorą tylko blondynki.

- no to go przefarbujemy.

- wszystko słyszałem! - krzyknął do nas kiedy wychodził.

- dobra, ale teraz tak serio. Musimy się zbierać. - powiedziałam i oboje wkońcu wstaliśmy z tej podłogi. Kiedy Janek był już gotowy poszliśmy do reszty.

- no w końcu! Ile można na was czekać? - zapytała Ania ze śmiechem.

- oj tam. Zresztą to nie moja wina! On się guzdrał! - krzyknęłam pokazując palcem na Janka.

- ta, zwłaszcza jak siedzieliście w rogu i się przytulaliście? - powiedział Paweł, a każdy zaczął się na nas patrzeć. Chwilę później słychać było tylko prześmiewcze buczenie.

- po prostu jesteście zazdrośni. - odezwał się Janek i zaczęliśmy iść w stronę busa.

Nie potrwało to jednak długo, bo zostaliśmy "zaatakowani" przez fanów Janka i musieliśmy iść dłuższą drogą, ale w końcu udało nam się dojść w całości do auta.

Cała podróż powrotna minęła nam przyjemnie. Każdy się świetnie bawił, Paweł grał na gitarze tak jak ja, a Janek śpiewał, chociaż zdarzało się, że śpiewałam razem z nim.

- bejba! Its kajda krejsa! - krzyknęliśmy wszyscy, na dźwięk piosenki w radiu.

Kiedy piosenka się skończyła akurat po solo był gladiator, więc zmusiliśmy Janka, żeby zaśpiewał chociaż kawałek. Kiedy była już końcówka, czyli chórki szturchnął mnie ramieniem, żebym dołączyła, a Piotrek to wszystko nagrywał. Takim oto sposobem powstała, jak to określił Paweł "symfonia dla jego uszu, prostszym językiem arcydzieło".

***

- no co ty robisz?! - zaśmiałam się. Janek zaprosił nas dziś do siebie, ale dziewczyny, Paweł i Piotrek stwierdzili, że zostawią nas samych, bo Paweł gdzieś przeczytał, że nasze znaki zodiaku w końcu muszą kiedyś być razem. Nie rozumiem tego człowieka, najpierw kociara, później zodiakara.

- ty też mnie oblałaś! - bronił się.

- wodą! Wodą debilu! A nie sokiem porzeczkowym!

- odkupie ci. - powiedział i mnie przytulił.

- idę się przebrać. - stwierdziłam i poszłam do łazienki.

Wzięłam jakieś dresowe spodenki i za dużą koszulkę, przebrałam się i poszłam znów do Janka.

- gdzie masz Wiesława? - zapytałam. Wiesław to miś, z którym zawsze śpię, kiedy jestem u Janka.

- nie wiem, u mnie w pokoju?

- to znów muszę się wrócić.- powiedziałam i zawróciłam. Kiedy weszłam do pokoju od razu zauważyłam pluszaka, więc wzięłam go i wróciłam do Janka.

- teraz już się nigdzie nie ruszasz. - stwierdził i mnie przytulił.

W jego objęciach czułam się tak spokojnie, że nawet nie wiem kiedy odpłynęłam.

~~~~~

Hej!
Właśnie wlatuje najdłuższy rozdział 2 części!
Co tam jak tam? Pogoda sprzyja? Bo u mnie to pada :/
Do następnego! ❤️

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz