rozdział 21.

272 20 59
                                    

Janek pov

- kochasz Melanie?- zapytała mnie Ania po chwili niezręcznej ciszy, kiedy dogadywaliśmy jakieś koncerty.

- co?- zapytałem zdezorientowany.

- no kochasz ją czy nie?- zapytała ponownie.

- ugh, nie wiem okej? Nie wiem czy ją kocham i nie wiem czego chcę. Z jednej strony tak, kocham ją, ale z drugiej jeśli zerwiemy, bo nie będzie nam się układało nasza paczka na pewno poniesie tego konsekwencje. - powiedziałem zrezygnowany. Kocham ją, ale czy ona odwzajemnia moje uczucia?

- dobra Janek. Powiem tak. Jeżeli nie spróbujecie, to się nie dowiecie. Zaproś ją gdzieś chłopie, a później zapytaj czy zostanie twoją dziewczyną. Albo się zgodzi, albo grzecznie odmówi.

- no dobra, ale gdzie ja mam ją zaprosić?- zapytałem.

- no pomyśl idioto! Jakie miejsce najbardziej lubi Melania?- powiedziała Ania i uderzyła mnie jakimiś papierami w głowę.

- kocha siedzieć na pomoście nad jeziorem, nad które wszyscy razem chodzimy.- stwierdziłem bez namysłu.

- no i bingo. Zrób romantyczny piknik i masz dziewczynę jak w banku.

- dziękuję.- powiedziałem i ją przytuliłem.

- dobra dobra, dzwoń.- podała mi mój telefon.

- teraz?- zapytałem nie rozumiejąc.

- nie kurwa, za rok. Dzwonisz, bo inaczej ja zadzwonię i powiem, że się wstydzisz.-zagroziła mi.

Wziąłem od niej telefon i wybrałem numer Melanii dając na głośnomówiący.

- halo?- usłyszałem jej głos.

- no hejka. Mam pytanie. - powiedziałem stresując się.

- no dawaj.

- pójdziesz ze mną na randkę? - zapytałem mając nadzieję, że się zgodzi.

- dobra, ale jak zapytasz mnie w twarz.- powiedziała i się rozłączyła.

Okej, to dobrze o niej świadczy, zależy jej na tobie.- powiedziała Ania i zapisała coś na kartce.

- co ty robisz?- zapytałem ją.

- zapisuje ważne informacje. Słuchaj no, matołku. Będę matką tego związku, więc wszystko musi być dopięte na ostatni guzik. A teraz na co czekasz, biegnij do niej! - krzyknęła i mnie wygoniła.

Poszedłem w stronę mojego auta i je odpaliłem, a później pojechałem w kierunku mieszkania Melanii zaczepiając jeszcze o jakąś kwiaciarnię.

***

Kiedy byłem już pod drzwiami zapukałem do nich, a po chwili zobaczyłem uśmiechniętą dziewczynę.

- cześć, wejdź. - powiedziała, a ja wszedłem do środka.

- dobrze, nie będę owijał w bawełnę. To dla ciebie.- powiedziałem dając jej bukiet kwiatów lotosu, ponieważ te lubi najbardziej.

- ooo, pamiętałeś!- wzruszyła się.

- pójdziesz ze mną na randkę?- zapytałem łapiąc ją w talii.

- pójdę z tobą na randkę.- powiedziała i zaczęła płakać.

- myślałem, że będziesz się cieszyła.- zaśmiałem się i ją przytuliłem.

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz