rozdział 22.

319 21 118
                                    

Melania pov

Dziś piątek, a to oznacza, że jestem umówiona na randkę z Jankiem. Jest u mnie Piotrek, który dowiedział się o naszej randce przed chwilą, więc kiedy wyszedł z szoku stwierdził, że jeżeli dowiedział się jako ostatni to chociaż pomoże mi się wyszykować.

- Piotrek!- krzyknęłam, żeby przyszedł do mojego pokoju.

- hm?- zapytał.

- no miałeś mi pomagać! Co by się mu spodobało?- zapytałam otwierając szafę.

- po pierwsze to we wszystkim mu się będziesz podobać, no ale dobra. Idź tam robić coś tam a ja ci tutaj coś wybiorę.- powiedział, więc ja poszłam wziąć kąpiel.

Umyłam całe ciało i włosy, a później zabrałam się za pielęgnację twarzy. Kiedy już miałam ją skończoną stwierdziłam, że pójdę zobaczyć co Piotrek dla mnie wynalazł, żeby makijaż, który miałam w planie zrobić był odpowiedni do stylizacji.

- jak tam, masz coś?- zapytałam, a on pokazał mi trzy outfity.

Pierwszy to długa, rozkloszowana na dole czerwona sukienka i do tego również czerwone szpilki i złote dodatki.

Druga to biała spódniczka i biały top na ramiączkach, oraz białe tenisówki.

Za to trzeci outfit to żółta sukienka do połowy uda i czarne conversy, a do tego jakieś pierścionki.

- i jak?- zapytał mnie Piotrek.

- hm, ja osobiście poszłabym w to.- powiedziałam pokazując na drugą stylizacje. - a ty? Jak myślisz?

- też druga. Ta czerwona sukienka to bardziej tak do restauracji jakiejś, ale nie wiadomo czy cię tam zabierze, no a trzecia też w sumie nie jest zła.- powiedział.

Kiedy byłam już pewna mojego wyboru poszłam zrobić makizjaż. Nałożyłam korektor, róż, puder, rozświetlacz, tusz do rzęs, wyczesałam brwi, zrobiłam czarne kreski i dopełniłam to błyszczykiem.

Później przebrałam się w rzeczy uszykowane przez Piotrka i wysuszyłam włosy, a później zrobiłam lekkie loki i wychodząc psiknęłam się waniliowymi perfumami.

- powodzenia.- powiedział Piotrek przytulając mnie.

- dziękuję.- odpowiedziałam mu.- muszę już iść, Janek na mnie czeka.- powiedziałam wychodząc.

- mam nadzieję, że wrócicie z tej randki jako jalania!- zaśmiałam się na jego słowa i zeszłam na dół po schodach. Kiedy wyszłam na powietrze uderzyła mnie fala gorąca. Chwilę się rozglądałam za Jankiem, aż w końcu go zobaczyłam. O mój boże...

Ubrany był w białą koszulę i czarne spodnie od garnituru. No po prostu Afrodyt kurwa...

- hej, mam dla ciebie kwiaty.- powiedział i podał mi bukiet różowych róż.- czerwone są przereklamowane, nie sądzisz?

- Janek, to już drugie kwiaty w tym tygodniu, nie rozpieszczaj mnie tak, bo się przyzwyczaję.- zaśmiałam się.- dziękuję.- powiedziałam i go przytuliłam.

- dobra, jedźmy, bo widzę już Pawła w krzakach.- powiedział i dyskretnie kiwnął głową w kierunku Pawła, który faktycznie razem z Anią siedział w krzakach.

- Ania też jest.- zaśmialiśmy się i poszliśmy w stronę auta Janka.- to gdzie jedziemy?-zapytałam.

- czeka nas półgodzinna podróż, tylko tyle ci powiem, reszta to niespodzianka.- powiedział.

uśmiechnęłam się pod nosem. Janek szarmancko otworzył mi drzwi na co wyszczerzyłam jeszcze bardziej.

usiadłam do auta a zaraz po mnie wsiadł i on. Odpalił auto i ruszyliśmy.

𝕸𝖊𝖙 𝖙𝖍𝖊 𝖌𝖔𝖉// 𝕵𝖆𝖓𝖓 𝐈𝐈Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz