Rozdział 9

34 2 0
                                    

Po krótkim odpoczynku podzielili zadania przygotowania się do sylwestrowej zabawy. Jędrzej z Maćkiem i Pawłem, zaopatrzeni w listę pojechali do miasteczka po ostatnie zakupy. Bartek i Patryk dostali zadanie przygotowania miejsca na ognisko. Dziewczyny zostały w salonie, gdzie zajęły się dekoracjami salonu.

- Ten Maciek chyba cię polubił – zagaiła Kamila kiedy Aśka wyszła na chwilę z pokoju

- Co masz na myśli? - Magda poczuła, że zaczynają piec ją policzki

- Nie mów, że nie zauważyłaś. Wodzi za tobą wzrokiem, dba o twoje dobre samopoczucie. Nie wiem czy Patryk tak się zachowywał, kiedy zaczynaliśmy się spotykać. Nie pamiętam.

- Patryk to twój mąż. Znacie się kilkanaście lat. Z tego, co pamiętam też patrzył na ciebie maślanym wzrokiem.

- No tak. Ale wiesz, czasem tęsknię za tymi motylkami w brzuchu – Kama poruszała brwiami, uchylając się przed rolką serpentyn którymi rzuciła w nią Magda – Magda, po prostu obiecaj, że się nie zamkniesz na nowe możliwości. Wszyscy chcemy żebyś znowu się śmiała. Drań ci napsuł nerwów, ale tamto już było. Dobrze, że wyrzuciłaś go ze swojego życia. Nie zasługiwał na ciebie.

Magda uśmiechnęła się smutno i uściskała przyjaciółkę. Wraz z podmuchem zimnego powietrza do środka wtoczyli się, niosąc wyładowane torby, Maciek z Jędrzejem. Zostawili zakupy i wyszli pomóc kolegom w przygotowaniu ogniska.

Dziewczyny przygotowały sałatki, przekąski, nakłuły kiełbasę aby była gotowa do pieczenia na ognisku. Na stole postawiły zastawę i kieliszki. Butelki szampana schowały do lodówki.

Wczesnym wieczorem zaczęli rozpalać ognisko. Po kolei każdy mężczyzna wychodził sprawdzać czy ogień już się rozpalił, w miarę konieczności dorzucał drewna aby podsycić ogień. Sylwestrowy nastrój wprowadzili puszczając taneczne hity.

Magda zastanawiała się co założyć. Wzięła dwa zestawy do wyboru. Błyszczącą sukienkę z bordowego materiału przetykanego srebrną nitką i skórzane legginsy z czarno – złotą tuniką. Zdecydowała się na drugą opcję. Była  mniej formalna i sprawiała, że swobodniej się czuła. Na nogi włożyła czarne botki na płaskim obcasie. Włosy luźno związała pozwalając kosmykom opadać na ramiona.

Z głośników leciały, zapraszając do zabawy, taneczne hity. Cieszyła się wspólną zabawą w gronie przyjaciół. Razem z Bartkiem wychodzili czasem poszaleć na parkiecie. Teraz też zaczęli wspólną zabawę rozpoczynając tańce. Świetnie się czuli we w swoim towarzystwie. Po chwili dołączyły do nich pozostałe pary. Porwana muzyką Magda nie zauważyła, że miejsce Bartka zajął ktoś inny. To Maciek dał się ponieść sylwestrowej atmosferze i rękoma oplótł talię Magdy. Mężczyzna prowadził pewnie. Tak, jak poprzedniego wieczora jego ruchy były swobodne, dało się wyczuć, że taniec również jemu sprawia dużą przyjemność.  Ku radości przyjaciół dali się porwać muzyce Wydawało się, że wszyscy poza nimi samymi widzą, że ciągnie ich do siebie.

Tuż przed północą ubrali się ciepło i wyszli na zewnątrz. Do ognia przystawili nadziane na patyki kiełbaski. W śnieżnej zaspie chłodziły się butelki musującego, półwytrawnego, wina. Nad linią lasu zaczęły rozbłyskiwać pierwsze fajerwerki. Zapalili sztuczne ognie i głośno śmiejąc się odliczali sekundy do wybicia północy. Wraz z nadejściem Nowego Roku zaczęli składać sobie życzenia. Po kolei rzucali się sobie w ramiona. Kiedy Magda i Maciej stanęli naprzeciwko siebie na chwilę znieruchomieli i patrzyli na siebie bez słowa. Jakby nie bardzo wiedzieli co mają zrobić. W końcu Magda ruszyła się pierwsza, zrobiła krok do przodu, przytuliła Maćka lekko. Odpowiedział tym samym cicho wypowiadając życzenia aby pamiętała o nowych, otwierających się właśnie drzwiach.

Noworoczny toast wznieśli butelką musującego wina, którą przekazywali sobie z rąk do rąk. Upieczone kiełbaski zjedli siedząc przy ognisku, popijając drugą butelką wina. Zrobiło się już bardzo zimno. Zagasili ognisko, weszli do chaty. Na rozgrzewkę wypili po kieliszku śliwkowej nalewki. Około drugiej w nocy rozeszli się do swoich sypialni.

Następnego dnia posprzątali pokoje i salon. Wynieśli swoje bagaże do samochodów. Zamknęli chatkę, klucz zgodnie z prośbą właściciela włożyli do stojącej na oknie doniczki. Z obietnicą, że koniecznie muszą tu wrócić wiosną, ruszyli w drogę powrotną do miasta.

Maciek z Magdą jechali w milczeniu. Każde zatopione we własnych myślach. Atmosfera w samochodzie była zupełnie inna od tej, która panowała tu zaledwie kilka dni temu, kiedy wyruszali w kierunku Przesieki. Wyczuwalne było jakieś napięcie. Zarówno Magda, jak i Maciej mieli świadomość, że coś się zaczęło. Bez fajerwerków, po cichu, a jednak czuli, że powrót do miejskiego życia nie będzie łatwy. I nie będzie taki sam. Zatrzymali się aby zatankować samochód. Z budynku stacji benzynowej wyszli z kubkami gorącej kawy. Po niepełnej godzinie Maciek zatrzymał się pod blokiem Magdy.

- Poczekaj chwilę – Magda zatrzymała go zanim wyszedł wypakować jej torby – chciałabym ci zwrócić koszty paliwa.

Maciek zaniemówił na kilka sekund.

- Nawet o tym nie myśl – żachnął się odsuwając jej rękę z banknotami.

- Maćku, proszę. Przecież zabrałeś mnie, obcą osobę, swoim autem, Chciałabym się dołożyć do benzyny

- Magda, nie wezmę od ciebie żadnych pieniędzy. Przecież i tak jechałem, a twoje towarzystwo tylko umiliło mi podróż – Maciek  nie chciał jeszcze przyznać, jak bardzo było mu przyjemnie spędzać wspólnie czas

- Rozumiem, dziękuję, ale chciałabym się jakoś zrewanżować.

- Skoro tak  - Maciej uśmiechnął się do Magdy – masz mój numer. Jeśli będziesz miała ochotę zadzwoń. Umówimy się na kawę i będziemy kwita. Z tymi słowami wyszedł z auta, otworzył drzwi Magdzie, zaniósł jej bagaże pod drzwi klatki. Magda powoli włożyła klucz do zamka, odwróciła się. Jeszcze na chwilę zerknęła w stronę Maćka.

- To  był bardzo miły wyjazd. Dziękuję – wróciła do otwierania drzwi.

- Magda – podszedł kilka kroków w jej kierunku – naprawdę mam nadzieję, że zadzwonisz. Będę czekał na twój telefon - to powiedziawszy odwrócił się i poszedł  w stronę auta.

Magda zniknęła za drzwiami klatki schodowej, ale przez przeszklone drzwi patrzyła na granatowego suva, który wciąż nie odjeżdżał z parkingu. Maciek wsiadł do samochodu. Oparł głowę na kierownicy. „Ale ze mnie palant. Przecież mogłem jej pomóc z tymi bagażami. Prawdziwy dżentelmen, nie ma co.” Kręcąc głową, mając nadzieję, że jego brak taktu – jak myślał – nie zniechęci Magdy. Pogrążony w myślach ruszył pustymi ulicami w stronę domu. Czas wracać do rzeczywistości.

Magda najpierw zniosła do piwnicy narty i buty.  Podziemia zawsze ją przerażały. Bała się, że drzwi się zatrzasną, nie będzie mogła się wydostać na zewnątrz i udusi się z braku powietrza. Takie myśli odbierały jej na chwilę zdolność oddychania. Nigdy nic się jednak nie wydarzyło. Spokojna wjechała windą na ósme piętro. Otworzyła drzwi mieszkania, do jej nóg dopadła stęskniona Delicja. Przyklęknęła i zaczęła głaskać kotkę. Po chwili zatopiła nos w mięciutkim futerku. Wstawiła pranie, rozpakowała resztę bagażu. Na chwilę poszła do pani Helenki podziękować za opiekę nad kotką. Wypiła z sąsiadką herbatę, zjadła kawałek sernika, opowiedziała o wyjeździe i wróciła do siebie. Było jeszcze wcześnie, mimo to Magda zaciągnęła zasłony, położyła się na łóżku i wróciła myślami do ostatnich kilku dni.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz