Rozdział 19

34 3 0
                                    

Pogoda zrobiła się prawdziwie wiosenna. Śnieg już stopniał, słońce zaczęło mocno przygrzewać. Nadszedł weekend, Maciek postanowił wykorzystać piękne przedpołudnie i wybrać się z dziećmi do parku. Pomyślał, że to będzie dobry moment na zapoznanie Magdy z dziećmi. Był pewien swoich uczuć do Magdy, wiedział co ona czuje do niego. Oboje chcieli spędzać ze sobą coraz więcej czasu, to był najwyższy czas aby spotkali się wszyscy razem. Uprzedził wcześniej maluchy, że towarzyszyć im będzie jego dziewczyna. Obserwował jak dzieci z zaciekawieniem i podekscytowaniem czekają na spotkanie z nieznajomą koleżanką taty. Z Magdą umówili się przy pomniku Chopina w Parku Południowym. Po spacerze mieli pójść na obiad do parkowej restauracji.

Magda do parku przyjechała rowerem.  Przypięła go pod wydzieloną dla dwukołowców wiatą, kask schowała do przytroczonej do bagażnika sakwy. Maciek z dziećmi już byli na miejscu. Podeszła do nich. Dał jej całusa i zawołał dzieci, które biegały między jeszcze pozbawionymi o tej porze roku liści klombami. Magda przykucnęła, uśmiechnęła się.

- Cześć. Jestem Magda. A ty musisz być Klara – wyciągnęła rękę w stronę dziewczynki w różowej czapeczce. Masz bardzo ładne warkoczyki.

- Tatuś zaplótł – odpowiedziała mała podając rękę i patrząc Magdzie prosto w oczy

- O, to tatuś jest bardzo zdolny - Magda spojrzała w górę na Maćka. – A ty musisz być Kacper – zwróciła się w stronę chłopca, który z nieśmiałym uśmiechem chował się za nogą ojca. Podał Magdzie rękę, a potem delikatnie popchnięty przez tatę pobiegł za siostrą. Maciek wziął Magdę za rękę i poszli w stronę placu zabaw. Mężczyzna pomyślał, że pierwsze spotkanie poszło gładko. Z przyjemnością zauważył, że Magda z łatwością nawiązała kontakt z jego dziećmi. Przez to, że przywitała się z nimi łapiąc kontakt wzrokowy na ich wysokości okazała im szacunek i musiał przyznać, że tym mu zaimponowała.

Dzieci szalały na drewnianych konstrukcjach ustawionych na ogrodzonym placu zabaw, a Magda z Maćkiem rozmawiali na ławce. Zdyszany, z policzkami zaczerwienionymi od chłodnego powietrza, Kacper podbiegł do nich i usiadł na kolanach ojca. Magda patrzyła z uśmiechem, i lekką nutką zazdrości, że takie momenty ją dotąd omijały, kiedy chłopczyk przytulił się do swojego taty, a ten z czułością wytarł w chusteczkę nos synka. Z bezpiecznych kolan ojca, Kacper patrzył z zaciekawieniem, w stronę Magdy.

- Chce mi się pić – powiedział kierując twarz w stronę Maćka, który słysząc to lekko się stropił.

- Kacperku, zapomniałem bidonu z domu. Wytrzymaj jeszcze chwilę, pójdziemy na obiad, dobrze? W samochodzie jest woda, ale na pewno bardzo zimna.

- Mam herbatę – zaproponowała Magda – zawsze biorę na zimowe spacery – dodała jakby chciała się wytłumaczyć. Wyjęła z plecaczka niewielkich rozmiarów termos, odkręciła kubek i nalała do niego trochę gorącego płynu. W zimne powietrze uleciał kłębek pary. – Proszę – podała kubek Maćkowi, tylko podmuchaj bo może być jeszcze gorąca. Mężczyzna popatrzył na nią z wdzięcznością.

Do ich ławki podbiegła Klara, zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością brata.

- Też mogę się napić? – zapytała patrząc na kubek  w rękach Kacpra

- Oczywiście – odparła Magda z uśmiechem, pomagając dziewczynce usiąść głębiej na ławce.

- Pyszna! – Kacper oddał siostrze kubek i zsunął się na ziemię.

Klara upiła kilka łyków ciepłego napoju, podała kubek Magdzie, podziękowała i pobiegła za bratem w stronę zjeżdżalni. Dzieci bawiły się razem od czasu, do czasu zerkając w stronę ich ławki.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz