Rozdział 30

34 0 0
                                    

Nacisnęła klamkę, za progiem stał zdezorientowany Maciek. Magda ledwie go poznała. Na co dzień ubierał się dość elegancko. Wybierał ciemne jeansy, koszule z kołnierzykiem, nawet po domu chodził w koszulkach polo. Tym razem ubrany był w dresowe spodnie i zwykły, czarny, t-shirt. Granatowa bluza była rozpięta. Nawet w takim stroju robił wrażenie, a Magda poczuła jak w jej brzuchu stado motyli poderwało się do lotu. Mężczyzna zaniemówił na jej widok. Połączenie czerni i mocnego różu pasowało do niej jak do nikogo innego.

- Wybierasz się dokądś? – zapytał kiedy odzyskał głos

- Idę pobiegać. Albo na spacer – dodała szybko widząc jego karcąco przestraszony wzrok

- Żartujesz, prawda? Powinnaś odpoczywać. Widziałem twój wypis ze szpitala. Nie jest źle, ale jeszcze przez jakiś czas powinnaś się oszczędzać – urwał, a jego wyraz twarzy w jednej chwili się zmienił kiedy usłyszał piosenkę, której słuchała Magda. Przez jego twarz przebiegł cień uśmiechu.

- Potrzebuję powietrza, przepraszam – zdecydowanym krokiem ruszyła do przodu, ale Maciek stanął w przejściu blokując jej wyjście.

- Nigdzie nie pójdziesz – zrobił krok  do przodu zmuszając tym samym Magdę do cofnięcia się w głąb mieszkania – najpierw porozmawiamy – ton miał poważny.

Magda bez słowa przeszła do pokoju i stanęła przy oknie. Maciek zamknął za sobą drzwi wejściowe i stanął przed nią. Był zdecydowanie zbyt blisko. Jego zapach obezwładniał, Magda wiedziała, że uwierzy we wszystko, co od niego usłyszy.

- Kto pokazał ci wypis? – zapytała żeby przerwać ciszę

- Byłem tu wcześniej, kiedy spałaś. Kamila akurat wychodziła.

- Zdrajczyni – bąknęła patrząc gdzieś w bok

- Martwi się o ciebie tak, jak ja – na te słowa Magda drgnęła, a mężczyzna postąpił jeszcze krok do przodu – w Monachium nic się nie wydarzyło. Proszę, uwierz w to.

- Bardzo chcę ci wierzyć, ale się boję – jej głos przypominał szept 

- Wiem, że się boisz. Wiem, jak to może wyglądać. Ty tutaj z moimi dziećmi, a ja zabawiam się na wyjeździe. Prawda jest taka, że ona jest tylko stażystką. Nie wiem skąd wziął jej się ten chory pomysł aby za mną jechać. Nie wiem jak ona się tam znalazła. Nie wiem co jej strzeliło do głowy z tymi zdjęciami. Mogę cię zapewnić, że to się więcej nie powtórzy

- Zwolniłeś ją?

- Nie. Ale ma zakaz zbliżania się do mnie pod groźbą niedokończenia praktyk i zgłoszenia tego na uczelni

- To dobrze, że dałeś jej jeszcze szansę na skończenie stażu. Ona  się tobą zauroczyła.  I wcale się jej nie dziwię – dodała cicho

-  Nigdy nic mnie z nią nie łączyło i nie połączy – zignorował to, co powiedziała

- Jesteś tego pewien?

- Jestem. A wiesz dlaczego? Bo od kilku miesięcy tylko ty zaprzątasz moje myśli. Odkąd się poznaliśmy inne kobiety mogłyby nie istnieć. Magda, tylko ty się dla mnie liczysz, zrozum to – zrobił kolejny krok naprzód. Magda głośno przełknęła ślinę. Kiedy był tak blisko przestawała logicznie myśleć.

- To wszystko dzieje się tak szybko. Sylwester, ty, ja. Wpadłam jak śliwka w kompot.

Maciek roześmiał się i przyciągnął Magdę do siebie opierając brodę na jej głowie

- Chodź do mnie, moja śliweczko. Kocham cię. Nawet nie chcę myśleć co mogło się stać gdybyś była sama kiedy zdarzył się atak. Albo gdyby karetka tak szybko nie przyjechała – ujął w dłonie jej policzki i delikatnie podniósł do góry a potem pocałował. Delikatnie pieścił wargami jej usta, aż z piersi kobiety wyrwało się ciche westchnienie.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz