Rozdział 38

33 0 0
                                    

Magda siedziała przy komputerze. W mieszkaniu, jeśli nie liczyć cicho grającego radia, panowała cisza. Bliźniaki, tego dnia zaczynające lekcje na drugą zmianę, przed chwilą wyszły do szkoły. Maciek był w klinice, gdzie poranną zmianę miał skończyć o czternastej. Korzystając ze spokoju i natchnienia, jakie na nią spłynęło kobieta pisała artykuł  do gazety o tematyce psychologicznej. Małymi łykami piła herbatę, która nie smakowała tak, jak zawsze. Od jakiegoś czasu Magda odczuwała smaki inaczej i chodziła poddenerwowana, co kazało jej podejrzewać, że być może jest w ciąży. W pewnej chwili zakręciło jej się w głowie. Przez krótką chwilę przestraszyła się, że powtórzył się atak, jaki przytrafił jej się wiosną, ale zawroty głowy zostały wyparte przez nudności. Kobieta wstała, podeszła do stojącej pod ścianą komody. Spod stosu papierów wyjęła różowe pudełko.

- Nie mogę tego dłużej odkładać. Muszę w końcu to sprawdzić – pomyślała

Z pudełkiem w ręce przeszła do łazienki. Wyjęła dużą, zadrukowaną instrukcję i z walącym, niczym pneumatyczny młot, sercem przystąpiła do działania. Minuty oczekiwania na wynik dłużyły się niemiłosiernie. Zastanawiała się jak zareaguje na to, co pokaże test. Jak zareaguje Maciek jeśli pojawią się dwie różowe kreski. Czy będzie się cieszył? A może przeciwnie? Dotąd nie poruszali tematu dzieci. Kochała Klarę i Kacpra, ale nie wykluczała, że chciałaby mieć też dziecko z Maćkiem. Niedługo mieli się pobrać to mogła być dobra okazja do rozmowy na temat dzieci. Westchnęła i przez palce zerknęła na wskaźnik. Nie chciało być inaczej. Dwie, wyraźnie różowe, kreski biły w oczy. Uśmiechnęła się i pogłaskała po brzuchu.

- A więc już tam jesteś fasolko – powiedziała do siebie cicho – musimy jeszcze powiedzieć o tobie tatusiowi.

Szalejące emocje i hormony wywołały wybuch płaczu. Magda położyła się w sypialni i zaniosła łzami. To były łzy szczęścia i strachu. Bała się reakcji Maćka. Przecież on miał już dwójkę dzieci, nie musi chcieć znowu zagrzebywać się w pieluchach. Dla niej to już był właściwie ostatni moment na ciążę bez ryzyka. Zmęczona zasnęła zaciskając w pięści białą płytkę.

Wchodząc do mieszkania Maciej miał uczucie deja vu. Jego uszu nie dobiegał żaden hałas. W przedpokoju odwiesił płaszcz do szafy, zdjął buty i odstawił pod tapicerowaną pufę. Przeszedł do salonu. Zasłony w oknach były przysłonięte, w całym pomieszczeniu panował półmrok listopadowego popołudnia. Podniósł żaluzje aby do pokoju wpadła resztka dziennego światła i zapalił stojącą przy sofie lampę. Spojrzał na zegarek. Dochodziła piętnasta. Dzieci były jeszcze w szkole. Nigdzie nie widział Magdy. Miała dzisiaj pracować z domu, ale może coś jej wypadło i wyszła. Zerknął na telefon. Żadnych wiadomości, ani nieodebranych połączeń. Na płycie indukcyjnej, w aneksie kuchennym, stał jeszcze ciepły garnek z zupą pomidorową. To znaczy, że niedawno Magda musiała być w domu. Zajrzał do pokoi dzieci, ale tu również wszystko było jak zazwyczaj. Rozrzucone zabawki, książki, łóżka ścielone w pośpiechu, w ostatniej chwili przed wyjściem do szkoły. Po drugiej stronie korytarza był pokój gościnny, przerobiony teraz na gabinet Magdy. Tyłem do wejścia stało jasne biurko, na nim włączona lampka i laptop. Podszedł. Komputer był włączony, ekran jedynie wygasł. To świadczyło o tym, że Magda tylko na chwilę musiała odejść od pracy. Nigdy nie zostawiała włączonego komputera kiedy odchodziła od niego na dłużej. Stojące na regale z książkami radio cicho grało. Poczuł jak ogarnia go niepokój. W łazience też nikogo nie było. Została sypialnia. Czemu od razu tam nie poszedł? Szybkim krokiem przemierzył mieszkanie i dopadł drzwi ostatniego pomieszczenia. Były uchylone. Zasłony w oknach były zasłonięte, po jego stronie łóżka paliła się lampka nocna.  Na ciemnej płaszczyźnie, przykrytego granatową narzutą,  materaca zobaczył zwiniętą postać. Podszedł bliżej, przełknął ślinę i delikatnie dotknął ramienia śpiącej dziewczyny.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz