Rozdział 14

32 3 0
                                    

Ostatecznie udało się zamienić pokój z małżeńskim łóżkiem na taki, z dwoma pojedynczymi łóżkami. Hotel miał w tym czasie pełne obłożenie i nie  było szansy na dwa osobne pokoje. Umówili się, że z miasta wyjadą około trzynastej. Po dwóch godzinach jazdy mieli być za miejscu. Po zameldowaniu się w hotelu  i rozpakowaniu  planowali udać się na stok i wykorzystać dobrą pogodę na nocną jazdę na nartach i snowboardzie.

Pokój był przestronny. Zaraz przy drzwiach wejściowych znajdowały się, prowadzące do łazienki, drzwi z mlecznego szkła. Pomieszczenie nie było duże, ale urządzone bardzo nowocześnie. W przestrzeni dziennej pod jedną ze ścian ustawiono długie biurko, przy nim dwa krzesła. Nad jasnym blatem wisiał telewizor, a w jednej z niskich szafek ukryto lodówkę. Okna pokoju zajmowały całą ścianę i sięgały od podłogi do sufitu. Na wprost telewizora ustawiono niewielką, rozkładaną sofę. Część sypialna znajdowała się na antresoli, na którą prowadziły drewniane schody. Tutaj ustawiono dwa łóżka oddzielone od siebie nocnymi szafkami. Pościel była biała, przykryta kolorowymi narzutami, a całość zachęcała do odpoczynku.

Po rozpakowaniu rzeczy Magda stanęła przed oknem i zapatrzyła się w dal. Okna wychodziły na oświetlony stok. W zapadającym mroku widać było sylwetki narciarzy, snowboardzistów i rząd wagoników wolno sunących pod górę. Magda przygryzła dolną wargę.

- Pamiętasz sylwestrowy wyjazd? - usłyszała przy uchu głos Maćka – teraz będzie tak samo. Zajmę się sprzętem, a ty zajmiesz nam miejsca przy drzwiach kolejki. Wtedy się udało, teraz też się uda. Spokojnie – lekko uścisnął jej ramiona.

- Dziękuję – odruchowo cmoknęła Maćka w policzek

Maciek wykorzystał chwilę przyciągnął Magdę do siebie, zatopił nos w jej włosach. Zaciągnął się ich waniliowym aromatem, poczuł lawendową woń jej skóry. Odkąd się poznali, zapach szamponu Magdy otulał go niczym ciepły koc. Miękkie pukle dziewczyny połaskotały go w nos. Odsunął ją od siebie na długość ramion, popatrzył w oczy. W spojrzeniu Magdy zobaczył blask, jakiego dotąd nie widział. To mu powiedziało, że idzie właściwą drogą. Powoli, do celu. Tym celem było zdobycie jej serca. Jego serce ona miała w chwili, kiedy w grudniu pierwszy raz wsiadła do jego samochodu. Po pierwszym spotkaniu i wieczorze spędzonym w klubie Labirynt zawładnęła nim całkowicie. Zakochał się. Teraz umiał nazwać to, co czuje. Jak jeszcze nigdy wcześniej był zakochany w Magdzie. Chciał, aby podczas tego wyjazdu wystarczyło mu odwagi żeby jej to wyznać.

Mimo mrozu, jazda w piątkowy wieczór miała wielu amatorów. Magda i Maciek stanęli w kolejce do kasy. Potem, z karnetami przypiętymi do kurtek, wolno przesuwali się w kierunku wagoników. Maciek zauważył, że Magda jest dość spokojna i nie panikuje. Stara się nawet żartować mimo że na pewno, w środku jest zdenerwowana. Usiedli w kabinie. Tak, jak poprzednio zajęli miejsca naprzeciwko siebie przy drzwiach. Z tą różnicą, że teraz Maciek zsunął się trochę ze swojego miejsca, nachylił się i trzymał dłonie Magdy w swoich masując je delikatnie. W oczach dziewczyny znowu dostrzegł ten sam blask, który zobaczył w hotelu. Pięli się już ostro pod górę, kiedy wagonikiem szarpnęło i zatrzymał się w miejscu poruszany jedynie podmuchami wiatru. Dookoła było ciemno, światła latarni oświetlających trasę pod nimi nie docierały do kabiny. Magda zamknęła oczy, głowę oparła o tylną ścianę kabiny, zaczęła głośniej oddychać. Maciek zsunął się jeszcze bardziej ręce położył na kolanach dziewczyny. Zaczął mówić do niej cicho, starając się ją uspokoić. Nie wiedział co mówi, musiał pleść jakieś głupoty bo w pewnym momencie Magda otworzyła oczy, swoje ręce położyła na jego dłoniach wciąż spoczywających na jej kolanach. Nachyliła się w stronę swojego towarzysza.

- Zastanawiam się które z nas jest psychologiem – mrugnęła do niego – swoich pacjentów też tak uspokajasz?

Jadący z nimi narciarze spojrzeli z zaciekawieniem. Na twarzy Maćka pojawił się szeroki uśmiech.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz