Magda Lisicka wyszła z marketu budowlanego znanej sieci zlokalizowanego w zachodniej części Wrocławia. Zaopatrzona w pędzle, taśmy malarskie i kilka opakowań folii zabezpieczającej podłogę przed zabrudzeniem farbą zapięła na głowie wściekle różowy kask, wsiadła na równie różowy rower i ruszyła w kierunku pobliskiego osiedla, na którym mieściło się jej, odziedziczone po babci, dwupokojowe mieszkanie. Była sobota i na parkingu centrum handlowego panował duży ruch. Kierowcy trąbiąc na siebie zajmowali miejsce postojowe chwilę wcześniej opuszczone przez inny samochód. Słońce mocno świeciło, mimo wczesnej pory zapowiadając kolejny upalny dzień, co dodatkowo osłabiało koncentrację. Magda jechała wolno wytyczonym ciągiem komunikacyjnym. Nagle usłyszała pisk opon i tuż przed nią zatrzymał się duży, granatowy suv. Hamulec w rowerze zdążyła nacisnąć w ostatniej chwili. Zauważyła, że kierowca auta jechał pod prąd. Serce jej waliło bo zdała sobie sprawę, że w starciu z potężnym samochodem nie miałaby dużych szans. Kilka razy machnęła kierowcy dłonią i postukała się palcem w czoło dając upust swoim emocjom i temu, co myśli o takich piratach drogowych jak on. Nie czekając na jego ripostę, kiedy tylko umożliwił jej przejazd ruszyła przed siebie.
Tego dnia Maciek Zarzycki był rozkojarzony. Zmęczenie dawało mu się we znaki. Pacjentów w jego klinice stomatologicznej przybywało. Uzgodnili ze wspólnikiem, że zatrudnią jeszcze jednego, a może i dwóch specjalistów. Nie chcieli jednak zatrudniać byle kogo. Nie mogli sobie na to pozwolić. Ich klinika cieszyła się dużą renomą i zanim kogoś przyjęli do pracy musieli mieć pewność, że nowy pracownik spełni wszystkie narzucone standardy. Rzadko przyjeżdżał do centrum handlowego w tej części miasta. Postanowił szybko zrobić zakupy i wrócić jak najszybciej do domu aby w cieniu tarasowej markizy schronić się przed upałem. Krążąc po parkingu w poszukiwaniu miejsca zupełnie nie zauważył dziewczyny na różowym rowerze. Dobrze, że nie jechał szybko. W ostatniej chwili wcisnął do oporu pedał hamulca. Ona była szybsza i już wcześniej zaczęła hamować. Kiedy przez przednią szybę rękoma dawała mu znać co myśli o jego jeździe zauważył, że kask na jej głowie jest równie wściekle różowy co rower. Mimo stresującej sytuacji pomyślał, że to musi być pozytywnie zakręcona osoba, która nie boi się wyróżniać z tłumu. Zanim zdążył pomyśleć, że może wypadałoby zapytać czy nic się jej nie stało rowerzystka odjechała nie zaszczycając go nawet jednym spojrzeniem. Od tamtej pory co jakiś czas wracał do tego centrum handlowego w nadziei, że może ją spotka. Różowy rower go zafascynował, bardzo chciał poznać jego właścicielkę.
Wchodząc do mieszkania Magda wróciła na chwilę myślami do tego, co spowodowało, że się tu znalazła.
Kilka tygodni wcześniej leżała w ciemności odwrócona plecami do śpiącego mężczyzny tak, aby nie widział co się z nią dzieje. Połykała łzy, a jej ciałem od czasu do czasu wstrząsał dreszcz. Zawinęła się w kołdrę jak w kokon chcąc odgrodzić się od świata. Jej chłopak chrapał głośno, pogrążony w głębokim śnie. Po kilku wspólnych latach Magda wiedziała, że zachowanie Dominika jest wynikiem wypitego wieczorem alkoholu. Nie powinna się już temu dziwić. To nie był pierwszy raz kiedy Dominik powiedział jej wiele przykrych słów. Tym razem jednak tych słów było za dużo. Tym razem coś w niej pękło. Magda czuła się tak, jakby Dominik raz za razem, z każdym wypowiadanym słowem wymierzał jej policzek. Przygryzła wargę i przez ramię spojrzała na śpiącego obok mężczyznę. Na policzkach znowu poczuła ciepłe łzy.
Nie zapalając światła wzięła do ręki telefon i wystukała esemesa do przyjaciółki. Wiedziała, że na Kamilę zawsze może liczyć. Miała pewność, że Kama w każdej sytuacji stanie po jej stronie. Pomoże okiełznać natłok myśli i znaleźć najlepsze wyjście nawet z najbardziej beznadziejnej sytuacji. W tej chwili wyjście było tylko jedno. Musiała odejść od Dominika. Takie myśli krążyły jej po głowie od jakiegoś czasu. Dotąd jednak nie miała w sobie na tyle odwagi aby zrobić ten ostateczny krok. Nie umiała nazwać tego, czego się bała i co ją powstrzymywało. Teraz jednak wiedziała już na pewno, że nie chce dłużej tkwić w związku, w którym mężczyzna nie okazuje jej szacunku, obraża ją i zachowuje się tak, jakby czekał na moment aby wytknąć jej niewiedzę, potknięcie albo niedopatrzenie. Nie czuła, żeby Dominik ją wspierał. Wręcz przeciwnie. Odnosiła wrażenie, że staje przeciwko niej, nie dając jej dojść do słowa, wyrażając swoje zdanie w bardzo nieprzyjemny sposób.
CZYTASZ
Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]
Chick-LitPierwsza część trylogii. Historia dwójki trochę pogubionych ludzi. Przypadek sprawia, że się spotykają. Od jednego, zimowego, wyjazdu znajomość nabiera tempa. Czy dziewczyna uwolni się od przemocowego partnera? Opowieść o tym, że nie wolno tracić n...