Rozdział 25

27 2 0
                                    

W dzień wylotu na lotnisko pojechali wszyscy razem. Samochód zostawili na parkingu dla podróżnych, aby Maciek po przylocie mógł szybko wrócić do domu. Kiedy po pożegnaniu i nadaniu walizki poszedł do odprawy bezpieczeństwa, Magda z dziećmi wjechała na taras widokowy, aby z niego oglądać start samolotu. Dzieci z takim zachwytem patrzyły na startujące i lądujące maszyny, że Magda zdecydowała się zostać na lotnisku trochę dłużej nawet kiedy samolot z Maćkiem na pokładzie już wystartował. Bliźniaki niechętnie oderwały się od wielkiej szyby, interesowało je wszystko, co się dzieje na płycie lotniska. Dopiero, kiedy Magda obiecała, że jeszcze tu przyjdą niechętnie ruszyły się z miejsca. Z lotniska pojechali do mieszkania Magdy aby nakarmić Delicję. Dziewczyna ze zdumieniem zauważyła, że maluchy, jeśli nie liczyć sporadycznych wyjść do teatru ze szkoły, nie jechały nigdy autobusem. Dzieci, które wcześniej nigdy nie były u Magdy ciekawie rozglądały się dookoła. Zjadły przygotowane tosty, pobawiły się z kotką i zatrzymując się na pobliskim placu zabaw wrócili do domu Maćka. Podczas kolacji, Klara i Kacper przekrzykiwały się opowiadając babci o wrażeniach ze spędzonego z Magdą popołudnia. Starsza pani przysłuchiwała im się uważnie, a na jej twarzy gościł ciepły uśmiech.

- Wiesz kochanie – zwróciła się do Magdy – dawno nie widziałam moich wnuków i syna tak szczęśliwych jak teraz, kiedy pojawiłaś się w ich życiu – wnosisz tu tyle świeżości. Było im to potrzebne.

- Pani Matyldo – Magda spojrzała na starszą panią – dziękuję za te słowa, ale nie robię nic specjalnego

- Mów mi po imieniu, proszę. Wiesz, może dla ciebie to nic specjalnego, jak mówisz. Ale ja widzę jaka zmiana zaszła w nich przez te parę miesięcy, kiedy zaczęłaś się spotykać z moim synem. Maciek jakby skrzydeł dostał. Musisz wiedzieć, że do tego wyjazdu na sylwestra żył z dnia na dzień. Owszem zajmował się dziećmi, spędzał z nimi czas. Ale sam o sobie nie myślał. Chodził do pracy, czasem na basen czy siłownię. I to było wszystko. Mówiłam mu żeby poszukał sobie kogoś, żeby umówił się z jakąś dziewczyną. Kiwał głową, przyznawał mi rację, ale chyba bardziej dlatego żebym dała mu spokój. Czasem się z kimś spotkał, ale to nigdy nie było nic poważnego. Dopiero odkąd wrócił z Przesieki się zmienił. Jakby nowa energia w niego wstąpiła. I ja wiem, że przyczyną tej zmiany jesteś ty. I za to ci bardzo dziękuję.

- Matyldo – Magda poprosiła dzieci, aby schowały naczynia do zmywarki i wróciła do rozmowy – wiesz, że to działa w dwie strony. Ja też dużo dostaję od Maćka i dzieci. Wiesz, jakiś czas przed wyjazdem do Przesieki zakończyłam kilkuletni związek, który kosztował mnie dużo nerwów i emocji. Ale o tym zdałam sobie sprawę dopiero kiedy już zaczęliśmy spotykać się z Maćkiem. Zobaczyłam różnicę – przełknęła głośno ślinę, poczuła jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Otarła je wierzchem dłoni – twój syn pokazał mi, że można, mimo różnic, zwracać się do siebie z szacunkiem i uczyć się od siebie nawzajem. Kurczę, jestem psychologiem, a tkwiąc w związku bez przyszłości, traciłam i czas i energię.

- Kochanie, pamiętaj, że nic się nie dzieje bez przyczyny. Widocznie musieliście oboje swoje przeżyć, aby trafić na siebie – uśmiechnęła się ciepło do Magdy – Maciek opowiadał mi trochę o twoim poprzednim związku. Bez szczegółów, ale wspominał, że wyszłaś z niego poturbowana. Przykro mi to mówić, ale może w innym momencie życia byście się nie spotkali. Tak na to wszystko popatrz. Magda milczała. Matylda popatrzyła na wnuki.  Kiwnęła głową w ich stronę.

Była prawie dwudziesta druga, Magda leżała dużym łóżku Maćka i czytała książkę. Nagle usłyszała ciche kroki, a po chwili w drzwiach sypialni zobaczyła małą postać trzymającą w rączce misia.

- Kacperku, dlaczego nie śpisz? – podeszła do chłopca

- Obudziłem się i nie mogę zasnąć

- Przyśniło ci się coś niemiłego czy tęsknisz za tatą?

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz