Rozdział 16

35 3 1
                                    

Rano zebrali swoje rzeczy, Maciek zaniósł bagaże do samochodu, narty i swoją deskę przypiął na dachu. Zjedli śniadanie, poszli na krótki spacer i ruszyli w drogę powrotną do miasta. Magda zauważyła, że Maciek jest dziwnie milczący. Zastanowiło ją to, ale po chwili pomyślała, że może to wynik wspólnego weekendu, przekroczonych kolejnych  granic bliskości, zrobionych kolejnych kroków w ich związku.

W samochodzie Maciek nadal milczał. Od czasu do czasu ściskał rękę Magdy, wzrok jednak miał skupiony na drodze. Jechali pogrążeni we własnych myślach. Magda była zdezorientowana. Jej żołądek zaciskał się coraz mocniej. Przypomniała sobie, że Dominik też się nie odzywał kiedy był niezadowolony. Czuła jak niewidzialny sznur ściska jej gardło odbierając możliwość swobodnego oddechu. Może jednak nie była jedyna. Może w mieście ktoś na niego czeka, a ten wyjazd był dla niego tylko przyjemną, niezobowiązującą, odskocznią. Poczuła, że zaraz zwymiotuje jeśli nie dowie się o co chodzi. Była psychologiem, pomagała innym, ale z jej własnymi emocjami jeszcze nie nauczyła się sobie radzić tak, jakby chciała.

- Możemy się zatrzymać? - poprosiła Maćka.

Spojrzał na nią. Kątem oka zauważył, że w oczach dziewczyny czai się strach oddycha ciężko, a jej usta ściągnięte są w wąską linię.

- Chcesz zjechać na stację? - zapytał

- Nie, zatrzymaj się gdziekolwiek – głos Magdy był cichy i napięty – Maciek, odkąd ruszyliśmy nie odzywasz się. Wydajesz się być nieobecny. Dziwnie się z tym czuję – niewytrzymała i zaczęła wyrzucać z siebie słowa.

Pokiwał głową  bez słowa. Zerknął na ekran samochodowej nawigacji. W jednej chwili zdecydował. Przejechali jeszcze kawałek, minęli tablicę z nazwą miejscowości, której Magda nie znała i skręcili w prawo, w boczną drogę. Droga była odśnieżona, a widoczne ślady kół świadczyły o tym, że musi być często uczęszczana. Nie stały przy niej żadne zabudowania, jedynie po obu stronach ciągnęło się zbite z drewnianych pali ogrodzenie. Maciek przejechał kilkaset metrów, zjechał na leśny parking, zatrzymał samochód. Popatrzył na Magdę.

- Przejdziemy się? - zapytał

- Dobrze – zgodziła się Magda. Żołądek nadal miała zaciśnięty, pod powiekami czuła zbierające się łzy, ale świeże powietrze przyniosło małą ulgę.

Ruszyli przed siebie nadal milcząc. Maciek chwycił rękę Magdy i splótł ich palce ze sobą. Dziewczyna trochę się rozluźniła czując ciepło jego dłoni.

- Co myślisz o dzieciach? – zapytał znienacka

- O dzieciach? Co masz na myśli? – Magda poczuła jak jej ciało sztywnieje

- Chciałabyś mieć dzieci? – zapytał patrząc na nią

Magda zaniemówiła. Nie tego się spodziewała. Co on ma na myśli zadając jej takie pytanie? W tej chwili żadna odpowiedź nie wydała jej się właściwa. Jeśli powie, że tak a on ma problemy z płodnością może go wystraszyć i ich znajomość skończy się zanim dobrze się zaczęła. Jeśli powie, że tak, że kiedyś chciałaby być mamą, a on ma odmienne zdanie, i w końcu jeśli ona powie, że nie, a on marzy o byciu ojcem efekt może być podobny. Pętla na gardle zacisnęła się mocniej. Zdecydowała się na szczerość. Tylko tym mogła wygrać.

- Nie wiem skąd to pytanie. Nie zastanawiałam się nad tym jakoś specjalnie, ale tak. Kiedyś na pewno chciałabym zostać mamą – poczuła jak jego dłoń mocniej ściska jej rękę.

Przeszli kolejne kilkadziesiąt metrów. Między drzewami zamajaczyły bryły zabudowań, Magda spostrzegła, że doszli do stadniny. Maciek zatrzymał się, oparł o ogrodzenie, zapatrzył przed siebie. Magda stanęła oparta plecami o drewnianą belkę. Patrzyła na Maćka. Mężczyzna odetchnął głęboko.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz