Rozdział 29

35 1 0
                                    

Kolejnego dnia odwiózł dzieci do szkoły, a Matyldę, która wyjeżdżała do sanatorium na dworzec. Potem pojechał do kliniki. Co prawda ten dzień miał jeszcze wolny, ale musiał porozmawiać z Justyną. Z impetem wszedł do kliniki wzbudzając popłoch wśród personelu. Pracownicy nigdy nie widzieli szefa tak wzburzonego. Nie zwracając uwagi na pacjentów czekających w poczekalni wpadł jak burza do gabinetu chirurga.

- Justyna, pozwól ze mną – zwrócił się do asystentki i nie czekając na jej odpowiedź wyszedł na korytarz.

Przestraszone oczy dziewczyny powiedziały mu, że się nie mylił. Coś było na rzeczy.

- Czy możesz mi powiedzieć co ty wyprawiasz?! – zaatakował ją kiedy weszła do pokoju dla pracowników i zamknęła za sobą drzwi

- Nie wiem o co ci chodzi – usiadła na krześle, splecione dłonie położyła na stole

- Nie udawaj, że nie wiesz. Skąd się nagle wzięłaś w Monachium, co? W dodatku w tym samym hotelu, w którym przypadkiem odbywała się konferencja? Co ty sobie myślałaś?

Dziewczyna hardo patrzyła na mężczyznę ze wszystkich sił starając się ukryć swoje emocje.

- Czy ty wiesz – Maciek nachylił się nad stołem – że przez ciebie Magda jest w szpitalu?

Tego Justyna nie mogła wytrzymać. Z niedowierzaniem w oczach zakryła dłonią usta.

- Jak to w szpitalu? – wyjąkała – Naprawdę nie chciałam żeby tak wyszło

- Dostała bardzo silnego ataku na tle nerwowym. Mogła się udusić. Powiedz mi – Maciek się nakręcał – czy ja ci kiedykolwiek dałem jakikolwiek sygnał, że między nami może być coś więcej? Nie przypominam sobie. Nie rozumiem w związku z tym co ci się uroiło - z całych sił starał się nie krzyczeć – powinienem nie zaliczyć ci praktyk. Wiesz o tym, prawda?

Justyna milczała. Wzrok wbiła w blat stołu. Nie tak to miało wyglądać. Kiedy dostała się na praktyki do TOMAdentu cieszyła się, że będzie mogła uczyć się od najlepszych. Ta klinika miała opinię jednej z najlepszych w mieście. Teraz na pewno nie zaliczy praktyk, nie zaliczy roku. Jej marzenia o tym, że w rodzinnym miasteczku otworzy własny gabinet i zostanie szanowaną panią stomatolog zawisły na włosku. Wszystko przez to, że tak głupio zadurzyła się w szefie. Nic nie mogła poradzić na to, że Maciek skradł jej serce od pierwszych chwil. Na praktyki przyjmował ją Tomasz. Sympatyczny brunet w okularach o nieco bardziej zaokrąglonych kształtach zdradzających jego uwielbienie dla słodkich wypieków. Kiedy zaczynała staż z urlopu wrócił Maciek. Wysoki, opalony, z mocno zarysowaną i pokrytą zarostem szczęką. O ile Tomasz był typem gadatliwego wesołka, o tyle Maciek był raczej małomówny i miał w sobie jakiś smutek. Justyna bardzo chciała odkryć źródło tego smutku. Pragnęła być tą, która wyciągnie go ze skorupy na światło słoneczne. Nie przeszkadzało jej, że dzieli ich prawie dwadzieścia lat różnicy, wierzyła, że jeśli uda jej się dotrzeć do serca mężczyzny dzielące ich lata przestaną się liczyć. Dawała z siebie wszystko. Zawsze uśmiechnięta, zaangażowana, zasypywała Maćka pytaniami o pracę mając nadzieję, że zauważy ją i jej fascynację przyszłym zawodem. Niestety. O ile jej starania zyskiwały uznanie mężczyzny, to w ogóle nie przejawiał zainteresowania nią jako kobietą Owszem, zawsze witał się z uśmiechem, wyczerpująco wyjaśniał jej tajniki stomatologicznego fachu, ale była dla niego tylko jedną z pracowników. Nikim wyjątkowym, kolejną stażystką, która w ciągu lat działalności przewinęła się przez klinikę. Zmianę w szefie zauważyła, kiedy przyszła do pracy po świąteczno-noworocznej przerwie. Maciek wydawał się odprężony, częściej się uśmiechał. Stał się bardziej rozmowny. Jego ciemne oczy zaczęły błyszczeć niespotykanym dotąd blaskiem. Tak świecą oczy zakochanych osób. Justyna już wiedziała, że za tą zmianą musiała stać inna kobieta. Poczuła ukłucie zazdrości. Jakiś czas potem ją zobaczyła, kiedy ta przyszła do kliniki z bolącym zębem. Drobna, długie, czarne włosy schowała w golfie swetra. W dużych oczach widziała strach, na co poczuła rodzaj pewnej satysfakcji. Uwadze Justyny nie uszło jak ciepłym i spokojnym głosem Maciek zwrócił się wtedy do Magdy. Widać było, że jest dla niego kimś wyjątkowym. Kimś, kim Justyna nigdy się nie stanie. Aż przeszły ją ciarki na myśl o tym. Dla niego będzie tylko podwładną.

Ostatnia taka zima [ZAKOŃCZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz