Rozdział: Ósmy

1K 37 2
                                    

Siadam na swoim łóżku i wypuszczam głośno powietrze. Wiele mnie kosztowało, aby wstać i wyjść z salonu. Szykowanie z nim kolacji było zabawnym i przyjemnym eksperymentem. Klapsy przez niego zadawane również takie są, a o siedzeniu na kolanach nie wspomnę. Ten mężczyzna wydaje się być dość dziwny, lecz jakimś przypadkiem czuję się przy nim bezpieczna. Możliwe, że ma w tym wszystkim jakiś cel, lecz jak mam się dowiedzieć jaki?

— Dziewczyny, śpicie? — W pokoju jest ciemno, dlatego takie pytanie pada z moich ust. Nie widzę ich wyrazu twarzy, właściwie nic nie widzę. Do łóżka nie było ciężko trafić, gdyż pokój jest drastycznie mały.

— Ja nie. — Rozpoznaję głos Daphne.

Mogę się spodziewać jeszcze głosu Magaly, lecz owy nie nadchodzi. Fiorella raczej nie jest skora do rozmowy ani do pomocy nam wszystkim. Chciałabym wiedzieć, co siedzi w jej głowie. Spędziła tu prawie rok swojego życia.

— Skrzywdził cię?

Odwracam twarz w stronę łóżka Daphne, kiedy słyszę zadane przez nią pytanie. Skrzywdził? Pozwolił mi spać, a później ze mną zwyczajnie porozmawiał. To koło krzywdy nawet nie stało.

— Tak długo cię nie było.

Słyszę, jak się porusza. Podejrzewam, że zmienia pozycję. Powoli moje oczy przyzwyczają się do ciemności, a więc już za moment powinnam być w stanie ujrzeć choć jej posturę.

— Dlaczego się go boicie? — pytam, choć żałuję, że nie wszystkie dziewczyny są świadome i nie mogę uzyskać odpowiedzi od każdej z osobna.

— Dlaczego? — pyta Daphne.
— To zły człowiek, bardzo zły. Raz nie mogłam usiąść przez kilka dni, bo takie ciosy zadał mi na pośladki.

Jestem w stanie zrozumieć, że nie każda z kobiet lubi klapsy lub mógł używać wtedy więcej siły; być może w zależności od przewinienia. Czy to jednak powód, aby być aż tak przerażonym?

— Gwałci nas, dręczy. — Słyszę chlipanie, a przez to natychmiast zrywam się z łóżka i siadam na skraju łóżka Daphne.

— Gwałci?

— Gwałci. — Powtarza.
— Zamyka w ciemnych, ciasnych  pomieszczeniach. Zwraca się do nas, jakbyśmy były nikim. Zabiera na imprezy, gdzie zostajemy wystawione, a nasze ciała sprzedawane. Jesteśmy wtedy gwałcone nawet dziesiątki razy. A mnie to już niedługo czeka.

— Słucham? — pytam.
— Te imprezy nie są tak niewinne, jak je przedstawia? Myślałam, że tylko towarzyszycie, ładnie wyglądacie, uśmiechacie się.

— Jasne. — prycha.
— Gwałcą nas, a on dostaje za to pieniądze. Zabiera tą, która zachowuje się najgorzej, choć teraz nie wiem, dlaczego wybrał mnie, bo nie dokonałam żadnego przewinienia.

Czuję, jakbym dostała obuchem w głowę. Napięcie we mnie wzrasta w tempie, nie do okiełznania. Jak mogłam pomyśleć o nim cokolwiek pozytywnego. Czuję się, jakbym zdradziła dziewczyny; jakbym zdradziła własną klientkę. Spoufalanie się z mężczyzną, który uprowadził nas wszystkie. Dobrze się z nim bawiłam!

— Ja pierdole. — Uderzam się płaską dłonią w czoło. Pragnę wyrzucić z umysłu dzisiejszy dzień i przyjemność, którą mi ofiarował.
— Nie możesz tam iść.

— Kiedy ja muszę. — Bez namysłu przyciągam ciało kobiety do swojego. Szlocha, a ja nie jestem w stanie przejść koło tego obojętnie.

Dlaczego one się nie wspierają? Dlaczego nie dodają sobie wzajemnie otuchy, kiedy przecież mamy tylko siebie. Nie ma tu naszych bliskich. Teraz my jesteśmy swoimi bliskimi. Jak nas zjednoczyć? Jak sprawić, żeby Fiorella i Magaly przyłączyły się do nas?

Uprowadzona (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz