Rozdział: Szesnasty

1K 42 6
                                    

Szatyn po moich słowach wyszedł z pokoju trzaskając mocno drzwiami. Słyszałam, jak zamyka mnie na klucz. Dopiero wtedy sobie przypomniałam,  że w soboty jesteśmy zamknięte lub on sam wychodzi z domu. Skoro mnie zamknął, to znaczy, że w nim został. Tak bardzo żałuję, że nie jestem teraz z dziewczynami. Jak ja mogłam wątpić w jego zło?

Leżę na brzuchu i wbijam spojrzenie w brązowy fotel. Mam resztki łez zaschnięte na policzkach, a oddech jest płytki, jakby coś uciskało mi klatkę piersiową. Żel zadziałał, ponieważ nie wariuję już z bólu, lecz nadal je czuję. Chciałabym spojrzeć i zobaczyć jak wyglądają. Na pewno okropnie.

Z moich ust wychodzi niekontrolowany jęk, kiedy przez przypadek napinam pośladki. Matko jedyna, jak to boli! Czuję, jakbym miała poparzoną skórę. Szatyn znalazł w końcu sposób, aby mnie uciszyć. Jest mi mimo to przykro, ponieważ łudziłam się, że on nie jest tak zły. Gdy mówi, gdy gestykuluje, gdy całuje, obejmuje, jest taki zwyczajny, ludzki. W ogóle przy dziewczynach jest inny niż gdy jesteśmy sam na sam. Być może to tylko moje urojenia, lecz takie odniosłam wrażenie.

Przymykam powieki. Oddycham przez lekko uchylone usta. Moje ciało jeszcze trochę drży, ale jest coraz lepiej. Pragnę zasnąć i przez chwilę zapomnieć o bólu. Po prostu odpocząć...

° ° °
Zrywam się ze snu, kiedy budzi mnie głośny huk. Otwieram powieki, choć moje oczy są lekko zaspane. Słyszę ruch koło łóżka, ale boję się ruszyć, aby ból nie wrócił. Słyszę, jak szkło uderza o szkło. Musiało się coś potłuc, a teraz ktoś to sprząta. Nie sądzę, że jest to kto inny niż szatyn.

Nie mija chwila, a drzwi się zamykają. Przymykam więc powieki raz jeszcze ciesząc się, że nie zauważył, że wstałam. Na pewno by do mnie mówił lub co gorsza o coś pytał oczekując odpowiedzi. Tak bardzo zbrzydł w moich oczach.

Drzwi się znowu otwierają, lecz powieki zostają zamknięte. Słyszę ciche uderzenie, jakby odkładał coś na niewielką, niską szafkę koło łóżka. Teraz lekki szmer na podłodze, jakby coś wycierał. Oddycha szybko sprawiając wrażenie, że mu się spieszy. Ruchy też są sprawne. Po raz kolejny opuszcza sypialnie, a ja po raz kolejny się z tego powodu cieszę.

° ° °
Z każdym przebudzeniem czuję się coraz lepiej. Mam wrażenie jednak, że teraz mocniej czuję warstwę żelu na pośladkach. Albo poprzednio przez ból nie zwracałam na to uwagi albo szatyn po raz kolejny mnie dotykał. Unoszę nieco spojrzenie i dostrzegam szklankę wypełnioną wodą. Może właśnie to postawił, kiedy ostatnim razem tutaj był. Przesuwam się ciałem nieco wyżej, nadal leżąc na brzuchu, aby sięgnąć szklanki. Biorę ją w dłoń i upijam kilka sporych łyków. Miałam bardzo zaschnięte w gardle. Odkładam szklankę i znowu przesuwam się ciałem niżej, do poprzedniej pozycji. Dostrzegam jednak wzrokiem, że na szafce leży też książka. Wyciągam rękę najmocniej jak mogę i łapię ją w dłoń. Kładę obok siebie na łóżku i sprawdzam czy jest zaznaczone, gdzie czytanie zostało wstrzymane, lecz nie ma żadnej zakładki. To kolejny kryminał. Odwracam na pierwszą stronę i zaczynam czytać. Lepsze to niż patrzenie w sufit.

Słyszę jakieś głośne tupanie koło drzwi, które skutecznie mnie rozprasza. Zaraz po tym kolejne, głośniejsze tupanie. Po chwili cichnie, a zaraz znowu je słychać. Jak wiele osób jest w domu i co tutaj się właściwie odpierdala? Za oknem już prawie zmrok, a nie wydaje się, żeby miał nas wypuścić. Chciałabym już wrócić do pokoju.

Wracam wspomnieniami do balu, a konkretnie mężczyzny, który usilnie chciał się dowiedzieć, z kim przyszłam. Wspomniał też, że skądś się znamy, choć pierwszy raz widziałam go na oczy. Mogliśmy się minąć w pracy, w końcu spotykam naprawdę wielu ludzi; zwłaszcza, że często bywam z szefem na spotkaniach biznesowych. Może kojarzył mnie negatywnie, ponieważ nie doszło w końcu do porozumienia. Koniec końców nie było tam tak źle. Może to nie do końca moje klimaty imprez, ale od czasu do czasu mogłabym się wybrać.

Uprowadzona (+18)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz