Prolog

807 15 0
                                    

Do mety brakował tylko kilometr, wyścig się kończył, a naprowadzeniu jak zawsze niepokonany. 10 kandydatów ścigało się w wyścigu czempiona, wyścig w którym można było zdobyć coś więcej niż kilka tysięcy dolarów, można było zyskać honor, respekt u innych oraz własną satysfakcję. Tylko nie jest to wcale takie łatwe, najtrudniejsze nie było utrzymanie pojazdu na drodze i nie uderzenie w żadne kosze na śmieci, chociaż to też było bardzo ważne. Lecz najtrudniejszym wyzwaniem było wyprzedzenie i pokonanie młodego mistrza.

-Dwa zakręty i jesteś- Głos z krótkofalówki, w końcu się odezwał, nigdy nie zrozumiem, dlaczego zawsze się przez to uśmiecham. Może chodzi po prostu o odczuwanie wsparcia przez innych? Że nigdy nie jestem sama?- Jesteś mocno na przodzie wiec wygraną masz w kieszeni-

-Zawsze mam- Odpowiedziałam krótko pokazując swoją pewność siebie, osoba po drugiej stronie komunikatora nie potrzebowała nic więcej. Już nie usłyszałam, żadnych innych komunikatów ani porad ze strony dziewczyny, wiec wróciłam do pełnego skupienia wzroku na asfalcie, skupienie i spokój jest tutaj najważniejszy, nie można za szybko świętować, walczy się do końca, a trasa jeszcze się nie skończyła. Czekał mnie jeszcze jeden zakręt i linia mety.

Szybkie idealne wejście w łuk i jak zwykle stylowy wjazd na metę, wiwaty, okrzyki i oklaski, tak witano mnie za każdym razem, lubiłam to, takie było moje marzenie od kiedy pamiętam. Będąc tutaj mam wszystko czego mi potrzeba, rodzinę, przyjaciół i popularność. Sława, wiele osób oddała by wszystko żeby ją zyskać, a ja zyskałam ją tylko przez jedno. Przez idealne kłamstwo, które ciągnę do teraz.

-I kolejna wygrana na koncie naszego młodego mistrza- Z głośników ulotnił się komunikat. W tym samym momencie wysiadałam z samochodu i zaczęłam kierować się w stronę mojej rodziny, Zespół K1 czekał na mnie w tym samym miejscu co zawsze, wszyscy stali w półkole wpatrując się na mnie i uśmiechając się.

-Witaj w domu Axel- Takie przywitania to ja mogę dostawać codziennie.

"Noc" wiele osób patrząc na to słowo wyobrażą sobie spokój, cisze i sen, lecz kiedy ja spojrzę na ten wyraz, pierwsze co mi przychodzi do głowy to adrenalina, kasa, wyścigi, PRZYSTANIA. Codziennie zmrok w mieście oznacza tylko jedno, Dom Piratów jest oficjalnie otwarty, każdy tam jedzie zdobyć górę pieniędzy. Lecz nie wszyscy tylko o tym myślą, są też tacy co chcą poczuć płynącą adrenalinę we krwi, chcą utrzymać swoje stanowisko albo pooglądać swoich ulubionych "wariatów" istnieje wiele zasad oraz ostrzeżeń, lecz jest takie jedno z najbardziej prawdopodobnych i niebezpiecznych, przystania naprawdę mocno uzależnia, jeśli się wkręcisz to już nie ma odwrotu.

Stary parking przyjmie wszystkich co posiadają przepustkę, a dostają ją tylko nieliczni z miasta, dlatego bycie tam, a raczej posiadanie tego jakżem cennego plastiku jest traktowane jak świętość, bo przecież nielegalne rzeczy kręcą najbardziej.

Witamy w Denver, w mieście, w którym rządzą piraci:) 

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz