24- Axel is over

122 5 0
                                    

Siedzieliśmy chwilę w warsztacie, David dopytywał się co teraz planuję, oraz jak to wszystko chcę poprowadzić. Wyjaśniłam mu, że dzisiejszą noc jeszcze spędzę u Kate, a jutro wprowadzę się do niego.

-Dobra musimy jechać- Nagle wstał z kanapy.

-Gdzie?- Również wstałam.

-Do przystani, jutro jest zamknięta, a w sobotę wyścig czempiona, powinnaś przypomnieć sobie trasę- Zaczął pakować plecak i kierować się w stronę głównej hali.

-Nie chcę dzisiaj tam jechać- Odwrócił się w moim kierunku.

-Dlaczego?- Na chwilę zamilkł, chyba zrozumiał- Dobra nie było pytania, ale powinnaś. Alex ten wyścig jest ważniejszy niż wszystkie inne, musisz być na niego przygotowana, a jak na razie skupiasz się na wszystkich negatywach, powinnaś się odstresować, w tym tygodniu byłaś tylko raz w przystani-

-Trasę znam na pamięć, teraz i tak nie dałabym rady skupić się na jeździe- Patrzył na mnie błagalnym wzrokiem, wzięłam głębszy wdech- Niech ci będzie, ale najpierw jadę po więcej rzeczy, przywieziemy je tutaj i pojedziemy do przystani, zadowolony?- Uśmiechnął się.

-Bardzo- Oboje ruszyliśmy w stronę jego samochodu. On usiadł za kierownicą, a ja na miejscu pasażera, odpalił silnik i wyjechaliśmy. Im byliśmy bliżej mojego domu tym bardziej się stresowałam.

Kiedy wjechaliśmy na ulicę na której mieszkałam, zaczęłam szybciej oddychać, nie chciałam ich spotkać, nie chciałam z nimi rozmawiać. Byliśmy już na tyle blisko, że zaczęłam wypatrywać samochodu, na podjeździe zobaczyłam samochód ojca podejrzewałam, że matki jest w garażu. David zaparkował przy wjeździe i chwycił klamkę.

-Zostań- Nie ruszyłam się z miejsca, potrzebowałam chwili.

-Dlaczego? Mogę ci pomóc- Pokiwałam głową.

-Lepiej nie wchodź do tego domu- Nic więcej nie powiedziałam, wysiadłam z samochodu i ruszyłam na podwórko.

Tak jak zawsze chciałam wejść przez okno, lecz kiedy weszłam już na samą górę i próbowałam je otworzyć, nawet nie drgnęło. Jeśli spróbuje się włamać włączy się alarm, musze wejść drzwiami. Zeszłam z balustrady i ruszyłam do przednich drzwi, przy okazji spoglądając na chłopaka. Siedział w samochodzie z założonymi rękami, jego wyraz twarzy wyrażał złość, byłam ciekawa czy był zły na mnie czy na moich rodziców.

Wyciągnęłam rękę w stronę klamki zawahałam się, bałam się. Lecz wiedziałam, że muszę to zrobić, będę ich unikać, wejdę tylko do góry wezmę walizkę i pójdę do pokoju się spakować. Nacisnęłam, drzwi się otworzyły, powoli weszłam do środka, nawet nie zdejmowałam butów, zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam w stronę schodów. Kiedy chwyciłam poręcz, usłyszałam rozkaz matki.

-Chodź tu, musimy porozmawiać- Zatrzymałam się, lecz nie spojrzałam w tamtym kierunku.

-Nie musimy- Po swojej odpowiedzi, ruszyłam przed siebie, weszłam do garderoby wyciągnęłam średniej wielkości walizkę, przytargałam ją do swojego pokoju. Otworzyłam szafę i zaczęłam pakować swoje ubrania. Próbowałam brać nie za dużo, chciałam oszczędzić miejsce na ważniejsze rzeczy. Kiedy w końcu stwierdziłam, że ubrań mam wystarczająco zaczęłam pakować książki i zeszyty, oraz zapakowałam laptopa. Rozejrzałam się po pokoju i skupiłam się na książkach, zabrałam tylko te które najbardziej lubiłam oraz które były bardzo przydatne.

Miejsca w walizce zaczynało brakować, dlatego wpakowałam tam 2 pary butów i ją zamknęłam. Chwyciłam swój plecak do szkoły i zaczęłam pakować tam swoje kosmetyki, pamiątki które były dla mnie ważne oraz biżuterie. Stanęłam przed półką, na której znajdowały się dyplomy i nagrody. Chwyciłam jedno zdjęcie do ręki, znajdowałam się tam mała ja oraz kilka lat starsza dziewczyna, uśmiechaliśmy się do aparatu pokazując medale. Chwilę wpatrywałam się w fotografię, to była pierwsza dziewczyna której zaufałam, lecz kiedy zakończyłam swoją przygodę z tym sportem, straciłam z nią kontakt.

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz