Już od dłuższego czasu znajdowałam się w warsztacie, nie robiąc nic pożytecznego. Siedziałam na kanapie w kuchni i patrzyłam przed siebie, czy tego właśnie pragnęłam? Na pewno nie chciałam teraz wracać do domu, chciałam się uspokoić. Udało mi się to jakiś czas temu lecz teraz odczuwam pustkę, nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wrócę dzisiaj na noc do domu, czy moi rodzice się tym jakkolwiek zajmą? Czy zadzwonią na policję? Nie, a odpowiedź na każe pytanie związane z moim nieodpowiednim zachowaniem brzmi tak samo. Nikt z poza domu się o nich nie dowie, ponieważ wtedy stracilibyśmy tytuł idealnej rodziny.
Moja złość przeszła, lecz na jej miejsce wkroczyły wyrzuty, nie rozumiałam co się ze mną stało, zawsze panowałam nad emocjami, a dzisiaj wybuchłam w nieodpowiednim momencie, przy nieodpowiednich osobach. Przez dzisiejszą sytuację nie będę miała życia przez miesiąc, a Jake był z tego powodu uradowany, co ja mu takiego zrobiłam, że cieszy się moim nieszczęściem? W mojej głowie panowała burza, coraz więcej myśli napływało mi do głowy, nie potrafiłam ich uspokoić, muszę się czymś zająć inaczej zwariuję. Czy ja w takim stanie dam radę rozmawiać z zespołem?
Wstałam ze swojego miejsca zabierając ze sobą plecak i udałam się do szatni, chwilę w niej stałam myśląc, co ja dokładnie zamierzam? Wyciągnęłam ochraniacze które nałożyłam na kolana, oraz na klatkę piersiową. Wzięłam kask oraz kluczyki i skierowałam się w stronę motocykla, yamaha R1 stała zawsze w tym samym miejscu, kupiłam ją przypadkiem. To nie było planowane, lecz nie żałuje tego zakupu, chyba nikt z zespołu nie żałuje, nie tylko ja z niego korzystam. Zapaliłam silnik i zaczęłam zakładać kask oraz rękawiczki, upewniłam się, że plecak jej dobrze zapięty po czym wsiadłam na maszynę i wyjechałam z warsztatu.
Dokąd zamierzałam jechać? Tego jeszcze nie wiedziałam, chciałam znaleść miejsce, w którym będzie spokój, które będzie tylko dla mnie. Jechałam przed siebie, kierowałam się w stronę obrzeża miasta, tam gdzie zaczynają się lasy, w miejsca które zostały opuszczone. Podczas drogi mój umysł się oczyścił, skupiłam się tylko na trasie, no swoim celu. Jechałam przed siebie, aż nie dotarłam do opuszczonej dzielnicy.
Została ona opuszczona dawno temu, zanim się urodziłam. Nikt nie chciał ich ruszać, mówiąc prawdę nie wiem dlaczego, dzielnica jest sporych rozmiarów i można wybudowani tutaj jakieś nowe budynki, zainwestować w to miejsce, lecz ludzie mają w to wywalone. Teraz mieszka tutaj kilka bezdomnych, nieopłacalne miejsce, daleko od ludzi, daleko od sklepów, daleko od wszystkiego.
Miejsce idealne, dla osób takich ja jak. Chciałam spokoju, wiedziałam że znajdę go tutaj. Lecz kiedy byłam już prawie na miejscu, zatrzymałam się. Zastanowiłam się dwa razy czy na pewno chcę tam wjechać, to miejsce wyglądało strasznie, szyby powybijane, niektóre budynki zawalone, oraz niedokończone w trakcie budowania. Mimo wszystko nie zawróciłam, powoli zaczęłam jechać do przodu, wjeżdżając coraz głębiej w dzielnicę. Czułam niepokój, jakbym była obserwowana z każdej strony, mimo że nikogo nie widziałam.
Jechałam tak do momentu, aż nie skończyła się ulica, a przede mną był płot, oddzielający miasto od polany. Spojrzałam w lewo, był to niedokończony budynek, rusztowanie dalej stało, nie było okien ani drzwi, nie było nic tylko betonowe ściany. Zgasiłam silnik i zdjęłam kask, wpatrywałam się w budynek, zastanawiałam się czy tam wchodzić, spojrzałam w górę i zorientowałam się, że rusztowanie zaprowadzą mnie na dach.
Zeszłam z motocykla, kask przypięłam do plecaka, a ludzi schowałam do kieszeni, rozejrzałam się dookoła czy nikogo poza mną nie ma. Cały czas miałam gęsią skórę, w myślach wyzywałam siebie, że tu przyjechałam, chciałam z tą jak najszybciej odjechać. Ponownie spojrzałam w górę, mimo że się bałam postanowiłam zobaczyć co tam znajdę, zaczęłam się wspinać. Coraz wyżej i wyżej, budynek składał się z 3 pięter, to chyba miał być blok mieszkalny. W końcu dotarłam na szczyt.
CZYTASZ
Real victory
Teen FictionNielegalne wyścigi, wielu oddanych fanów każdy na ciebie liczy, ogromna ilość kierowców, ścigają się tylko najlepsi oraz jeden niepokonany. Los rozdał karty to trzeba nimi grać, ale kto powiedział, że nie można oszukać z kartami i pozmieniać trochę...