10- Vandal

177 6 0
                                    

Po jakimś czasie w końcu udało mi się uspokoić z dość dużą pomocą Jessy, była przy mnie cały czas, próbowała się dowiedzieć co było przyczyną stanu w jakim się znalazłam, lecz nie wytłumaczyłam jej co mi się śniło, do tego już nigdy więcej nie chciałam rozmawiać o tej sytuacji, wydarzyła się jednorazowo i miałam nadzieję, że już nigdy się nie powtórzy.

Wybijała już prawie piąta, a ja miałam jeszcze kilka rzeczy do załatwienia miej więcej przepustka dla Leona, musiałam ją dzisiaj odebrać. Razem z przyjaciółką siedzieliśmy na jej łóżku wtulając się w siebie, a w tle leciała jakaś muzyka, nie robiliśmy nic ciekawego, po prostu od ponad 5 minut siedzimy w kompletnej ciszy gapiąc się w tekst piosenki pojawiający się na ekranie.

-Muszę jechać do przystani- Poinformowałam dziewczynę, szukając wzrokiem swojego telefonu, znalazłam go po krótkiej chwili, leżał na stoliku nocnym obok łóżka. 

-Pojedziemy o wpół do ósmej wszyscy razem, mamy jeszcze dużo czasu- Odpowiedziała wtulając się jeszcze bardziej w moje ramie, lecz ja ją lekko odepchnęłam próbując dosięgnąć swój telefon, niestety stolik znajdował się za daleko. By go dosięgnąć musiałam bym wstać i pójść po niego normalnie. Niestety jestem zbyt leniwa na to, wiec przeturlałam się przez łóżko przy okazji rozwalając poduszki i zaplatając się w koc, takie poświęcenie by dosięgnąć urządzenie.

-Muszę odebrać przepustkę i dostarczyć ją Kate przed siódmą, więc muszę się pośpieszyć- Wytłumaczyłam jej, w czasie gdy pisałam do Richarda wiadomość czy mogę wpaść po przesyłkę i czy znajduje się na miejscu.

-Pomogę ci- Spojrzałam na nią.

-W jaki sposób chcesz mi pomóc?- Zapytałam podnosząc jedną brew.

-No po prostu ci potowarzyszę, jeżdżenie samemu nie jest z byt przyjemne- Przytaknęłam i ponownie wróciłam wzrokiem na wyświetlacz, mężczyzna mi odpisał.

-No do dalej, musimy ruszać- Wstałam ze swojego miejsca, lecz dziewczyna ani drgnęła.

-Daj nam jeszcze trochę czasu, to łóżko jest serio mega wygodne- Stałam nad dziewczyna wpatrując się w jej oczy.

-Wstaniesz czy mam ci pomóc?- Zapytałam.

-Zależy w jakim sensie oferujesz pomoc- Przeciągnęła się w łożu.

-Taką- Chwyciłam ją za rękę i zaczęłam ciągać. Gdy dotarła na koniec łóżka i już miała spadać zaczęła krzyczeć, że jednak wstanie sama. Dlatego ją puściłam.

-Nienawidzę cię- Odpowiedziała stając na równe nogi, często to sobie mówiliśmy dla żartów, taki zwyczaj.

-Też cię kocham- Śmiejąc się szukałam wszystkich moim rzeczy by móc wyjść z mieszkania i nie wracać po coś czegoś zapomniałam. Założyłam buty i czekałam na dziewczynę, aż w końcu się wyszykuje.

Wyciągnęłam telefon i zaczęłam przeglądać socialmedia, spojrzałam na godzinę i otwarcie stwierdziłam, że spóźnimy się do warsztatu, ponieważ Jessy szykuje się od ponad 10 minut.

-Jessy my nie idziemy na wybieg, tylko do warsztatu gdzie tak i tak się przebierzesz- Powiedziałam podniesionym głosem by mnie usłyszała, bo nawet nie wiedziałam gdzie ona właśnie się znajduje.

-Już jestem, możemy wychodzić- Nagle pojawiła się przede mną, nie wygalała na jakoś bardzo wystrojoną, wiec co ona robiła tyle czasu?

-Nie wyglądasz jak modelka, wiec co ty tak długo robiłaś?- Zapytałam przekraczają próg jej domu.

-Szukałam przepustki, a że zestresowałam się, że rodzice ją znaleźli nie wychodziło mi to za dobrze- Wyjaśniła za kluczując za sobą drzwi.

-Zawsze pamiętaj gdzie ją odkładasz, nie możesz jej zgubić, a raczej nie teraz, wydawanie przepustek jest dopiero po wyścigu czempiona, a do tego czasu byś była dwa tygodnie bez wejściówki- Wiedziała, że jeśli poproszę Richarda o przepustkę, da mi ją w każdej chwili, lecz musiałam nauczyć dziewczynę tego by jej nie zgubiła.

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz