Obudziłam się pierwsza było chyba coś przed szóstą, więc miałam dużo czasu na wyszykowanie się. Wstałam starając się by nie obudzić dziewczyny, która nie planowała jeszcze wstawać. Rozprostowałam plecy i spojrzałam w lustro znajdujące się nad toaletką. Miałam duże śnice pod oczami, oraz moja opuchlizna lekko się powiększyła, a raczej nabrała trochę ciemniejszych barw. Nie myśląc długo podeszłam do wspomnianego mebla i usiadłam na specjalnym krzesełku, pożyczyłam od Jessy podkład i korektor.
Jessy miała delikatnie ciemniejszą karnację ode mnie, dlatego miałam spory problem by znaleść jakiś odpowiedni podkład i korektor. Po jakimś czasie w końcu zaczęłam mieszać ze sobą różne odcienie, aż nie zrobił się podobny do mojej skóry. Po chwili udało mi się stworzyć odcień podobny do mojej karnacji, był lekko zaciemni, lecz nie przeszkadzało mi to. Musiałam teraz umiejętnie zakryć ślady na twarzy, znalazłam jakiś jaśniejszy korektor i zaczęłam pracę.
Życie nastolatki jest już wystarczająco trudne by narzekać, a co dopiero powiedzieć o życiu idealnej nastolatki, która wcale nie jest taka idealna i właśnie teraz musi ukrywać swoje rany by nie zwrócić na siebie uwagi innych. Na szczęście mi się udało wykonać swoje zadanie, zakryłam wory pod oczami oraz opuchliznę na tyle by nie była, aż tak widoczna, wiadomo gdy się ktoś przyjrzy bliżej będzie widać prześwity, lecz wątpię by ktoś znalazł by się tak blisko mojej twarzy.
Skończyłam się malować, kiedy Jessy zadzwonił budzik, a ta ledwo przytomna próbowała go wyłączyć. Po chwilowej walce dziewczyny z telefonem niestety urządzenie wygrało, ponieważ gdy próbowała wyłączyć alarm jedną ręką nie patrząc na ekran, telefon spał jej na podłogę i uciekł trochę dalej niż by chciała, dlatego musiała podnieść swoje ciało z wygodnego i ciepłego łóżka i wstać po urządzenie, które swoim dźwiękiem wkurzało każdego dookoła.
-Mogłabyś mi pomóc, a nie zostawiasz mnie samą na polu walki- Stwierdziła gdy zobaczyła mnie siedzącą na krzesełku i obserwującą każdy jej ruch.
-Już wolę, żeby twój ukochany przyjaciel cię obudził, niż żeby ja później musiała się męczyć- Odpowiedziałam wstając i kierując się w stronę mojego plecaka.
-Nie jest wcale mnie tak trudno obudzić- Kontynuowała podczas gdy ja wyciągałam z plecaka jakieś spodnie i bluzę, która dzisiaj założę do szkoły.
-Może nie, ale już twoje nieświadome obraźliwe teksty w moim kierunku mnie już irytują i mam dość budzenia cię- Odpowiedziałam szczerze, nie byłam o to zła na dziewczynę, lecz miałam już dość słuchania jaka to jestem najgorsza i tak w domu słyszę to prawie codziennie. Tego dnia i tak czeka mnie już dużo sytuacji, których nie chce przeżywać, a obrażona dziewczyna z rana tym bardziej mnie dobije.
-No dobrze już nie bądź na mnie zła- Nie byłam zła do momentu, aż nie usłyszałam tego zdania. Istnieją 3 niezapisane zasady, które znają tylko moi znajomi, jedną z nich jest "nigdy nie wmawiaj mi, że jestem wkurzona" bardziej się na kogoś denerwuje kiedy to mówi, niż powód który naprawdę mnie zdenerwował. Jessy te zasady powtarzałam tyle razy, że powinna je znać na pamięć, a i tak o nich nie pamięta, więc przestałam jej je powtarzać. Próbowałam ignorować to lecz nie była bym sobą gdybym czegoś nie odpowiedziała.
-Zróbmy tak, że ja przestanę się "denerwować"- Przy wypowiadaniu tego słowa dłońmi zrobiłam znak który oznacza cudzysłów- Kiedy ty nauczysz się uważnie słuchać- Po tych słowach zabrałam swoje ubrania i udałam się do łazienki by wziąć szybki zimny pysznić, oczywiście uważając by mój makijaż się nie rozmył.
-Dzień dobry Alexo- Usłyszałam nagle gdy byłam na korytarzu, zaczęłam wzrokiem szukać źródła dźwięku. Nie zajęło mi to dużo czasu, ponieważ na końcu korytarza, a dokładniej w kuchni stała mama Jessy, prawdopodobnie szykowała nam śniadanie.
CZYTASZ
Real victory
Teen FictionNielegalne wyścigi, wielu oddanych fanów każdy na ciebie liczy, ogromna ilość kierowców, ścigają się tylko najlepsi oraz jeden niepokonany. Los rozdał karty to trzeba nimi grać, ale kto powiedział, że nie można oszukać z kartami i pozmieniać trochę...