3-He is special

267 6 9
                                    

Dzisiejszej nocy w Przystani było nawet spokojnie, mogłam powiedzieć, że było bardzo przyjemnie, brakowało mi tego. Kiedyś taka atmosfera panowała tutaj częściej, lecz kiedy wszystko zyskało rozgłos, przybywało coraz więcej ludzi, wszyscy pragnęli kasy, albo sławy, chcieli być uważani za nieustraszonych, ponieważ nie bali się wystartować w wyścigu, które przy okazji są nielegalne. Sama wystartowałam dzisiaj w 3 wyścigach zarabiając przy tym 14 tysięcy, niestety całość nie poszła do nas, ponieważ jakiś procent musiałam zawsze oddawać Richardowi, dlaczego? Ponieważ kiedy dopiero zaczynałam z tym wszystkim i poznałam Davida zapożyczyliśmy się u niego i to nie małą kwotę, więc teraz zawsze oddaje mu około 50% wygranej czasami więcej, a czasami mniej wszystko zależy czy kasa mi jest teraz potrzebna do inwestycji. Dlatego zaraz po wygranej i odebraniu pieniędzy od dziewczyn, które pomagały prowadzącemu, poszłam szukać Richarda, długo mi to nie zajęło, ponieważ był tam gdzie zawsze, czyli na trybunach, wystarczyło tylko się przecisnąć przed tłum.

Gdy byłam już prawie na trybunach wyznaczonych dla pracowników, przeskoczyłam barierkę, lecz kiedy zobaczyłam ochroniarza których raczej nie był miło do mnie nastawiony, szybko pokazałam mu przypinkę na ramieniu, która oznaczała, że jestem bliższym znajomym jego szefa i mam pozwolenie na przebywanie tutaj. Mężczyzna po zobaczeniu co dokładnie mu pokazuje skiną głową i wrócił na swoje wcześniejsze miejsce. Ja w tym czasie postanowiłam poszukać właściciela wzrokiem, po krótkiej chwili zobaczyłam go rozmawiającego na platformie, z której było widać idealnie linię startu, rozmawiał z jakimś mężczyzną, nie wyglądało to na jakąś poważną rozmowę, wiec stwierdziłam, że jak mu przerwę to nic się nie stanie, dlatego ruszyłam w jego kierunku.

-Witam Pana prezesa- Przywitałam się modulując swoim głosem jak zawsze. Kiedy mężczyzna zorientował się kim jestem spławił machnięciem dłoni jego towarzysza po czym podszedł do mnie.

-Witaj mistrzu- Przywitał się radośnie- Co cię do mnie sprowadza, lecz zapewne już wiem- Mówiąc to pokazał na pomieszczenie, które było jego biurem, mieściło się w budynku, które znajdowało się za trybunami, a drzwi były idealnie na wysokości ostatniego pięta siedzeń. Wykupując i remontując starą fabrykę, Richard od początku miał wszystko w głowie, lecz najbardziej zdziwiło mnie to, że dał radę naprawdę dużo zaoszczędzić dzięki swoim pomysłom.

-Wiadome, wygrałem dzisiaj 3 wyścigi- Odpowiedziałam ruszając w kierunku wejścia. Po drodze machały do mnie młode dziewczyny, które były pracownikami mojego towarzysza, ignorowałam je, ponieważ gdyby wiedziały kim jestem naprawdę, pewnie by się nawet nie przywitały, może tu byłam bardzo znana i bardzo lubiana, lecz w normalności raczej nie mogłam chwalić się popularnością, ograniczałam się do minimum znajomych, a w szkole to miałam tylko Jessy, kilka razy ktoś próbował do mnie zagadać, lecz ja częściej udawałam, że go nie widzę albo nie słyszę, nie potrzebowałam więcej problemów, dlatego wolałam pozastawiać niewidzialna.

Gdy weszliśmy do środka, Richard sprawdził czy wszystkie okna są dobrze zasłonięte, po czym usiadł za biurkiem. Mężczyzna zaproponował bym usiadła na krzesłach przed stołem, lecz ja wolałam postać, stanęłam za krzesłem i rękami oparłam się o oparcie.

-No to młody co dostanę? zarobiłeś dzisiaj 14 koła- Powiedział usadawiając się wygodniej na fotelu, które wyglądało na bardzo wygodne ale również na bardzo kosztowne.

-A dzisiaj otrzymasz 10 tysięcy staruszku- Odpowiedziałam wyciągając z kieszeni plik gotówki odliczając 4 tysiące po czym położyłam pieniądze na biurko, a resztę znowu schowałam do kieszeni.

-No ponad 70%, żądnych wydatków teraz nie macie, jesteście przed wielkim wyścigiem- Zapytał przeliczając banknoty.

-Mamy wszystko przygotowane, a nawet jeśli to mam przygotowaną kasę na czarną godzinę- uspokoiłam go.

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz