1- Mr. Power

591 11 0
                                    

Definicja słowa DOM jest różna, każdy tłumaczy to sobie jak chce. Dla kogoś to mogą być 4 ściany w których się wychował, dla innego dom jest tam gdzie rodzina. Ja jestem pośrodku tych dwóch przykładów, ponieważ mam 2 domy tak samo jak dwie tożsamości ale o tym później. Jeden w którym śpię i niby się wychowałam, a drugi to tam gdzie rodzina, która wychowała mnie jak przetrwać w tych czasach, jak oszukać i jak działać na swoją korzyść, za ten dom oddałam bym wszystko. Mówiąc szczerze mam dosyć swojego rodzinnego domu, panują w nim zbyt duże wymagania względem mnie. Nigdy nie mogłam robić to co kocham, zawsze tylko musiałam słuchać jak mój brat jest zachwalany, a ja muszę siedzieć całe dnie nad książkami.

Tego dnia nie było inaczej, znowu wszystko robiłam w biegu, a i tak się nie wyrobiłam w czasie dochodziła właśnie jedenasta dwadzieścia, a ja dalej nie spałam, od ponad 3 godzin siedzę przy laptopie i próbuję nie zasnąć, co okazało się cięższe niż się wydaje, obowiązki na mnie czekają, a czasu coraz mniej, ale co się dziwić przecież nikt nie mówił, że szkoła średnia jest łatwa, tym bardziej gdy musisz zbierać same idealne wyniki z przedmiotów ścisłych, oczywiście gdybym komuś to powiedziała, to od razu bym dostała tysiąc komentarzy "to odpuść sobie trochę" "nie musisz być we wszystkim idealna" "masz dobre oceny, możesz sobie trochę odpuścić", no tak, ale jak to wytłumaczyć matce, która zaplanowała całe twoje życie w dzień twoich narodzin, albo nawet wcześniej, nigdy nie miałam prawa głosu, myślałam, że to normalne, aż do poznania innego świata.

W czasie kiedy dalej gapiłam się bezczynnie w ekran, próbując nie zasnąć, zadzwonił mój telefon, zerkając na godzinę podejrzewałam, że dzwoni do mnie mój przyjaciel David  i nawet wiedząc w jakiej sprawie. Szybko zaczęłam szukać urządzenia na biurku, co było trudne zważając na to, że leży tam masa książek i kilogramy kartek, normalność nastolatka prawda? Kiedy w końcu odkopałam swój telefon z pod tony makulatury spojrzałam na wyświetlacz i szczerze się zdziwiłam, spodziewałam się Davida, a dzwoni do mnie Kate.

Rzadko rozmawiam z dziewczyną przez telefon, albo raczej rzadko w ogóle gadamy, jak już to tylko kiedy któraś z nas potrzebuje coś od drugiej. Wykorzystujemy się nawzajem, niby dziwnie ale jednak tak funkcjonuje nasza znajomość od ponad 7 miesięcy. Kiedyś tak niebyło, wiec dlaczego tak nagle wszystko się zmieniło? Może to przez mój ogólny brak czasu, albo przez dołączenie mojej przyjaciółki do zespołu. Prawdę mówiąc, chciała bym naprawić naszą relację, ale jak na razie nie obchodzi mnie to, puki co nikomu to nie przeszkadza i wychodzą z tego same plusy, wiec po co to psuć.

-No?-Odebrałam zastanawiając się czego owa dziewczyna chce ode mnie o tej godzinie, kiedy wszyscy powinni już spać. Jaką przysługę tym razem mam jej wykonać?

-Czemu nie śpisz? Jutro masz szkołę, specjalnie sobie wolne zrobiliśmy-

-No wiesz projekt z biologii sam się nie zrobi, a trochę za szybko mi czas ucieka, chyba przyśpiesza z dnia na dzień. Termin oddania się zbliżą wiec muszę w ogóle coś zacząć - Mówiłam lekko zaspanym głosem- Dobra czego pragniesz moja droga?-

-Może skoro jeszcze nie śpisz, to pragnę byś zgarnęła przepustkę i gdzieś pojedziemy?- Powiedziała zachęcająco, wiedziała, że wiem o co jej chodzi, chciała pojechać do przystani, ale nie rozumiałam po co, skoro specjalnie sobie dzisiaj zrobiliśmy wolne, żeby odpocząć od tego miejsca.

-Mieliśmy sobie dzisiaj odpuścić, pamiętasz?- Lecz mimo to i tak mały uśmiech wkroczył na moje usta - Co za dużo to nie zdrowo-

-No weź dawno tylko we dwie nigdzie nie wyszliśmy i chcę z tobą porozmawiać mamy kilka spraw do omówienia- Mówiła błagającym głosem, czyli jednak czegoś potrzebuje, a myślałam, że w końcu będę mogła się z kimś spotkać nie martwiąc się o nic.

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz