9- I'm lost

167 5 0
                                    

Dzień w szkole mijał mi zaskakująco szybko, lekcje były przyjemne i interesujące. Nie pamiętam kiedy ostatni raz tak dobrze czułam przebywając w tym budynku. Za chwile miała zacząć się kolejna i z kolei ostatnia lekcja, nie skupiałam się za bardzo co robili inni uczniowie, byłam zbyt pochłonięta wymienieniem się wiadomości z Jessy, obie stwierdziliśmy, ze dzisiejszy dzień jak na razie jest najlepszym poniedziałkiem od naprawdę bardzo dawna, w końcu pewna dziewczyna przerwała moje wcześniejsze czyny.

-A ty znowu idealnie wszystko umiesz?- Nie zrozumiałam jej pytania, co miałam umieć?

-To znaczy?- Zadając pytanie rozejrzałam się dookoła siebie i dopiero wtedy zorientowałam się, że wszyscy siedzą nad książkami i zeszytami.

-No dzisiaj jest 3 test, nie sądziłam że ktoś kiedykolwiek będzie tak pewny siebie, że nie powtarza wiadomości przed nim- I w tamtym momencie całe moje szczęście i spokój zniknął, została tylko wystraszona i załamana dziewczyna, która nie zda jednego z najważniejszych testów swojego życia w szkole średniej.

-Proszę powiedz, że wy wszyscy żartujecie, nie ma dzisiaj tego testu prawda?- Chwyciłam ja za ramie i ściszonym głosem wymówiłam zdanie.

-Zapomniałaś?!- Dziewczyna tak samo jak ja nie dowierzała, jak ja mogłam o tym zapomnieć. Ja!? Wzorowa idealna do naśladowania uczennica, córka w chuj wymagających rodziców.
Blondynka tylko spojrzała na mnie w współczuciem i także szeptem powiedziała do mnie.

-Pamiętaj są jeszcze poprawki, ciebie na pewno dopuszcza, wiedza jak się starasz i to, że jeden raz podwinęła ci się noga, to nic nie znaczy- Odeszła ode mnie, tak samo jak moje chęci do wrócenia do domu, przecież matka mnie zabije, a jeśli powiem jej ze pójdę na poprawkę to mnie wyśmieje. „Na poprawkę chodzą tylko idioci i nieudacznicy, ty nimi nie jesteś" do dzisiaj pamiętam te słowa, wryły mi się do głowy w pierwszy dzień mojej szkoły podstawowej.

Zadzwonił dzwonek, wszyscy zaczęli wchodzić do sali, tak samo ja ruszyłam w kierunku drzwi nie umiejąc nic, zapominając wszystkie informacje jakie kiedykolwiek się nauczyłam, zawiodłam nie tylko rodziców i nauczycieli, ale także zawiodłam siebie.

Przez stres rozbolał mnie brzuch, usiadłam w swojej ławce, modląc się by matka nie dowiedziała się o tym, a może jednak mi się uda, może jednak zdam, w co ja wierze nie uczyłam się, do tego nie pamiętam nic z lekcji. Właśnie dostałam kartkę która miała zaważyć na mojej ocenie końcowej a także mojej przyszłości.

Ręce mi tak drżały ze nawet nie potrafiłam utrzymać długopisu prosto, spojrzałam przed siebie i zobaczyłam nauczyciela idealnie wpatrujące się we mnie, nie potrafiłam rozszyfrować jego miny, wyglądał niby na zdenerwowanego ale jednak przebijała się w nim ciekawość, jednak podjęłam się próby, nie mogłam przecież oddać pustej kartki.

Litery zlewały mi się ze sobą, próbowałam sobie coś przypomnieć, lecz ze słabym skutkiem, jednak niektórych odpowiedzi byłam pewna. Może jeszcze jest na coś nadzieja, może jednak nie zginę w tym tygodniu.

Pracę oddałam jako ostatnia, przy oddawaniu nie potrafiłam spojrzeć nauczycielowi w oczy, nie miałam odwagi, gdy odwróciła się w stronę drzwi zobaczyłam moją przyjaciółkę, która czekała na mnie przed salą. Jej uśmiech trochę podniósł mnie na duchu, zawsze uśmiechała się tak szczerze, uroczo nawet nie wiem jak bym mogła to opisać, nie myśląc dłużej ruszyłam w jej kierunku, ona również skończyła już lekcje, więc prawdopodobnie razem pójdziemy do domu, a raczej jej domu.

-I jak ci poszło?- Zapytała ekscytując się, że napisałam ostatni test. Posłałam jej niewyraźny uśmiech, który oznaczał że nawet nie chcę o tym rozmawiać- Aż tak źle?- Zmartwiła się.

Real victoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz