Rozdział 27

7.6K 219 5
                                    

Aurora:

Przysięgam że jeszcze nigdy w życiu nie przeżyłam tak cudownego seksu jak z Marco! To było coś niesamowitego...po prostu czułam się jakbym latała, co ten mężczyzna ze mną robi! I dzięki niemu zapomniałam na chwilę o tej całej sytuacji z rana. No właśnie z rana a która jest teraz godzina...o cholera już po 15, czas ruszyć tyłek i wstać, skoro dałam radę wytrzymać taki maraton z Marco to dam radę wstać sama i zejść na dół coś zjeść. A może uda mi się coś utorować? Nieee, najpierw zabiję mnie Maria a później Marco że nie oszczędzam się i nie odpoczywam, ale warto spróbować. Wstając poczułam lekki ból w żebrach ale nie poddałam się i ruszyłam wolnym krokiem na dół, po taki czasie leżenia moje nogi były jak z waty, a niestety na moje nieszczęście w połowie schodów zaczęło robić mi się duszno i kręciło mi się w głowie. No tak pierwsza pionizacja ciała po prawie dwóch tygodniach powinna odbyć się z pielęgniarką, lub lekarzem albo z kimkolwiek, a ja oczywiście sama to robie. Oparłam się nagle o ścianę i oddychałam ciężko, miałam wrażenie że zaraz spadnę z tych schodów.
- Auroro, wszystko dobrze?- zapytała nagle Maria, a ja nie miałam siły mówić więc pokiwałam przecząco głową - czemu wstałaś sama dziecko moje drogie, zaraz zawołam Marco - dodała a ja chciałam już zaprotestować ale Maria była szybsza - Marco! Pomóż mi szybko bo Aurura zaraz zemdleje na schodach - no teraz to pewnie Marco zawału dostał i dosłownie w nano sekundę mój Capo teleportował się przy mnie i już byłam na jego rękach
- królewno dlaczego wstałaś sama, miałem przyjść po Ciebie na obiad- zapytał z troską w głosie a ja się zastanawiam jak to jest że wielki włoski mafiozo potrafi być dla mnie tak czuły i delikatny
- nie chciałam Ci przeszkadzać a byłam już głodna i nawet chciałam coś ugotować ale tak jakoś zrobiło mi się słabo - powiedziałam i się lekko uśmiechnęłam. Marco w tym czasie zaniósł mnie do salonu i położył na kanapie a po chwili przyszła Maria ze szklanką wody.
- od gotowania masz mnie dziecino więc tym się nie przejmuj, a w dodatku obiad jest już gotowy więc jak nabierzesz barw na twarzy to pójdziecie zjeść- powiedziała Maria i już miała wyjść ale się cofnęła - Marco Twoja mama wraz z siostrami pojechały już.- dodała a Marko skinął jej głową . Gdy tylko Maria zniknęła nam z pola widzenia Marco zawisnął nagle nade mną opierając się rękoma po obu stronach mojej głowy
- byłaś niegrzeczną kobietą, królewno chyba należy Ci się kara - powiedział z tą swoją chrypką w głosie od której robi mi się morko
- oj tak, byłam bardzo, bardzo niegrzeczną kobietą - odpowiedziałam na jego grę i zaczęłam wodzić ręką po jego torsie
- hej gołąbeczki rano już daliście mam wrażenia dźwiękowe więc teraz spokój i do obiadu marsz - usłyszeliśmy Arona jak się śmieje i przechodzi z Jamesem przez salon. Ja momentalnie zrobiłam się czerwona a Marco zaśmiał się cicho pod nosem i już brał mnie na ręce
- dokończymy później, moja ty niegrzeczna królewno - wyszeptał mi do ucha, a po chwili byliśmy już w jadalni.
Podczas obiadu widziałam że James ucieka wzrokiem ode mnie i coś czuję że wiem do czego to zmierza. Ale nie chcę tego dopuścić do siebie. Jednak nie wytrzymałam tego i po dłuższej chwili rzuciłam sztućcami i spojrzałam na brata wymownie. Marco i Aron patrzeli zaskoczeni na mnie
- kiedy?- zapytałam a James spojrzał na mnie z tym swoim smutnym wzrokiem, jasna cholera dlaczego teraz?!- dzisiaj? Czy jutro rano?- dopytałam a chłopaki nadal nie wiedzieli o co mi chodzi, oprócz Jamesa oczywiście. Ten westchnął ciężko
- jutro o 4 rano muszę być na lotnisku - powiedział załamanym głosem
- gdzie?- dopytałam
- Niniwa, strefa czarna - kurwa, czyli jakieś najgorsze bagno
- jeśli nie wrócisz do mnie cały i zdrowy to nigdy Ci tego nie wybaczę rozumiesz - krzyknęłam płacząc już. Tyle ostatnio się dzieję i jeszcze teraz to! Przecież on nie może teraz mnie zostawić, po prostu nie może!
- królewno - zaczął James, ale nie dałam mu skończyć
- co królewno?! Znowu będę czekała tygodniami na jakąkolwiek wiadomości od Ciebie że żyjesz i jest wszystko z Tobą dobrze, a w dodatku tutaj też jest strefa czarna i co? Oni mi Ciebie znowu od tak zabierają! A ja nie chcę żebyś leciał i znowu narażał się tak rozumiesz, jesteś moim bratem, moim przyjacielem, moim rycerzem J., jja nie chce żebyś leciał - dodałam ostatnie zdanie już szeptem i znowu płakałam. James podbiegł do mnie i schował mnie w swoich ramionach przez co rozpłakałam się jak małe dziecko. To naprawdę ciężkie kiedy ktoś tak bliski Tobie jedzie na wojnę w jakąś najgorszą strefę i nie wiesz czy wróci jeszcze kiedykolwiek. To mogą być nasze ostatnie chwilę w życiu, ta właśnie niepewność mnie dobija.
- obiecałeś mnie bronić J. - załkałam
- i tak będzie królewno - powiedział a ja spojrzałam na niego dziwnie, bo niby jak chce to zrobić jadąc do Iraku - mamy już plan i jeszcze dzisiaj zaaa...- spojrzał na zegarek ode mnie który dostał - dwie godziny wyruszymy po tego śmiecia i gdy już go dopadniemy, ja będę mógł pojechać spokojnie, wiedząc że jesteś bezpieczna moja mała siostrzyczko.- zakończył swoją wypowiedź całusem w czubek głowy a ja miałam jeszcze większy mętlik w głowie.
- zaraz jak to za dwie godziny? A nie miało być pułapki?- spojrzałam zdziwiona
- plany się zmieniły, chce wyruszyć ze świadomością że jesteś bezpieczna, dlatego na szybko zmieniliśmy cały plan ataku - odpowiedział a ja zaczęłam się martwić teraz o każdego z nich - pamiętaj królewno że póki starczy mi tchu i sił ,póki ruszam jakąkolwiek częścią ciała, póki ostatnia kropla krwi nie opuści mojego ciała, będę Cię bronił jak rycerz królewnę- powiedział swoją przysięgę z dzieciństwa a ja zawsze wiedziałam że on jest w stanie to zrobić, zginąć dla mnie. Wtuliłam się w niego całą sobą. Nagle wbiegł ktoś z ochrony
- szefie jest problem i to duży - mówił poważnie.
- co jest - zapytał poważnie Marco
- jadą w naszą stronę auta, ok 20 samochodów. I to są ludzie Vasila - powiedział a mnie zmroziło krew w żyłach
- kurwa jak to możliwe?- wydarł się Marco, a wtedy ktoś wrzucił jakiegoś faceta do jadalni
- on usłyszał waszą rozmowę szefie i sprzedał od razu wszystko - powiedział szybko ochroniarz
- Aron weź Jamesa do zbrojowni i wiecie co robić, ja wezmę Aurorę i Marie do schronu. Wezwijcie Russo, będzie z nimi w razie potrzeby...

Serce CapoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz