Rozdział 38

7.3K 207 1
                                    

Marco:

To wszystko to jakiś pierdolony sen? Udało się dzięki Jamesowi, dzięki niemu trzymam na kolanach moją kobietę całą i bezpieczną! I tylko jednego żałuję...że nie mogłem dotrzymać mojej groźby dla tego ścierwa odnośnie wypierdolenia go przez tuzin pedałów! Ale teraz to już nie ma znaczenia, liczy się ona i tylko ona. Czuję jak się trzęsie i płacze, dlatego staram się ją pocieszyć i mnie olśniło!
- Auroro, kochanie popatrz na mnie - powiedziałem łagodnie a ona podniosła swoje zapłakane oczy na mnie - kochasz mnie?- zapytałem
- co to w ogóle za pytanie- oburzyła się - oczywiście że tak - dodała i wciąż patrzyła na mnie
- lecimy do Vegas, teraz, zaraz, już i weźmy ślub. Pierdole już po tym wszystkim co przeżyliśmy razem chce abyś była moją żoną, jak najszybciej. Pobierzmy się dzisiaj a normalny ślub albo wesele możemy zrobić później . - mówiłem zmotywowany do działania a Aurora patrzyła na mnie zszokowana
- a chrzanić wszystko, raz się żyje... James!- zawróciła się nagle do brata a ja czekam nadal na odpowiedź
- co tam królewno? - zapytał z uśmiechem
- damy radę polecieć tak aby lekko zboczyć z trasy?- dopytała
- jak bardzo lekko moja droga - uśmiechnął się do niej szeroko
- a tak do Vegas najpierw - powiedziała szybko i spojrzała na mnie - bo chcemy wziąć ślub, dzisiaj - dodała a ja miałem ochotę krzyczeć z radości!
- a właśnie, jeszcze osobiście Wam nie gratulowałem zaręczyn a tu już ślub. Ahh ta młodość, widać rządzi się własnymi prawami - chwycił się teatralnie za serce i zaczął śmiać- Barry!- krzyknął nagle
- co tam!- odkrzyknął mu niejaki Barry
- robimy postój w Vegas, zakochani chcą ślub wziąć - krzyknął znowu James i spojrzał na Aurorę - będę Twoim drużbą - wskazał na siostrę palcem i szczerzy się jak nienormalny
- ej! Chłopaki zmiana kursu, lecimy do Vegas na ślub!!- krzyknął James do swojego oddziału a Ci zaczęli gwiżdżeć , krzyczeć i bić brawa nam. Aurora się zawstydziła i schowała twarz w moich ramionach.
- James pożyczysz telefon? Zadzwonię do hotelu i paru ludzi żebyśmy się mogli odświeżyć i przebrać - zapytałem a James po chwili wyciąga w moją stronę komórkę. - dzieki, Wam też zarezerwować pokoje - dopytałem
- z chęcią ale nie damy rady. Musimy wracać, więc szybki ślub i tam Was będziemy musieli zostawić. Twój brat już dostał informację o zmianie lotu więc dostarczy wszystko co potrzebne Wam - kiedy on dał znać Aronowi? On jest szybszy od natychmiast, widać że jest perfekcyjnie wyszkolony i działa już automatycznie.
Napisałem do kilku ludzi wiadomość o potrzebnych dla nas rzeczach, zamówiłem stylistę oraz zabukowałem pokój dla nas. Myślę że nim dolecimy to wszystko będzie już na nas czekało, a za parę godzin moja królewna stanie się moją żoną! I to jest kurwa idealne zwieńczenie tego całego piekła!
- Marco - odezwała się Aurora - nie mam sukni ani nic - powiedziała lekko przerażona. Zaśmiałem się na to a ona zgromiła mnie wzrokiem
- już stylista wybiera kilka sukni i je przywiezie do hotelu więc o nic się nie martw królewno, teraz się odpręż kochanie - powiedziałem całując ją w czoło
- jesteś niesamowity, wiesz - stwierdziła po czym pocałowała mnie namiętnie. Wszyscy zaczęli gwiżdżeć
- ejjj! Takie rzeczy po ślubie dzieciaki - krzyknął jakiś facet a my zaczęliśmy się śmiać.
Naprawdę po tym wszystkim marzę już tylko o tym aby Aurora została moją żoną i mieć z nią szczęśliwą rodzinę, to takie przyziemne marzenie ale w naszym przypadku jak widać czasem wnet nieosiągalne. Ale jeszcze może kupię jakiś nowy dom dla nas i moja żona( jak to zajebiście brzmi moja żona)będzie mogła go w całości urządzić włącznie z ogromnym ogrodem. Tak to będzie taki prezent ślubny dla niej.
- a właśnie - odezwał się jakiś facet - tam znalazłem chyba wasze rzeczy, zobaczcie co jest wasze - i wręczył nam jakąś torbę a niej były wszystkie nasze rzeczy, torebka Aurory, mój pistolet, dokumenty i telefony. Wziąłem mój i wysłałem szybko wiadomość do znajomego który zajmuję się nieruchomości z wytycznymi i czekam na zdjęcia z ofertami.
- królewno - odezwał się James - ale ty się tłumaczysz rodzicom o tym, mnie w to nie mieszaj - mówiąc to uśmiechnął się przebiegle
- zostawisz mnie samą z nimi? Przecież najlepsza odegrana scena z bajki mnie nie uratuje biorąc ślub za ich plecami- powiedziała mu Aurora udając przerażenie
- właśnie dlatego tutaj już moje moce się kończą - i podniósł jej brat ręce ku górze
- kochanie ja będę tam wtedy z Tobą i razem przez to przejdziemy - powiedziałem całując Aurorę - a rodzicom powiemy że to był pomysł Jamesa - wyszeptałem jej na ucho a ona wybuchła perlistym śmiechem. James spojrzał na nas podejrzanie
- nie podoba mi się ta konspiracja - zmrużył oczy James a my się zaśmialiśmy - tym bardziej mi się to nie podoba, jeśli mnie wsypiecie to będzie zemsta- dodał a Aurora wystawiła mu język
- i tak Cię kocham braciszku- powiedziała.
Reszta lotu minęła nam spokojnie i w miłej atmosferze, nie chciałem żeby teraz mi mówiła co się działo z tym psycholem jak była z nim sam na sam ,w dzień naszego ślubu. Jak to kurewsko pięknie brzmi, nasz ślub. Chłopaki załatwili ładowanie na dachu naszego hotelu. Może i nie wyglądaliśmy zachęcająco ale przywitano nas dobrze, a gdy usłyszeli na jakie nazwisko jest rezerwacja to zaczęli skakać wokół nas. W naszym pokoju czekała już ekipa, stylista, fryzjer i kosmetyczka którzy od razu porwali moją ukochaną. Sam poszedłem do drugiej łazienki wziąć długą kąpiel. Gdy już moje ciało się zrelaksowało poszedłem ubrać elegancki smoking który już na mnie czekał. Pod koniec ubierania się weszli do nas cała moja familia. Aron ich szybko sprowadził. Byli w szoku gdy w skrócie opowiedziałem im historię ale i szczęśliwi ze ślubu. W trakcie rozmowy dostałem kilka ofert z domami i tylko jeden przykuł moją uwagę, to stary wiktoriański dwór z ogromnym ogrodem, idealny dla przyszłej królowej Delavega. Nie interesowała mnie cena, miałem to w dupie, mając tyle pieniędzy wiedziałem że mogę kupić nam takich kilka nawet. Od razu napisałem że ma przygotować umowę i przesłałem zaliczkę. Uśmiechnęłem się na samą myśl o naszym nowym wspólnym początku. I wtedy wyszła ona...kurwa najpiękniejsza istota na ziemi! Prawdziwa królewna z małym delikatnym diademem na głowie. Ja pierdole... Wyglądała zjawiskowo, jak bogini jak królewna, moja królewna. Każdy do niej podchodził, przytulał, gratulował a ja lustrowałem ją i pożerałem w całości. Chce zapamiętać każdy najmniejszy jej szczegół. Bo wygląda zarazem delikatnie jak i seksownie. Spojrzała na mnie i wiedziałem że przepadłem do końca świata i o jeden dzień dłużej.

Serce CapoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz