Aurora:
Po tym wszystkim co nas spotkało nie spodziewałam się że zrobię jeszcze coś szalonego, a tu proszę stoję w pięknej sukni ślubnej przed Marco ubranym w smoking
Widzę jak pożera mnie wzrokiem i muszę przyznać że w tym bardzo eleganckim wydaniu Marco jest jeszcze bardziej pociągający. Nagle podchodzi do mnie mój ukochany i wystawia w moim kierunku swoją dłoń, przyjmuję ją bez zastanowienia.
- jesteś gotowa zostać Panią Delavega, jesteś gotowa zostać moją żoną, moją królową?- pyta mnie Marco a mi miękną kolana.
- tak, z Tobą jestem gotowa na wszystko najdroższy - odpowiedziałam patrząc mu w oczy
- no dobrze czas już na nas bo zaraz spóźnimy się na wasz ślub - zawołał nagle Aron. Marco wziął moją rękę pod ramię i wszyscy razem poszliśmy do kaplicy która znajduję się ponoć niedaleko hotelu w którym jesteśmy. Na dole w holu zauważyłam Jamesa, gdy tylko mnie zobaczył widziałam wzruszenie w jego oczach, jego koledzy patrzyli na nas jak zaczarowani a ja podeszłam do Jamesa
- J., skoro nie ma taty to chciałabym abyś to Ty zaprowadził mnie do ołtarza - chwyciłam go za ręce i widziałam jak jest zaskoczony. I jasna cholera nie wieże, pojedyncza łza spłynęła po jego policzu
- to będzie największy zaszczyt móc Cię odporwadzić do ołtarza królewno - mówiąc to ukłonił się i teraz to z nim szłam pod ramię.
I tak jak mi mówiono kaplica była po drugiej stronie ulicy a wszystko już na nas czekało. Mała kaplica, biały dywan szedł przez środek, wszędzie były świece zapalone i mnóstwo białych kwiatów. Po prostu wow, tak naprawdę brakuję tu tylko jeszcze...
- Aurora!- nieee, jakim cudem?!
- Mama, tata? Ale jak wy się tutaj dostaliście?- zapytałam zdziwiona wtulając się w nich
- Twój NARZECZONY!- zaczął groźnie tata,- załatwił szybko nam transport. I chyba mamy sporo do omówienia młoda Panno - oho no to szlaban po wsze czasy i to na chyba wszystko!
- dzień dobry Państwo White, cieszę się że zdążyliście i nim zaczniemy ceremonię chciałbym to wszystko Państwu wyjaśnić chociaż tak w skrócie- powiedział poważnie Marco.
- no zamieniam się w słuch bo jestem zaciekawiony jak to się stało że z dnia na dzień staje się Pan jej narzeczony a chwilę później jesteśmy w Vegas na ślubie naszej córki - zaraz tata odrąbie Marco głowę
- może zacznę od tego że moja rodzina nie jest zwyczajną rodziną...
- Mafia, prawda - przerwał mu tata zakładając ręce na piersi - od razu Cię wyczułem a później poszukałem w Internecie informacje i złożyłem wszystko do kupy. - mówił hardo a mama położyła tacie dłoń na ramieniu
- tak moja rodzina wywodzi się z mafi i ja zostałem jakiś czas temu jej Capo, ale to nie zmienia faktu że zakochałem się w Państwa córce. I ostatnie dość wyczerpujące sytuację uświadomiły mi że nie chce czekać Bóg wie ile na ślub z moją ukochaną. Kochamy się i czy weźmiemy ślub dzisiaj czy za dwa lata to coś to zmieni? Myślę że nie, dlatego proszę mi zaufać i uwierzyć że zrobię wszystko co w mojej mocy aby była zawsze szczęśliwa i bezpieczna. Żadna dotąd kobieta nie spowodowała że nie umiem bez niej oddychać, jeść, pić, spać i żyć dlatego proszę Państwa o błogosławieństwo i o rękę Państwa córki.- mówiąc to chwycił mnie za dłoń i ucałował jej wierzch a ja byłam wzruszona jego słowami
- nigdy żaden mężczyzna nie mówił w ten sposób o naszej córce i nie zadbał o nią jak Ty, więc chyba nie mamy wyjścia jak życzyć Wam szczęścia na nowej drodze życia - powiedział tata klepiąc Marco po ramieniu a mój ukochany ewidentnie odetchnął z ulgay. No bo ciekawie by było jakby nie dał nam błogosławieństwa
- a Ty młoda Panno i tak masz szlaban na wszystko i to do końca życia!- wskazał na mnie palcem i się zaśmiał, a po chwili znowu przytulił - wyglądasz jak moja mała królewna - wyszeptał mi do ucha - kocham Cię córeczko i mam nadzieję że wiesz co robisz - spojrzałam mu w oczy i się uśmiechnęłam
- jak nigdy dotąd tato - i pocałowałam go w policzek
- noo skoro rodzice wiedzą już wszystko to zaczynamy?- przerwał nam James
- J., chcę abyście oboje z tatą mnie odprowadzili - spojrzałam bratu w oczy i widziałam ten błysk radości, wiem że to dla niego ważne i dla mnie też.
- wiesz królewno że cokolwiek się nie będzie działo do końca życia moja przysięga będzie ważna - popatrzył mi w oczy James i mnie przytulił
- wiem braciszku, a ja już zawsze będę Twoją królewną mój ty rycerzu.
Po jeszcze krótkiej chwili zaczęła się ceremonia, i właśnie mówimy sobie sakramentalne tak, patrząc sobie w oczy. Nie mogę się nadziwić że Marco chce właśnie mnie za swoją żonę, to takie nadal nierealne ale i wyjątkowe.
- a zatem ogłaszam Was mężem i żoną, możesz już pocałować...- i nie zdążył dokończyć ponieważ Marco wpił się w moje usta a cała nasza najblizsza rodzina biła nam brawo. Nasze mamy płakały, siostry Marco też , ojcowie i James mieli szklane oczy ale udawali twardych. Wszyscy złożyli nam życzenia i zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie. Niestety James musiał od razu po ceremonii lecieć
- Pamietaj królewno, jak coś przybędę i mam nadzieję że ten uśmiech i błysk w oku będzie każdego dnia u Ciebie - powiedział i niestety poleciał.
Wykupiliśmy dla naszych rodzin pokoje i poszliśmy do restauracji na kolację. Gdy wróciliśmy byłam wykończona, ale jedna ważna rzecz musiała zostać jeszcze spełniona, odwróciłam się szybko do Marco i widziałam jak powoli ściąga marynarkę i patrzy na mnie wygłodniałym wzrokiem.
- a zatem Pani Delavega - zaczął podchodzić do mnie- czas skonsumować nasze małżeństwo i uwierz mi żono ( jasna cholera brzmi to nieziemsko) wezmę Cię dzisiaj tyle razy że jutro będę Cię nosił na rękach bo Ty nie będziesz miała siły chodzić - dodał z tą swoją chrypką na co od razu byłam mokra i przygryzałam swoją wargę
- a zatem Panie Delavega, Pańska żona czeka już na to cała rozpalona i mokra - powiedziałam kusząco i już po chwili byłam rzucona na łóżko.
To była naprawdę najdłuższa i najpiękniejsza noc mojego życia. Marco nie żartował z tym że nie będę w stanie chodzić. Bo nie wiem ile razy się kochaliśmy ale moje nogi odmawiają posłuszeństwa. A leżąc wtulona w śpiącego jeszcze mojego męża poczułam się dziwnie, żołądek podszedł mi do gardła i musiałam odnaleźć siłę żeby dobiec to toalety. Cały stres pewnie w końcu zszedł ze mnie i są skutki...albo i...o cholera....
CZYTASZ
Serce Capo
RomanceZawsze wiedziałam że moje dobre serce kiedyś mnie zgubi, a pomoc mojej najlepszej przyjaciółce doprowadzi do czegoś złego?...nie do czegoś innego, nieznanego, nowego. To miał być jeden jedyny raz gdy ratuje tyłek Sam w jej pracy...i co? Stoję teraz...