Aurora:
Chryste moja głowa, czuję się jak na turbo kacu. Nie wiem ile spałam ale podnoszę powoli ociężałe powieki i nie poznaję miejsca, to nie jest sypialnia Marco. Usiadłam szybko, ale zdecydowanie za szybko bo aż zakręciło mi się w głowie. Zaczęłam nerwowo się rozglądać , piękna duża, jasna sypialnia, na wprost łóżka jest ściana z wielkich okien z widokiem na morze. Mała szafka nocna przy łóżku z drugiej strony wejście do innego pomieszczenia z którego słyszę szum wody, ktoś tam jest i bierze kąpiel. Po chwili woda przestaje lecieć a w drzwiach widzę nagiego i mokrego Marco! O losie no takie pobudki to ja mogę mieć każdego dnia. Patrzył na mnie z czułością, troską i miłością. Podszedł szybko do mnie i mnie namiętnie pocałował, oddałam każdy pocałunek. To jest mężczyzna idealny. Gdy się od siebie oderwaliśmy spojrzał w moje oczy
- jak się czuje moja królewna - zapytał i już chciałam powiedzieć że nienajgorzej ale coś do mnie dotarło... To co się działo w domu Marco, to nie był sen...tto wwszystko się działo?! Czułam jak po moich polikach płyną łzy, ja zabiłam ludzi, ja zabiłam Sam, czułam że wpadam w panike- hej kochanie już wszystko dobrze, już jesteś bezpieczna, ten koszmar się skończył - mówił ale jakby nie docierało to do mnie
- j-jja , j-jja ja zabiłam ich Marco...j-jja zabiłam ją - płakałam coraz mocniej a Marco posadził mnie na swoich kolanach i zamknął szczelnie w swoich ramionach
- ciii kochanie, nie myśl o tym w ten sposób. Broniłaś siebie i innych rozumiesz, to nie Twoja wina kochanie, ciii- głaskał mnie po plecach i szeptał uspokajające słowa. I nie wiem jak to zrobił ale zaczęłam wierzyć w jego słowa, że tak właśnie było.
- Marco a ile ja spałam i gdzie my jesteśmy?- zapytałam go gdy się uspokoiłam trochę i przypomniałam sobie o tych kwestiach
- spałaś ponad dwa dni, a jesteśmy w naszym domu nad morzem - odpowiedział spokojnie. Znowu spałam zdecydowanie za długo aż mój brzuch zaburczał
- zaraz przyniosę Ci śniadanie do łóżka kochanie a Ty w tym czasie przeczytaj list od Jamesa. Niestety nie wybudziłaś się jak musiał lecieć a Anthony nie kazał Cię na siłę wybudzać, bo mówił że Twój organizm ma się zregenerować po tym wszystkim.- gdy to powiedział posadził mnie na łóżku a sam wyjął z szuflady szafki nocnej kopertę podpisaną moim imieniem. - przeczytaj spokojnie a ja niebawem wrócę - założył bokserki, pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja drżącymi rękoma wyjęłam list i zaczęłam czytaćDroga królewno,
Niestety nie było nam dane się pożegnać więc postanowiłem napisać wiadomość dla Ciebie. I wiem że pewnie teraz będziesz się zadręczać po tym co się stało ale posłuchaj proszę swojego starszego i bardziej doświadczonego w tych sprawach brata i nie waż się myśleć że zamordowałaś kogokolwiek. Broniłaś siebie, broniłaś Marię i Russo. Gdyby nie Twoja pomoc, to Ty mogłabyś źle skończyć. Żyjesz, jesteś cała i zdrowa a w dodatku ze swoim facetem, więc ciesz się życiem i chwilą bo jak widziałaś nie znasz dnia ani godziny kiedy wszystko można stracić. Ciesz się małymi rzeczami, i drobnymi chwilami. Marco w tym na pewno ci pomoże.
Odezwę się jak tylko będę mógł
Kocham Cię siostra, bądź silna i nie daj się życiu!
Twój Rycerz
P.S. tak wiem, wrócę cały i zdrowy. Do zobaczenia 😘No teraz to ryczałam na całego, kocham tego mojego brata. On zawsze wie co , jak i kiedy powiedzieć. To on zawszę był moim azylem, moją ostoją, ale teraz mam też Marco, który właśnie wszedł z wielką tacą pełną jedzenia i kwiatów i gdy mnie zobaczył znowu zapłakaną to prawie zrzucił to jedzenie.
- to ze wzruszenia kochanie- powiedziałam szybko bo widząc to jedzenie poczułam się cholernie głodna. Odetchnął z ulgą i położył tace na małym stoliku pod oknem którego wcześniej nie zauważyłam.
- to dobrze, a teraz chcesz zjeść tutaj w łóżku czy wyjedziemy na plażę zjeść? Z tego pokoju jest zejście na naszą prywatną plażę - czyli że po piekle trafiłam do raju? I to z samym Marco Delavega? No jak dla mnie może być!
- na plaży!- krzyknęłam a Marco się zaśmiał
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem królewno - ukłonił się teatralnie z szelmowskim uśmiechem- zaczekaj chwilę, zaniosę na dół tace i wracam po Ciebie - i zniknął, żeby po chwili znowu się pojawić. Podszedł do mnie i wziął mnie na ręce i wyszedł przez to wielkie okno na dwór. To było niesamowite, wszędzie morze, piasek , słońce... poczułam przyjemny ciepły wiatr na moim ciele. Zaraz po wyjściu z sypialni były drewniane schody prowadzące w dół, prosto na plażę. Coś niesamowitego, na dole leżał już koc a na nim taca z naszym śniadaniem. Marco posadził mnie na nim a ja nie wiedziałam od której pyszności zacząć, ale po chwili wzięłam najpierw sałatkę owocową która wyglądała tak soczyście apetycznie.
- sam to ugotowałeś?- zapytałam patrząc na świeże ciepłe bułki, makaron z pesto i stos naleśników polanych sosem klonowym. Marco podrapał się po głowie i lekko zaśmiał
- Maria była dzisiaj rano i zrobiła śniadanie, ale już pojechała. A mój talent kulinarny raczej nie jest tak dobry jak twój kochanie- powiedział szczerząc się
- a co to znaczy dokładnie?- dopytałam nabierając kawałek naleśnika
- jedyne co potrafię to jajecznica na bekonie a tak to raczej nie chcesz wylądować w szpitalu - mówił już z pełną buzią makaronu. A ja nie wiem dlaczego ale wybuchłam ogromnym śmiechem, może to stres pourazowy i tak reaguję ? Marco spojrzał na mnie i również zaczął się śmiać. W tak przyjemnej atmosferze minęło nam śniadanie.
Gdy zjedliśmy praktycznie wszystko położyłam moją głowę na nogach Marco i tak leżeliśmy.
- co teraz będzie Marco?- zadałam nurtujące mnie pytanie, bo jednak w końcu Vasil nie żyje...ale co teraz?
- jak to co kochanie - usiadł patrząc mi w oczy - zaręczymy się , później weźmiemy ślub, będziemy mieli gromadkę dzieci, wybudujemy sobie nowy cudowny dom z ogrodem który nam stworzysz i będziemy żyć długo i szczęśliwie - zakończył swoją wypowiedź całując mnie w nos
- widzę już masz wszystko zaplanowane Panie Delavega - powiedziałam uderzając go lekko pięścią w ramię. Marco chwycił się w to miejsce udając ból
- no oczywiście że tak kochanie, jak tylko przekroczyłaś próg mojego klubu i Cię zobaczyłem to już wtedy byłaś skazana na mnie do końca swojego życia - powiedział szczerze a mnie zatkało -a właśnie, mamy zaproszenie do moich rodziców na przyjęcie urodzinowe mojego ojca w te sobotę- wystrzelił nagle a ja zdębiałam
- mam poznać oficjalnie całą Twoją rodzinę? - teraz to ja usiadłam z wrażenia
- tak kochanie, niech każdy wie kim jest moja ukochana- dodał całując mnie znowu w nos -a tak zmieniając temat to ostatnio byłaś niegrzeczną kobietą, pamiętasz skarbie - mówiąc to zbliżył swoje usta do moich a ja momentalnie zrobiłam się morka, bo wiedziałam do czego to prowadzi
- oj pamiętam że byłam bardzo, ale to bardzo niegrzeczna mój ty mafiozo - wyszeptałam mu w usta, a Marco na to rzucił się na mnie jak dzikie zwierzę.
CZYTASZ
Serce Capo
Storie d'amoreZawsze wiedziałam że moje dobre serce kiedyś mnie zgubi, a pomoc mojej najlepszej przyjaciółce doprowadzi do czegoś złego?...nie do czegoś innego, nieznanego, nowego. To miał być jeden jedyny raz gdy ratuje tyłek Sam w jej pracy...i co? Stoję teraz...