Rozdział 29

6.9K 219 15
                                    

Aurora:

Zaraz po tym jak Marco wyszedł a Russo zamknął właz, Maria udała się do lodówki i zaczęła wyciągać z niej produkty. Russo usiadł na krześle i robił coś na telefonie a ja myślałam że zwrócę cały mój żołądek, a serce samo wyskoczy z piersi
- dziecinko nic im nie będzie więc nie zamartwiaj się tak bo nie masz czym - odwróciła się do mnie Maria z sałatą w ręku
- będziesz teraz gotować?- spojrzałam na nią jak ma kosmitkę
- a co mam lepszego do roboty? Lepsze gotowanie jak zamartwianie się , a w dodatku to mnie odpręża - dodała z uśmiechem i ruszyła do kuchenki . A ja nie umiałam od tak odgonić myśli i się zrelaksować, skoro tam u góry walczą o nas dwaj najważniejsi mężczyźni mojego serca! Gdyby jakiś czas temu ktoś mi powiedział że coś takiego mnie spotka to zaśmiała bym mu się w twarz i stwierdziła że ma nierówno pod sufitem oraz że naoglądał się za dużo kryminałów. A niestety leżę teraz na kanapie w schronie pod ziemią i czekam aż skończy się ten koszmar. I jeśli myślałam że gorzej już chyba być nie może to się mocno myliłam, ponieważ Russo wstał gwałtownie obalając krzesło na którym siedział, podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce po czym pobiegł do łazienki
- Maria, do łazienki!- krzyknął w jej stronę po czym położył mnie na podłodze
- Russo co się dzieje do cholery!- zapytałam przerażona a on wybiegł a po chwili słyszałam trzask i szuranie. W drzwiach zobaczyłam obaloną kanapę na której chwilę wcześniej siedziałam. Pojawiła się Maria i usiadła posłusznie w kącie łazienki.
- Russo, kurwa co jest grane!- krzyknęłam z mocą na co się zatrzymał.
- wiedzą gdzie jest schron i ustawiają przed włazem małą wyrzutnię rakiet żeby wysadzić drzwi. Więc za niedługo zrobi się gorąco. Idę po broń - i wybiegł z łazienki zostawiając nas same
- cholera - tylko tyle udało mi się powiedzieć a po chwili wbiegł Russo z wielką skrzynią. Gdy ją otworzył, ujrzałam cały arsenał broni.
- umiesz strzelać?- zapytał się patrząc na mnie. No ba, sam James mnie uczył strzelać z różnej broni. Na serio po wszystkim będę musiała mu podziękować, bo te jego dziwne nauki teraz się przydają na coś.
- tak - odpowiedziałam - i obsługiwać granat też potrafię - spojrzałam na skrzynię w której było ich kilka a on patrzył się na mnie z dziwnym wyrazem- no nie patrz tak na mnie, James mnie nauczył wielu rzeczy.- dodałam szybko a on się tylko zaśmiał i wręczył mi kilka pistoletów, szybko przeładowałam, sprawdziłem magazynek i kiwnęłam głową do Russo na znak gotowości.
- jeśli masz siostrę która jest taka jak Ty to chętnie się z nią umówię - powiedział rozmarzony a ja się zaśmiałam
- jestem jedyna w swoim rodzaju mój drogi, więc pozostają Ci tylko marzenia - powiedziałam z uśmiechem i teraz razem się zaśmialiśmy. Russo spojrzał na telefon i zrobił nieciekawą minę.
- myślę że jeszcze ok 5 minut mamy a później nie wiem co się wydarzy, jest ich 5 więc mają przewagę. Musisz strzelać celnie, im szybciej my ich wybijemy tym lepiej dla nas bo tam na górze nie mają czasu na ganianie do nas - powiedział a mi wszystko podeszło do gardła. Szybko przypominałam sobie instrukcję brata. Unormuj oddech, nie myśl o niczym, skup się na celu i naciśnij spust. W trudnych sytuacjach nie będziesz myślała o tym że zabijesz kogoś tylko o tym że ratujesz siebie lub kogoś innego. Nie myśl, działaj, instynktownie. I tak z reguły wpajał mi swoją wiedzę i doświadczenie za co naprawdę dzisiaj jestem mu wdzięczna.
Oczekiwanie na najgorsze okazało się torturą, myślisz że sekundy to minuty a minuty to godziny. Jakby czas na chwilę stanął w miejscu
- szykujcie się zaraz wysadzą drzwi - powiedział Russo a po chwili pierdalneło na całego. Wszędzie był kurz, i dudniło mi w uszach jednak po paru sekundach w tym całym kurzu zaczęły pojawiać się postacie. Byliśmy schowani więc nas nie zauważyli jeszcze, Russo dotknął mojego ramienia i dał znak że na trzy atakujemy. Gdy zaczął odliczać na palcach poczułam wszechogarniający mnie strach. Jeden - ok skup się, dwa- głęboki wdech, trzy - oczyścić umysł. Szybko razem wychyliliśmy się i oddaliśmy strzały dwóch padło ale po chwili zaczęli do nas strzelać. Na nowo schowaliśmy się za kanapą
- nie strzelać debile jeśli nie macie pewności, jeszcze ją kurwa zabijecie - ktoś się odezwał a strzały ucichły, więc znowu wykorzystaliśmy że nadal jest kurz i nas nie widzą i  razem oddaliśmy strzały. Ja chybiłam ale od razu oddałam kolejny strzał i kolejny dostał. Schowałam się ale któryś z nich musiał zauważyć bo zaczęli bezpośrednio strzelać w kanapę. Russo w pewnym momencie wychylił się i strzelił w jednego, niestety sam też oberwał. Dostał w lewy bark, chwycił się w tamto miejsce i uśmiechnął się do mnie. Ok szybka kalkulacja, dwóch padło na start, później dwóch kolejnych, teraz Russo oddał strzał więc powinno być czysto. Ale jakże mylne były moje kalkulacje ponieważ doszło dwóch. Cudownie.
- Aurora, jeśli coś mi się stanie to pod prysznicem jest ukryty właz z małą skrytką, schowacie się tam.- powiedział cicho a ja przytaknełam.
Wtedy mnie olśniło, szybko pokazałam mu na granaty, Russo uśmiechnął się chytrze i zaraz wzięłam jednego i go odbezpieczyłam. Znowu pokazał mi że na trzy i działamy, więc dałam znać że rozumiem i na trzy Russo strzelił w jednego a ja rzuciłam w wejście granat. Szybko się schowaliśmy i znowu było słychać huk. Russo odczekał chwile i wyszedł powoli sprawdzając każdego czy żyje. Wyjrzałam delikatnie żeby widzieć co się dzieje i w pewnym momencie zobaczyłam że koleś leżący za Russo mierzy do niego w plecy, nie myśląc nawet przez chwilę wstałam i oddałam strzał. Russo odwrócił się i spojrzał się na mnie a później na martwego faceta i znowu na mnie, po czym odetchnął z ulgą i sprawdził resztę. I już mieliśmy wracać gdy wbiegł Marco, z Jamesem i Aronem z bronią wycelowaną przed siebie. Gdy Marco mnie zobaczył szybko podbiegł do mnie i zamknął szczelnie w swoich ramionach
- nic Ci nie jest królewno?- zapytał odrywając się ode mnie i patrząc na całe moje ciało. Zawiesił nagle wzrok na broni w mojej ręce
- Russo raport - powiedział poważnie
- znali pozycję schronu szefie, a mając wyrzutnię rakiet, rozpierdolili drzwi. Wraz z Aurorą, która swoją drogą okazała się być świetnym strzelcem odparliśmy atak. A na koniec uratowała mi życie.- zakończył streszczenie całej sytuacji. Marco spojrzał się na mnie zaskoczony
- moja dzielna siostra, widzę że sobie poradziłaś - powiedział nagle James przytulając mnie.
- tylko dzięki Tobie J., to Ty mnie wszystkiego nauczyłeś.- powiedziałam zgodnie z prawdą a wtedy w drzwiach pojawiła się Sam z bronią w ręku celując w naszą stronę i płakała...

Serce CapoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz