Rozdział 34

7.1K 210 1
                                    

Marco:

Klęczę z wyciągniętym pierścionkiem w jej stronę i widzę w jej oczach zaskoczenie. No po całej tej farsie urządzonej przez mojego ojca, matkę i te małpy zwane siostrami, dołożyłem coś od siebie ale to wszystko pokazało mi że nie chce czekać na idealny moment. I szczerze mówiąc to czekanie na odpowiedź jest cholernie stresujące, każdy na nas  patrzy a Aurora nadal stoi jak zaklęta. I mogę zabić każdego człowieka z zimną krwią, ale przy tej kobiecie wymiękam. Nagle upadam na ziemię z Aurorą w ramionach
- tak , wyjdę za Ciebie - mówi cicho patrząc mi w oczy a ja właśnie zostałem największym cholera szczęściarze w całym pieprzonym wrzechświecie! Założyłem na jej palec pierścionek, mały złoty pierścionek z różowym diamentem. Gdy go zobaczyłem od razu wiedziałem że on do Aurory pasuję.- kocham Cię Marco - wyszeptała w moje usta, moja Narzeczona!
- kocham Cię przyszła Pani Delavega - odpowiedziałem jej z uśmiechem, a wtedy usłyszeliśmy brawa, piski i okazało się że to moja urocza familia chce nam gratulować. Ale po tej akcji mam ochotę ich udusić a szczególnie te trzy potwory zwane moimi siostrami. Tak to mówią aż nadto i powiedzą wszystko, a tu przemilczały że ojciec chcę odpierdolić taką szopkę! Wstałem z podłogi i pomogłem wstać mojej narzeczonej
- gratulację kochani - jako pierwsza podbiegła moja mama a za nią te trzy zdrajczynie i gdy już moje siostry nas przytulały to powiedziałem im cicho
- zemszczę się małpy wstrętne- a one spoważniały. Wiedzą że to zrobię prędzej czy później i to będzie dla mnie słodka zemsta.
W momencie gdy podchodził mój ojciec do nas, Aurora lekko się spięła i nie dziwię się jej
- gratulacje synu i Auroro i wybaczcie za to zamieszanie ale cóż taki już jestem, rodzina najważniejsza - dodał a Aurora niepewnie go przytuliła. Tata odwzajemnił jej gest po czym mnie przytulił
- dbaj o ten skarb synu - wyszeptał tak żeby Aurora tego nie usłyszała. A ja kiwnąłem mu tylko głową.- to zjedzmy do końca te kolację i zaraz poproszę o najlepszego szampana z piwnicy - dodał głośno ojciec idąc w stronę swojego miejsca. Spojrzałem na moją narzeczoną, uwielbiam to słowo, uśmiechnąłem się do niej i podałem ramię, gdy je przyjęła to poszliśmy usiąść. W końcu kolacja zaczęła iść normalnie gdy do domu rodziców wparował mój kochany braciszek.
- dzień dobry, coś świętujemy że tacy odpicowani wszyscy?- zapytał siadając do stołu a służba już układała dla niego zastawę
- Twój brat oświadczył się Aurorze- powiedział ojciec a Aron spojrzał na nas
- i zajebiście będzie mieć taką brawową jak Ty Auroro, gratulację - powiedział nakładając już sobie jedzenie. - a bracie znalazłem go - dodał Aron, no ten to ma wyczucie czasu.
- kogo znalazłeś synu?- zapytał ojciec
- syna Vasila- odpowiedział niewzruszony a Aurora w sekundę się spięła. Chwyciłem jej rękę i pocałowałem jej wierzch
- nie bój się kochanie on Ci nie zagraża - powiedziałem jej cicho i widziałem jak odetchnęła z ulgą.
- zabij go synu, nie wiadomo czy nie będzie chciał zemsty - wtrącił się ojciec, ale nie wiedział że już dawno postawiłem na tym człowieku krzyż więc dni syna tego ścierwa są policzone. Kiwnąłem tylko głową na znak zgody i tematy zeszły na bardziej przyziemne. Aurora poczuła się swobodnie a ja mogłem poczuć się przez chwilę nie jak mafiozo a jak zwykły człowiek, który jest na kolacji u rodziny ze swoją narzeczoną i rozmawiają właśnie o błahych sprawach.
- kochani za dwa tygodnie zrobimy kolację z najważniejszymi ludźmi z naszych kręgów i oczywiście z Twoją rodziną nasza droga Auroro. Ogłosimy na niej wasze zaręczyny - powiedziała mama a tata jej przytaknął.
- już nie mogę się doczekać min tych wszystkich ludzi jak się dowiedzą że się zaręczyłeś braciszku- wtrąciła się Carmen - niektórzy już myśleli że jesteś gejem - dodała ze śmiechem. Zmroziłem ją wzrokiem-no co?! Nigdy nie pokazywałeś się z kobietą więc już głupio gadali, a tu teraz taka niespodzianka - i moje kochane rodzeństwo zaczęło się śmiać
- bo żadna nie była godna tego żeby pokazać się ze mną - powiedziałem a Aurora się uroczo zarumieniła
- a dużo będzie ludzi na tej kolacji?- zapytała szybko moja narzeczona
- aj tam niewielu, pewnie około 150 osób kochana więc niczym się nie przejmuj - machnęła ręką moja mama a Aurora pobladła
- ilu?- zapytała przerażona
- sami najważniejsi i najbliżsi kochana - dodała mama z uśmiechem
- Czy to konieczne? - dopytała niepewnie moja ukochana
- z naszym świecie... Tak- odpowiedział tym razem ojciec. Nagle telefon Aurory zadzwonił, przeprosiła i wyjęła go z torebki po czym z wielkim uśmiechem na twarzy go odebrała i wstała od stołu. Widziałem jak moja rodzina patrzy się wymownie na mnie prócz Arona
- sądząc po jej uśmiechu to dzwoni jej brat - powiedziałem szybko a już po chwili wraca zadowolona i uśmiechnięta Aurora
- dzwonił James , prosił żeby pozdrowić Państwa i prosił abym pogratulowała Tobie skarbie w jego imieniu. Ma się dobrze i zjechali do bazy właśnie - powiedziała patrząc na wszystkich i widziałem jej spokój teraz i szczęście.
- dziękuję królewno i cieszę się że jest cały - odpowiedziałem
- a ten Twój brat ma kogoś?- zapytała nagle Carmen z rumieńcami!
- z tego co mi wiadomo to nie - uśmiechnęła się do niej Aurora
- a co młoda, amorów Ci się zachciało?- zaśmiał się Aron,a nasza siostra zrobiła się momentalnie jeszcze bardziej czerwona. Oj coś się święci!
- ok , dajecie jej spokój już, Aron sprowadź młodego Puczenko jak najszybciej a my już będziemy wracać do domu, prawda kochanie?- spojrzałem na Aurore i widziałem że tego chcę
- chętnie bym została, ale padam z nóg - dodała po czym wstaliśmy i zaczęliśmy się żegnać z każdym. Gdy Aurora przytuliła Carmen widziałem jak coś jej szepta na ucho a Carmen dostała aż wielkie oczy i rumieńce. Ehh chyba nastepnym razem to ja będę poważnie rozmawiać z Jamesem. Gdy byliśmy w samochodzie to chciałem wiedzieć co takiego powiedziała mojej siostrze
- kochanie - zacząłem - co tam mówiłaś na ucho Carmen - spojrzałem szybko na nią po czym wróciłem wzrokiem na ulicę
- a to że podpytam Jamesa o nią i czy mu się podoba, oraz o wyjście razem na miasto - odpowiedziała szczerząc się
- oj moja ty swatko, będę musiał poważnie porozmawiać z nim - powiedziałem poważnie a Aurora się uśmiechnęła.
- ale jedno nie daję mu spokoju - zaczęła
- co takiego skarbie- zapytałem
- ta cała kolacja z mafią i moimi rodzicami, jeśli się zorientują?!- powiedziała lekko przerażona
- to w takim razie jutro lecimy do Miami i powiem im kim jestem, będą mieli czas na oswojenie a dodatkowo pochwalimy się zaręczynami - odpowiedziałem spokojnie.
- jesteś wspaniały mój Ty narzeczony- spojrzałem na chwilę na Aurorę a wtedy poczułem uderzenie...

Serce CapoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz