Aurora:
Chciałam do niego podbiec, chciałam się schować w jego ramionach i poczuć się bezpiecznie, ale nie mogłam ponieważ Puczenko mnie trzymał. To była tortura, widzieć go całego poobijanego z ręką w gipsie i nie móc go przez sekundę dotknąć. Bałam się że to sen albo moja już wyobraźnia szwankuje, ale gdy usłyszałam jego zachrypniętym głos to wiedziałam że dzieje się to wszystko naprawdę.
- Auroro...nic Ci nie jest - zapytał a ja chciałam płakać z niemocy
- mam się nienajgorzej - odpowiedziałam łamiącym się głosem - a co z Tobą Marco - dodałam
- o mnie się nie martw królewno, wyliżę się - odpowiedział a mi trochę spadł kamień z serca.
- ohh cóż za sielanka, Marco, Auroro - drwił z nas Puczenko - rzygne zaraz od tej słodyczy. Miękki jesteś skoro tak roczulasz się nad nią. Z sukami trzeba ostro i brutalnie- mówiąc to przydusiłnie do swojego torsu moimi plecami - one mają wiedzieć gdzie ich miejsce - i polizał mnie po policzku
- nie waż się jej tknąć skurwielu - wycedził przez zęby Marco
- tknę ją tak że kurwa przez miesiąc nie będzie mogła siedzieć, i otwierać szeroko buzi - odpowiedział mu Vlad zaciskając swoje palce na moich polikach.
-Zginiesz jak jebane ścierwo Puczenko - mówił coraz bardziej wkurwiony Marco - a tak z czystej ciekawości masz dzieci - zadał dziwne jak na tę okoliczność pytanie
- jeszcze nie , ale ta suka da mi syna - chciało mi się płakać i rzygać jednocześnie na jego słowa - a po co Ci ta wiedza- zapytał zaciekawiony i wziął swoją łapę z moich polików
- bo gdybyś je miał to też bym musiał je zajebać żeby całe wasze ścierwowate geny wyjebać z tego świata - odpowiedział mu z kpiną i chyba wkurwił tym tego psychola. Ponieważ rzucił mnie na podłogę i podszedł kucając przede mną, jedną ręką chwycił mnie mocno za poliki a z drugiej wystawił w moim kierunku palce
- ssij suko- powiedział patrząc mi w oczy a ja zaczęłam płakać ale zaprzeczyłam głową. Poczułam pieczenie na poliku, uderzył mnie mocno bo poczułam smak krwi w ustach
- zostaw ją do kurwy nędzy albo Cię kurwa piekło pochłonie zjebany damski bokserze, zmierz się z kimś równym - krzyczał Marco a ten się śmiał
- huja możesz włoska cipo - i znowu spojrzał na mnie - ssij suko- powiedział znowu i zdjął spodnie z boskerkami a ja odwróciłam wzrok na Marco. Widziałam w nich strach i determinację. Poczułam szarpnięcie za włosy na co załkałam głośniej
- powiedziałem ssij jebana kurwo- i wtedy usłyszeliśmy potężny wybuch, cały budynek aż drżał. Vlad podciągnął na szczęście wszystko i wyciągnął broń już chciał mnie chwycić ale padł strzał i ten poleciał do tył. Nagle zrobił się hałas, wszędzie było słychać strzały, krzyki, skuliłam się w sobie i czekałam na najgorsze. Ale wtedy poczułam czyjąś rękę na moich plecach a wraz z nią poczucie bezpieczeństwa , a to dziwne w tej całej sytuacji
- kochanie spójrz na mnie , nic Ci nie jest?!- to Marco? Podniosłam niepewnie głowę i zobaczyłem jego twarz, jego, oczy, jego usta, po prostu całego mojego ukochanego. Nie czekając na nic rzuciłam się w jego ramiona a on objął mnie jedną ręką.
- już dobrze królewno, już jesteś ze mną a on zapłaci nam za to wszystko - powiedział szybko - a teraz musimy wstać i uciekać zanim nas ktoś z jego ludzi tu dorwie i muszę tego skurwiela złapać - dodał i już wstawaliśmy. Marco stanął do mnie tyłem i szliśmy powoli, co jakiś czas padały strzały, wszędzie było pełno kurzu i zaczęły pokazywać się nam trupy na ziemi. I wtedy zrobiło się gorąco, ktoś strzelał do nas, szybko schowaliśmy się do jakiegoś pomieszczenia, którym okazała się moja pseudo sypialnia. Spojrzałam posępnie na nią po czym wróciłam wzrokiem ma Marco, starał się wychylić i namierzyć wroga ale chyba nic nie widział. Wtedy poczułam szarpnięcie do tyłu,coś zimnego na skroni oraz kogoś za mną. Pech to chyba już mało powiedziane! Marco szybko się odwrócił i widziałam w nim furię i chęć mordu
- puść ją po dobroci skurwielu - i już wiedziałam kto jest za mną, ten psychol się zaśmiał i zaczął wodzić bronią po mojej twarzy
- szkoda byłoby takiej ładnej buźki - powiedział z szyderczym głosem a ja byłam przerażona-otwórz usta kurwo - wysapał mi w ucho a ja znowu pokiwałam przecząco głową. Pociągnął mnie cholernie boleśnie za włosy w tył na co pisnełam, on wykorzystał to i wsadził mi lufę od broni w usta. Teraz to moje przerażenie sięgnęło zenitu i czułam jak zły lecą mi po policzkach- rzuć broń Delavega a może nie odjebie jej łba - zaśmiał się ten psychopata
- Auroro kochanie, patrz mi w oczy - mówił Marco a ja spojrzałam w jego cudowne oczy - ufasz mi? - zapytał a ja delikatnie pokiwałam głową na tak - wszystko będzie dobrze królewno, a teraz zamknij na chwilę oczy - powiedział spokojnie i się uśmiechnął do mnie. Bałam się ale zrobiłam to o co mnie poprosił a po dosłownie sekundzie padł strzał, pistolet wypadł z moich ust i nie czułam już żeby ktoś mnie trzymał. Jednak strach mnie zblokował i bałam się spojrzeć, wtedy znowu poczułam ramię i poczucie bezpieczeństwa- już jestem kochanie - powiedział Marco po czym poczułam że ktoś mnie bierze od niego, zaczęłam się szarpać a wtedy zostałam przytulona i znowu czułam się bezpieczna. Spojrzałam głową w górę i ujrzałam Jamesa, uśmiechął się do mnie
- James?- niedowierzała że on tu jest
- jestem już królewno, nic Wam nie grozi - powiedział spokojnie i pocałował mnie w czoło - jesteś ranna ? Coś Ci zrobili?- zadawał pytania a ja nawet nie umiałam odpowiedzieć na nie ale wzięłam się w garść
- chyba jestem cała-obejrzał mnie szybko po czym wstał ze mną i zaczął wyciągać coś z plecaka
- założę Ci teraz kamizelkę kuloodporną i chełm bo musimy się jeszcze wydostać, ale nic się nie martw jest dobrze - powiedział i zaczął mnie ubierać. - ok , jedynka tu alfa, królewna wybudzona, osłaniajcie nas.- powiedział to w jakiś mały mikrofon.- będziemy teraz szli, Marco pójdziesz za Aurorą, a ja przed nią. Moi i twoi ludzie będą nas osłaniać ale wiadomo różnie może być. Aurora nie wychylaj się i słuchaj poleceń a wyjedziemy bez zadrapania. Przytaknąłam głową i ruszyliśmy. Miałam wrażenie że ta droga nie miała końca, ale naprawdę szliśmy i pomimo strzałów dookoła, my byliśmy osłaniani. Im dalej szliśmy tym więcej wokół nas dołączało ludzi uzbrojonych podobnie do Jamesa. Zaraz po wyjściu z budynku James krzyknął że teraz biegniemy do helikoptera. Gdy już w nim byliśmy poczułam że to koniec piekła a wtedy Marco posadził mnie na swoich kolanach i przytulili.
CZYTASZ
Serce Capo
RomanceZawsze wiedziałam że moje dobre serce kiedyś mnie zgubi, a pomoc mojej najlepszej przyjaciółce doprowadzi do czegoś złego?...nie do czegoś innego, nieznanego, nowego. To miał być jeden jedyny raz gdy ratuje tyłek Sam w jej pracy...i co? Stoję teraz...