Przegrzany mózg
Kiedy widzę piękną kobietę, to wręcz głupieję na jej widok, natomiast, gdy jest więcej niż tylko jedna, to aż mózg mi się przegrzewa. Nie jestem w stanie otworzyć ust i powiedzieć coś, po prostu mowę mi odjęło! Nie mogę się skupić, gdy tak stoi lub siedzi obok mnie, aż z trudem powstrzymuję się by nie patrzeć. Cóż jestem szalony, mam wrażenie, jakby mi, kto mózg wystawił na patelni i podgrzewał na lekkim ogniu, ciepło w głowie. Czuć zmęczenie jak po niewyspaniu, nie mogę się skupić, i co Ja mam zrobić? Pozostaje ino słuchać jak mówią, a ich głos dla mnie jest niczym melodia, którą lubią słuchać wielbiciele opery - tak to przykład dobry, tak właśnie się czuję Ja. Nawet nie myślę by którąkolwiek poderwać, bo to nie moja liga, Ja im do pięt nie dorastam, i jeszcze dochodzi problem etyczny. Tu gdzie siedzę, to gabinet stomatologiczny, urzeka mnie swoją osobą dentystka, i jej asystentka, lecz nie mówię o tym nic. Może jestem głupi? Nie wiem sam, pani po zabiegu, pyta, co Ja taki nie swój? Jakby bez entuzjazmu, koniec wiercenia, ząb zaleczony i można iść do domu! Niby tak, ale najpierw muszę się wybudzić z tego snu. Oczy otwarte, więc nie śpię, ale gdy trzeba wychodzić, to dopiero wracam na ziemię, zupełnie jakbym bujał gdzieś w obłokach. Idę do recepcji, płacę ile jestem winien, tam też stoi dentystka, podaje kwotę, którą mam zapłacić i jak tylko ma zamiar iść, wracać do gabinetu w sensie, odzywam się. Wyciągam papieru świstek, tam mała komedia napisana, że zawsze jestem w jej gabinecie w dobrym humorze. Znieczulenia nie potrzebuję, taki ból to nie ból, są gorsze rzeczy, ale nie zamierzam robić koncertu nadając o tym, życzyłem ino miłego dnia, i żywię nadzieję, że uda się wyrzeźbić, choć mały uśmiech na jej buzi... nic, że nosi maskę. Później, gdy nie miała, nie przeczytała przy mnie, nie znam reakcji, ale to nic. Cieszę się i tak, że kartka nie trafiła gdzieś na dno portfela lub szuflady w moim domu, ale dałem ją. Czasem sobie myślę, zachowałem się jak kretyn! Ale zawsze mam tak, na widok pięknej kobiety, a jak jest ich kilka, to wręcz prawdziwy dramat. Nie można się skupić, myśli dużo, a nie jestem w stanie nic zrobić, zupełnie jakby mnie ktoś przykuł niewidzialnymi kajdanami, zakleił usta taśmą, której obecność czuję, lecz nie widzę... Tak, to ta nieśmiałość. Nigdy nie byłem odważny względem kobiet, także dużo chcę, lecz nie zmienię nic, bo nie potrafię nawet o kilka słów więcej z siebie wydusić. Odpowiadam ino na pytanie stomatolog, czy wszystko gra? Słucham, co ma do powiedzenia, czyli kontrola, na czym skupić się przy czyszczeniu nitką, co pozostawić na obserwacji? No i nic poza tym. Szkoda, lecz następnego dnia myślę sobie, a nawet gdybym gadał jak najęty, to, co z tego? Startować do własnej lekarki? Nie! Lubię Ją, jest tam sympatycznie. Miłe miejsce, wbrew pozorom, choć dentysta jest pierwszą zmorą wieku dziecięcego, i jak się okazuje i też dla niektórych dorosłych, lecz nie dla mnie, bo ja się dentystów nie boję! Trochę krępujące, gdy leczy kobieta, czujesz jej zapach, czujesz jak Ci zęby dotyka, jak gapi się na Ciebie, niby tylko na wnętrze paszczy, ale na pewno zasięg jej wzroku, nie kończy się ino na tej części twarzy...Pisałem mózg mi się przegrzał, za oknem deszcz padał, w gabinecie to wręcz jakby świeciło słońce, było tak radośnie, jak reakcja na śpiew ptaków, które ćwierkają na wiosnę. Wychodzę z budynku, nic, że pada, ciało się schładza, a konkretnie głowa, wreszcie wszystko do normy wraca, i pozostaje ino kolejne miłe wspomnienie. Co do faktu, cóż sobie pomyślała pani doktor o moim występie, czy też o mnie samym, bardzo mnie ciekawi, lecz nie aż tak, aby o to pytać, najważniejsze, że pozostanie pamiątka jakaś... No i to tyle właściwie na temat leczeniu zębów. Nie ukrywam też, że jeszcze pojawię się w tej manufakturze uśmiechu... bo to jest dobre miejsce!
Początek tej przygody miał miejsce w mojej pracy. Byłem 16.08.2023 na nadgodzinach w pracy. Zmiana nocna. Lekkie nadgodziny, miałem ucznia, musiałem ino go doszkolić na stanowisku. Lekka kasa, a nie narobiłem się, to rzadkość w firmie, gdzie pracuję, ale ważne, że pieniążki będą dobre we wrześniu. Kolejnego dnia czekała mnie następna wizyta u dentystki. Nowy dzień, i znów nie wyśpię się za bardzo po nocce. Jeszcze musiałem z rana odebrać mamie wyniki z morfologii krwi. Byłem piętnaście po siódmej pod ośrodkiem. Widziałem kolejkę ludzi. Wiadomo część na pobór krwi do badań, a reszta po same wyniki. Jak po wynik sam, to, to nie trwa zbyt długo. Byłem jednak zły, bo otwierają dopiero za piętnaście siódma. No i co miałem czekać te pół godziny? To jakiś żart. Muszę się przespać, bo na wpół do czternastej miałem mieć wizytę u dentystki. No, ale otworzyli wcześniej. Przede mną był jakiś starszy pan, też odbierał wyniki dla kogoś, jakiś kurde nienormalny, badania niedawno, to nie było ich jeszcze, i tylko czas zabierał, kolejkę zajmował. Dorwałem się potem Ja. U mnie nie było czekania, pierwsza osoba na pierwszą literę mojego nazwiska, to akurat moja mama była na stronie. Odebrałem wynik. Prędko wróciłem do siebie. Umyłem się. No i przestałem być obecny duchem, bo spałem. Spadłem do jedenastej z hakiem, bo oczywiście wredni sąsiedzi z dołu darli się, nienormalni jacyś, według opinii tych, co ich znają, oni są jakimiś świrami. Z tego, co mi też gadają znajomi, którzy mieszkają całe życie w bloku, to ponoć wszędzie jest jakaś patologia... No, ale nie o tym pragnę pisać. Ogarnąłem się, ubrałem. Miałem też spisany wierszyk ,,Znieczulamy, czy nie?", mój plan polegał na wręczeniu go mojej dentystce. Miałem mieszane uczucia. Raz, że chcę dodać, bo jakiż to pisarz, który napisał coś, pod wpływem kogoś, inspiracja w sensie, a nawet nie pokazuje dzieła tej muzie właśnie? Dwa, że może jednak lepiej nie? Wyjdę na idiotę przecież! Ni stąd, ni zowąd nagle pacjent daje jej coś w rodzaju wiersza, czyżby to były końskie zaloty? Nie właśnie, bo nie napisałem tam żadnych czułych słów, ani nic takiego, co mogłoby zabrzmieć jednoznacznie. Co zrobię? To będę wiedział już, będąc na miejscu.