Kiedy ktoś pytał mnie skąd chęć do pisania?
Szczerze nie mam pojęcia!
Istnieje legenda, że gdy byłem dzieckiem,
To oberwałem książką w głowę,
I to akurat był Pan Tadeusz.
Nie sądzę, żebym był geniusz
Bo jestem tylko wierszokletą,
Ale lubię to. Mogło też to się wziąć
Stąd, że nieszczęśliwie zafascynowałem
Się pewną kobietą, ona jednak była niemiła,
Zadrwiła sobie ze mnie, i mówiła mi,
Jesteś taki malutki, niczym Stuart,
Ja jednak zaprzeczam, i udowadniam
Właśnie, że jestem coś wart w świecie!
Zaś moje imię wymyśliła mi znajoma
Z dziecinnych lat, kiedy jej życie dawało
Gorzki smak, kiedy dni stawały się cięższe,
Myślałem sobie, a Ja ją dziś rozśmieszę!
Nawet głupią rzecz potrafię zrymować – cóż
Powiem nieskromnie, że na wiele mnie stać!
Od tamtej pory nazwano mnie Rymowskim,
Niektórzy twierdzą, że jestem boski,
Lecz nie jak ta rodzina z TV,
Bo to nie są ludzie wyjątkowi,
Rymowski to nie człowiek, to część mnie,
Która siedzi głęboko w moim sercu,
Piszę więc o swoim życiu, bo taką mam
Chęć, bo grzechem byłoby wielkim
Marnować inspirację. Wyznaczyłem sobie
Misję, i działam. Evviva l'arte! Tak wam wszystkim odpowiem!
Przy okazji pozdrawiam Weronikę B. z Będzina,
Ona mi tę ksywkę wymyśliła,
I choć to było kiedyś, to dziś Rymowski
Szaleje, bo wena się z nim nigdy nie rozstaje...