38. nie znany numer

167 11 13
                                    

Siedziałam w pokoju i oglądałam sobie tik toka. Siedziałam na parapecie przy uchylonym oknie, żebym mogła palić sobie vape, żeby dym nie został w pokoju.

Przeglądałam prawie od godziny tik toka, chwilę popisałam z Leną, że jednak nie przyjdę do nich bo coś mi wyskoczyło. A I mamą od rana mi pisała że dyrektorka do niej dzwoniła i się pytała czemu tak długo mnie nie było w szkole, ale powiedziała że wraca za trzy dni i że pojedzie do szkoły i to wszystko wyjaśni.

Pierdole jak mi się nudzi, chętnie bym zaczęła sobie ściągnąć y malować, ale nie chce mi się tak szczerze nigdzie po farbę jechać. W ogóle ten pokuj wygląda jak burdel aktualnie.

Zamknęłam okno i jeblam się od razu na materac, vape schowałam pod poduszkę.

Chwilkę poleżałam ponieważ dostałam jakąś wiadomość od nie znanego numeru

925 374 021

Cześć maja, co tam u ciebie.

Eee kto to?

Cześć, u mnie wszystko w pożadku. A z kim teraz piszę?

To ja tata. Wiem, że dawno się nie odzywałem.

O zesz kurwa mac. Co?

A skąd masz niby mój numer?

Dostałem od waszej mamy. Skontaktowałem się również z Wiktorem. Chciałem wiedzieć co tam u was.

Aha u nas wszystko w pozadku. A u ciebie?

Ale ze mój stary się do mnie odezwał? Hahaha zajebisty żart. Nagle po kilku latach się odzywa. A wyjebane kurwa.

Chciało mi się spać, a wiem że nie mogę bo muszę dzisiaj dość dużo spraw załatwić. Kurwa brzmi to jak bym była dorosła już. Przezabawne.

Mój stan konta wynosi ponad trzydzieści złoty, a energolek brzmi fantastycznie. Prze zajebiscie wręcz.

To jest plan.

Wstałam w materaca z mnóstwem Energi. Założyłam bluzę, którą przed tem ściągam i rzuciłam ją na ziemię.

Zbieglam zadowolona na dół po schodach. Przeszłam przez tył salonu i trafiłam na korytarz, gdzie założyłam na siebie kurtkę I buty. Pod czas wiązania butów przyszedł Michał. Opierał się o framugę od drzwi od korytarza.

-co?-spytałam widząc jednego buta. Po jakiego chuja patrzy.

-eee a. Miałem się spytać. Gdzie idziesz?

-eee, a-przedrzeznilam go na co się zaśmiał-do sklepu.

-Michal idź z nia!-krzyknął wiktor z salonu. Tak jak bym kurwa conajmiej nie stała cztery metry od niego.

Dobra może było więcej.

-nie Michał zostaje tutaj-powiedzialam.

</3|| Sbm LabelOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz