ROZDZIAŁ 8

654 26 0
                                    

AURORA

Mój dzisiejszy dzień był przepełniony gotowaniem. Rano wyszłam tylko do apteki i małego, osiedlowego sklepiku. Przygotowałam moją ulubioną zapiekankę ziemniaczaną z kurczakiem, a teraz zabrałam się za ciasto. Szarlotka według przepisu mojej babci. Smak dzieciństwa.
Usłyszałam telefon. Roger Wilson. O co chodzi?
- Tak?
- Przepraszam, czy odzywała się do pani moja córka? - spytał przerażony.
- Nie, a coś się stało?
- Nie wróciła jeszcze do domu. Martwię się, bo zawsze wraca o stałej porze. W szkole powiedzieli, że w ogóle tam dziś nie dotarła.
- Cholera. - szepnęłam. - Niech pan przyjedzie do mnie, postaram się pomóc. Wyślę sms-em adres.
- Czekam. - rozłączył się, a ja pośpiesznie wysłałam wiadomość.
Pieczenie ciasta może zaczekać, a nawet musi.

Posprzątałam wszystko w kuchni i siedziałam jak na szpilkach. Dzwonek. Niemal pobiegłam do drzwi. Otworzyłam je, a do środka wszedł Roger. Był wściekły, a w ręce trzymał jakąś kartkę.
- Co to? - spytałam.
- Znalazłem to na biurku. - podał mi papier, a ja zaczęłam czytać.
- Kto może być nadawcą? - usiedliśmy na kanapie.
- A bo ja wiem? Czy wyglądam na kogoś kto wie? - odpowiedział oschle.
- Po prostu... Nie wiem, może Mia się zwierzała?
- Mnie? - prychnął. - Miała mnie gdzieś. Non stop siedziałem na komendzie, zamiast zająć się własnym dzieckiem. A teraz ma pewnie kłopoty, a ja nie jestem w stanie jej odnaleźć.
- Proszę się uspokoić. Dzwonił pan do przyjaciół?
- Wstyd przyznać, ale... ja nie wiem z kim ona się przyjaźni. - spojrzał na mnie smutno.
- Niech pan zaczeka, zadzwonię do kilku dziewczyn. - poszłam po telefon i zaczęłam obdzwaniać uczennice. Po kilku minutach mogłam podzielić się tym, czego się dowiedziałam.
- Mia jest w kawiarni niedaleko szkoły. Wiem gdzie to, bo już tam byłam. Jeśli da mi pan chwilę, by się przebrać, pojadę z panem. - w odpowiedzi tylko kiwnął głową.
Założyłam szare dresy, bluzę i adidasy. Gdy wróciłam, na twarzy mojego towarzysza zauważyłam zaskoczenie. No cóż, nie zawsze jestem elegancka.

Ruszyliśmy w stronę lokalu, a w międzyczasie rozmawialiśmy o tym, co zrobić. Miałam nadzieję, że Roger nie odwali żadnej maniany. W końcu chodziło o jego jedyną córkę. Wyszliśmy z auta, jednak ja złapałam go za ramię. Spojrzał na mnie pytająco.
- Proszę nie krzyczeć, nie denerwować się i zrobić wszystko, żeby Mia chciała wrócić. Jeśli pan coś odpierdoli, wkroczę do akcji. - powiedziałam poważnie.
- Nie sądziłem, że używa pani takiego słownictwa, pani Miller. - puścił mi oczko, a ja westchnęłam.
Otworzyłam drzwi i napotkałam się na smutny wzrok dziewczyny. Widać było, że płakała. Pozwoliłam, by najpierw jej ojciec z nią porozmawiał. Usiadł obok niej, a ja stałam za nim.
- Kochanie... - złapał ją za rękę. - Co się stało?
- Nic... - powiedziała cicho, chcąc zabrać rękę, jednak Roger na to nie pozwolił.
- Musisz mi powiedzieć.
- Nic nie muszę. Idź do swojej pracy, a ode mnie sie odwal. W końcu to ją kochasz bardziej niż mnie, prawda? - powiedziała z wyrzutem, a ja zobaczyłam jak ciało mężczyzny się napina.
- Co ty wygadujesz? - usłyszałam w jego głosie zawód. - Skąd takie wnioski?
- No a co? Nie jest tak?! - krzyknęła. - Ciągle tylko praca i praca. Komenda, odznaka, broń i te wszystkie popieprzone sprawy. Gdy mama żyła, to tak nie było! - wyrwała swoją dłoń.
- Mia... - szepnął, po czym spojrzał na mnie. Jego wzrok wołał o ratunek. Usiadłam obok niego.
- Może wolisz ze mną porozmawiać? - spytałam delikatnie i tak miło, jak tylko potrafiłam.
- A co, on pani kazał? Proszę sobie darować. - założyła ręce na piersi i patrzyła na ojca z wrogością.
- Nie, sama chcę. Wystarczy, że dasz nam chwilę. Twój tata może wyjść i zaczekać, a my zrobimy sobie babską pogawędkę. Co ty na to? - wyczekiwałam jej odpowiedzi. Widziałam, że się waha, jednak po chwili kiwnęła głową. Uśmiechnęłam się i poprosiłam mężczyznę, by wyszedł. Tak też zrobił.
- Chcesz opowiedzieć co się wydarzyło? - przesiadłam się, by być bliżej niej.
- To trudne i skomplikowane. Musi pani wiedzieć, że odkąd nie ma mamy... Ja... Nie umiem rozmawiać o swoich emocjach i nie umiem się zwierzać.
- Rozumiem. Nie musisz mówić mi o wszystkim. Może na początek powiesz jak minął ci dzień? - spojrzała na mnie niepewnie.
- Do dupy. Spotkałam się rano z moim... przyjacielem, który niemiłosiernie mnie wkurwia. Przepraszam za słowa, ale inaczej się nie da. - wzruszyła ramionami. - Pokłóciliśmy się, a potem przyszłam tutaj. I siedzę tu od nie wiem, może dziesiątej?
- Co chciał od ciebie przyjaciel?
- Pogadać. O niczym ważnym, po prostu ostatnio się kłócimy, więc nic nowego.
- Rozumiem. - chciałam wiedzieć o co chodzi, ale nie chciałam niepotrzebnie jej denerwować. - Jak ma na imię? - zaryzykowałam.
- Tijay. - odpowiedziała od razu.
- No cóż. Mam nadzieję, że sobie wszystko wyjaśnicie, ale to nie jest powód, żebyś nie wracała do domu. Twój tata się martwił o ciebie, Mia.
- Akurat. On tylko się martwi o swój tyłek. Czasem jest fajnie, a czasami ma wszystko gdzieś. Szczególnie mnie. Gdy moja mama żyła, był szczęśliwy i spędzał ze mną czas. A teraz woli zaszyć się w swoim gabinecie albo na komendzie i tyle mam z jego obecności.
- Słuchaj, on pewnie też tęskni za twoją mamą. Musisz spróbować go zrozumieć. Nie łatwo być samotnym ojcem. Ale uwierz mi, stara się jak może. Znam go od dwóch dni. Nie wiem o nim zbyt wiele, ale widzę to, jak bardzo cię kocha. Zaufaj mu. - położyłam dłoń  na jej ramieniu, obserwując jej reakcję. Ni stąd i zowąd zerwała się z krzesła i mocno mnie przytuliła. Byłam w szoku, ale odwzajemniłam uścisk.
- Fajna z pani babka. - usłyszałam, na co lekko się zaśmiałam.

Podeszłyśmy do samochodu, z którego wysiadł Roger. Mia tylko na niego spojrzała i wsiadła do tyłu. Roger oczekiwał odpowiedzi, jednak ja tylko pokręciłam głową. Rzuciłam ciche „nie tutaj" i zajęłam miejsce pasażera. Droga do mojego mieszkania minęła w towarzystwie dźwięków silnika. Po chwili byliśmy już na parkingu.
- Jesteście głodni? Zrobiłam zapiekankę, a sama jej nie zjem, a wam chyba przyda się towarzystwo, jak samo jak mnie. - patrzyłam to na mężczyznę, to na jego córkę. Gdy tylko Mia pokiwała głową, wiedziałam, że on też się zgodzi. I się nie myliłam.

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz