ROZDZIAŁ 20

569 23 0
                                    

Wróciłyśmy do stolika i gdy tylko usiadłam, Roger złapał mocno moją dłoń. Coś było nie tak. W międzyczasie kelnerka przyniosła nasze zamówienia. Każdy siedział cicho, a ja czułam się bacznie obserwowana przez męża mojej przyjaciółki, którego miałam ochotę zajebać. To było po prostu straszne. Olivia zawsze marzyła o dużej rodzinie, a ten palant jej to uniemożliwił. Miałaby pierwsze dziecko, jednak ktoś wolał potraktować ją jak worek treningowy. Byłam tak wściekła, że odechciało mi się jeść. Poprosiłam obsługę, by zapakowali moje jedzenie na wynos. Nie miałam ochoty tam siedzieć. Wszystkim powiedziałam, że rozbolał mnie brzuch, jednak prawdziwy powód znała tylko Liv. Pożegnaliśmy się z nimi szybko i wyszliśmy. W samochodzie zaczęłam płakać. Roger zupełnie nie wiedział co się dzieje.

W skrócie opowiedziałam mu czego się dowiedziałam, a on uderzył ręką w kierownicę. Chyba oboje mieliśmy takie samo zdanie w kwestii damskich bokserów. Po chwili otoczył mnie swoimi ramionami i pozwolił na ujście moim emocjom. A w tym dniu było ich tak wiele. Trochę się uspokoiłam i ruszyliśmy do mnie. Roger miał jutro poranną zmianę, więc nie chciałam go zatrzymywać.
- Poradzisz sobie? - spytał, gdy staliśmy przed moimi drzwiami.
- Tak, spokojnie. - pogładziłam go po ramieniu.
- Jak coś to dzwoń, pisz. Błagam. Teraz jeszcze bardziej się o ciebie boję. - powiedział szczerze. Zbliżyłam się do niego i złożyłam czuły pocałunek na jego ustach. Niemal od razu go odwzajemnił i pogłębił.
- Mówię poważnie, Rory. - szepnął, nie odrywając swojego czoła od mojego.
- Wiem. - odpowiedziałam. Nie mogłam nic więcej powiedzieć. Byłam przerażona, wystraszona i przejęta tym, co spotkało moją przyjaciółkę.
Wtuliłam się w jego ciało, kolejny raz dzisiejszego wieczoru, i nie chciałam się odrywać. Ze wszystkich rzeczy, jakich nienawidziłam, było żegnanie się z facetem, który sprawiał, że byłam najlepszą wersją siebie.

Gdy Roger odjechał, od razu się przebrałam i położyłam do łóżka. Nie chciałam zbyt wiele analizować. Nie wiedziałam jak będą wyglądały kolejne dni, ale miałam nadzieję, że jej koszmar skończy się szybciej niż się zaczął.

Od samego rana byłam jakaś pobudzona. Na dodatek dostałam okres. Myślałam, że oszaleję. Dosłownie. Wybrałam z szafy długą, czarną sukienkę, która nie będzie mnie opinać, bo czułam się jak bańka. Zrobiłam kawę, a po chwili ruszyłam do pracy. Cały czas w mojej głowie widniał obraz zapłakanej Olivii. Próbowałam o tym nie myśleć, skupić się na dzisiejszych zajęciach i cholernie liczyłam na to, że moi uczniowie wykażą się dużą aktywnością.

Weszłam do klasy, wyciągnęłam wszystkie potrzebne rzeczy, a moją uwagę przykuła koperta na biurku. Zdziwiłam się, ale po chwili ją otworzyłam. Gdy przeczytałam jej zawartość, zamarłam.

Pięknie dziś wyglądasz. Czarna kiecka? Do twarzy Ci. Mam nadzieję, że dla mnie będziesz ubierać bardziej kuse stroje.

Co do kurwy. Wyszłam i zapytałam kilku uczniów, czy kogoś widzieli, jednak ich odpowiedź była przecząca. Miałam nadzieję, że to jakieś chore żarty. Schowałam kopertę do torebki i czekałam na dzwonek. Nie wiedziałam czego jeszcze się spodziewać.
Na szczęście moja klasa była zaangażowana i wręcz sami prowadzili lekcję. Byłam tym faktem zawiedziona, bo w końcu to ja byłam nauczycielką, ale trudno. Starałam się jak tylko mogłam, ale w mojej głowie cały czas miałam treść listu.
Gdy zaczęła się przerwa, zamknęłam się na klucz w sali i zadzwoniłam do Rogera. Nie chciałam mu przeszkadzać, ale byłam roztrzęsiona.
- Halo? - usłyszałam.
- R-Roger.. - nie mogłam powstrzymać płaczu.
- Co się dzieje? Aurora?
- Możesz do mnie przyjechać? Do szkoły? - wyszlochałam.
- Będę za piętnaście minut. - rzucił i się rozłączył.
Bałam się, że będzie miał problemy przez to, ale tłumaczyłam sobie, że gdybym nie musiała, to wcale bym nie prosiła go o pomoc. A teraz byłam zupełnie sama.

Poszłam do dyrektorki i wyjaśniłam, że źle się czuję, co było prawdą, a ona pozwoliła mi wrócić do domu. Kochałam ją, bo była cholernie wyrozumiałą kobietą i bardzo mądrą dyrektorką, która praktycznie od razu znalazła zastępstwo.
Siedziałam w klasie i czekałam za mężczyzną. Wpadł do sali jak poparzony, od razu mnie przytulając. Wybuchnęłam płaczem, a on gładził czule moje plecy. Po chwili wyciągnęłam z torby kopertę i mu podałam. Otworzył ją i usłyszałam ciche, ale jakże soczyste „kurwa".
- Jedziemy do mnie. - zażądał, a ja posłusznie wzięłam rzeczy.
Gdy siedzieliśmy już w aucie, zadzwonił do swojej mamy, żeby ją uprzedzić o naszej wizycie. Trochę obawiałam się spotkania z jego rodzicielką, ale miałam na głowie większe zmartwienia niż to.
Przez całą drogę się nie odzywałam. Nie miałam na to najmniejszej siły ani ochoty. Napisałam do Olivii, że z dzisiejszego spotkania nici. Powiedziałam, że mam okres i się słabo czuję, bo nie chciałam jej martwić.

W progu przywitała nas starsza kobieta, która była tak przeurocza i piękna, że miałam ochotę wtulić się w nią i wyżalić z całego życia. Zaproponowała nam herbatę, ale Roger musiał wracać na komendę. Pocałował mnie w głowę i wyszedł.
- Wszystko w porządku? - spytała mnie Emma z troską w oczach.
- Nie do końca, ale nie chcę pani martwić. - uśmiechnęłam się słabo.
- Oh dziecko. Po pierwsze mówmy sobie po imieniu, a po drugie mam dużo czasu. - złapała moją dłoń.
Streściłam jej wydarzenia z ostatnich kilkunastu dni, a ona po prostu mnie przytuliła. Czasem to było o wiele lepsze niż zbędne słowa.

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz