ROZDZIAŁ 15

577 23 0
                                    

AURORA

Ostatnie dwa miesiące minęły mi tak szybko, że nawet nie zdążyłam mrugnąć okiem. Nastał listopad. Nasza szkoła postanowiła w pierwszym tygodniu tego miesiąca zorganizować bal halloween. Byłam zaskoczona, ale stwierdziłam, że to fajna forma integracji między uczniami. Rozmawiałam już z nimi i ich rodzicami, a część dorosłych zaproponowała pomoc przy organizacji i przy pilnowaniu młodzieży. Oczywiście wśród nich znalazł się Roger. No właśnie. Roger. W ostatnim czasie bardzo się do siebie zbliżyliśmy, na ten moment jesteśmy na etapie przyjaźni. Chociaż nie ukrywam, przy nim czułam się jak mała, bezbronna dziewczynka. Zawsze był miły i uprzejmy, łączył pracę z wychowywaniem córki. Mia chyba zauważyła, że coś jest na rzeczy i zaczęła nam kibicować. Wkraczaliśmy na nowe tory, a ja znów zaczęłam cieszyć się z każdej małej rzeczy.

Cała impreza miała odbyć się w piątek. Miałam więc jeden dzień na wymyślenie przebrania. Zgodnie z prośbą dyrektorki, nauczyciele i rodzice także mieli mieć kostium. Był czwartek, siedziałam w samochodzie pod szkołą. Dziś zajęcia były dość krótkie, ale na szczęście bardzo wartościowe. Odpaliłam silnik z zamiarem odwiedzenia jednego sklepu.
Po piętnastu minutach byłam na miejscu. Witryna sklepowa była wypełniona upiornymi dodatkami, ubraniami i wszystkim, co miłośnicy halloween uwielbiali. Weszłam do środka i od razu podeszła do mnie ekspedientka.
- W czym mogę pomóc tak pięknej kobiecie? - uśmiechnęła się.
- Szukam jakiejś sukienki, stroju, który idealnie pasuje na bal halloween, ale żeby nie było zbyt wulgarnie. - powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Hmmm.. niech no pomyślę. - kobieta dotknęła moich włosów i przyglądała mi się tak, jakby porównywała do mnie największe boginie seksu. - O! Wiem! Niech pani zaczeka. - uradowana pobiegła na zaplecze, a ja stałam jak wryta.
Po chwili przyniosła długą, czarną sukienkę.
- Morticia Addams. - uśmiechnęła się. - Wie pani, teraz te dzieci mają fioła na punkcie tego serialu, ale co jak co, ja swoje lata już mam i Morticia jest ikoną wszech czasów. Niech pani przymierze! - wcisnęła mi materiał, a ja skierowałam się do przymierzalni.

Sukienka opinała moje biodra i biust. Nie powiem, była obcisła, ale za to cholernie seksowna. Nie była na szczęście wulgarna. Z tyłu ciągnął się krótki tren, który wydłużał moją sylwetkę. Dekolt był pięknie wyeksponowany. Po prostu perełka. Nie zastanawiałam się. Przy okazji poprosiłam o jakiś bardzo jasny puder, bo moja opalenizna nie pasowała do całej charakteryzacji. Zapłaciłam i podziękowałam, po czym wyszłam ze sklepu. Byłam zadowolona z mojego wyboru.
Gdy wróciłam do domu od razu zaczęłam szukać inspiracji makijażowych. Zależało mi, by idealnie odwzorować panią rodu Addamsów. Miałam w kosmetyczce ciemne cienie i co najważniejsze, ciemną, krwistą szminkę. Byłam podekscytowana całym tym wydarzeniem. Nie wiedziałam co dokładnie jest tam zaplanowane, ale wiedziałam, że każdy, zarówno dorośli jak i młodzież, wpiszą się w temat w stu procentach, bo przecież uczniowie kochali takie imprezy.

Byłam ciekawa jaki strój wymyśli Roger. Miał metr osiemdziesiąt dziewięć wzrostu, był cholernie umięśniony, więc nie miałam pojęcia jakie wcielenie tym razem zaprezentuje. No nic, dowiem się tego jutro wieczorem.
Zawsze, gdy w danym dniu miało odbyć się jakieś wydarzenie, dyrektorka ogłaszała dzień wolny od zajęć. Dlatego dziś mogłam zaserwować sobie dużą dawkę relaksu. Czyli standardowo, nalałam sobie trochę wina, dziś padło na białe. Napełniłam wannę wodą, dodałam kulki i dużo piany. Jak na prawdziwą damę przystało. Wyciągnęłam z szuflady maseczkę i nałożyłam ją na twarz. Wyglądałam komicznie, ale trudno. Stwierdziłam, że trochę pokokietuję pana komisarza Wilsona. Weszłam do wanny, moje ciało zostało zakryte białym puchem, a ja wzięłam telefon, odpaliłam aparat i zrobiłam sobie selfiaka, dumnie pokazując kieliszek z winem. Byłam pewna, że taka wiadomość wprawi go w osłupienie. Uśmiechałam się do telefonu jak idiotka. Wysłałam mu zdjęcie z dopiskiem „Dama ma relaks". Czasem wysyłaliśmy sobie z dupy różne sms-y, więc to nie było dla nas dziwne. Już po chwili otrzymałam odpowiedź.

Roger Wilson: Aurora... Błagam...

Doskonale wiedziałam, że mu się podobam. Nie ukrywałam tego, że on mi też. Lubiłam się trochę nad nim poznęcać, bo wiedziałam, że on nie pozostanie mi dłużny. Przy okazji powinnam zmienić jego nazwę. W końcu teraz był tylko Rogerem. Albo i aż.

Aurora: O co?

Kochałam się z nim droczyć.

Roger: Ty już dobrze wiesz o co. Zamęczysz mnie kobieto.

Aurora: A to dopiero początek.

I tak właśnie było. To wszystko, to był dopiero start.

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz