ROZDZIAŁ 29

500 20 0
                                    

Obudził mnie zapach kawy. Było już rano? Otworzyłam oczy, a nade mną stał uśmiechnięty Roger z kubkiem kawy.
- Zasnęłaś, mała. Przyniosłem ci twoją ulubioną latte. - podał mi kubek, a ja czułam się zawstydzona. Odebrałam napój i od razu zachwyciłam się smakiem mojej kochanej kawy.
- Przepraszam, że wczoraj was zostawiłam. - spojrzałam na niego z wyraźnym poczuciem winy.
- Nie masz za co, daj spokój. Wszyscy byliśmy wykończeni. - pocałował mnie w czoło. - Zejdziesz na śniadanie czy życzysz sobie zjeść w łóżku?
- Jeśli zjesz ze mną, to chciałabym w łóżku. - puściłam mu oczko, a on pokiwał głową i poszedł do kuchni. Może to było trochę egoistyczne, ale musiałam zebrać siłę na to, by zacząć od nowa funkcjonować. Po chwili wrócił mój mężczyzna z tacą pełną naleśników. Wiedział co dobre.
- Możemy pogadać? - zapytałam.
- Pewnie, zawsze. Co jest? - odpowiedział zaniepokojony.
- Trochę stresuję się tym, jak teraz będzie. Wiem, że Mia nas akceptuje i w ogóle, ale boję się, że nas związek będzie na nią wpływał jakoś negatywnie. - powiedziałam szczerze, a on przysunął się bliżej mnie.
- Posłuchaj. - spojrzał mi w oczy. - Rozmawiałem z nią milion razy. Powiedziała, że nie ma nic przeciwko i że od samego początku chciała, żeby coś nas połączyło. Przyznała, że to teraz dla niej trochę dziwne, ale wie, że jestem szczęśliwy, a ona nie chce tego niszczyć. Nie masz się o co martwić, Rory. Poradzimy sobie. - pocałował mnie w usta, a ja kolejny raz utwierdziłam się w przekonaniu, że znalazłam cudownego mężczyznę, który szczerze mnie pokochał. Liczyłam na to, że tak już zostanie.

Postanowiłam pojechać na świąteczne zakupy. Koniec końców umówiliśmy się z rodzicami Rogera, że będziemy świętować w jego domu. Uwielbiałam te wszystkie pierdółki, które już od miesiąca można było znaleźć w sklepach. Ubrałam się w jeansy i białą bluzę, bo jednak pogoda dawała oznaki nadchodzącej zimy. W pierwszym markecie znalazłam piękne bombki w kolorze złotym i białym. Idealnie pasowały do całego wystroju wnętrza. Nawet się nie zastanawiałam, od razu wrzuciłam je do koszyka. Następnie w oczy rzuciła się zielona girlanda, która była ozdobą na stół. No bajka! Była lekko brokatowa, więc akurat dla takiej sroki jak ja. Później kilka świątecznych obrazków i kartek, serwetki i lampki. Tak bardzo byłam zajęta szukaniem, że niechcący na kogoś wpadłam.
- Jezu, przepraszam. - powiedziałam, patrząc kto stał się moją „ofiarą". - O, Philip, cześć.
- Nic się nie stało, hej. - uśmiechnął się do mnie. - Świąteczne zakupy?
- Najwyższa pora. - niechętnie odwzajemniłam uśmiech, bo wciąż pamiętałam o tym, co powiedziała mi Olivia. - Co tam u was? Jakie plany na ten magiczny czas?
- Spędzamy w domu, we dwoje. A wy?
- Rodzinnie. - nie zamierzałam się bardziej rozgadywać, bo czułam cholerną niechęć do tego człowieka. - Przepraszam, muszę już lecieć. Wesołych świąt. - pożegnałam się i odeszłam jak najszybciej. Ten mężczyzna miał taką negatywną energię, że wolałam nie przebywać za długo w jego towarzystwie.
Zapłaciłam za zakupy, zapakowałam je i wsiadłam do auta. Stwierdziłam, że muszę się spotkać z Olivią. Napisałam jej, czy chciałaby wyjść teraz na kawę. Od razu się zgodziła. Pojechałam więc do najbliższej kawiarni i dałam znać Rogerowi, że wrócę trochę później.
Gdy weszłam do lokalu zamówiłam nasze ulubione tiramisu i cappuccino. Cierpliwie czekałam aż moja przyjaciółka się zjawi. Po kilku minutach wpadła do środka i od razu mnie przytuliła.
- Wszystko okej? - zapytałam.
- Wiesz jak jest. Philip ciągle się o coś wkurza, z tą jego pracą też nadal średnio. - powiedziała smutno. - Teraz naciska na to, żebyśmy postarali się o dziecko, a ja nie chcę już ani mieć dziecka ani tym bardziej z nim.
- Przykro mi, naprawdę. - położyłam swoją dłoń na jej, a w tym samym czasie kelner przyniósł nasze zamówienie. - Może chcesz spędzić święta z nami?
- Chciałabym, ale on mi na to nie pozwoli. Woli, żebyśmy byli sami, a znając życie skończy się to jakąś awanturą. Jak zwykle. - wzięła łyk kawy.
- Słuchaj, coś wymyślimy. Jesteś u nas mile widziana, zrobię wszystko, żebyś już była bezpieczna, ale Ty musisz tego chcieć, bo nie zrobię niczego wbrew Twojej woli.
- Wiem, dziękuję kochana. Spróbuję coś wymyślić po nowym roku dobra? - zapytała niepewnie, a ja pokiwałam głową. Nie ukrywałam tego, że jej postawa mnie denerwowała, ale doskonale wiedziałam jak to jest być w toksycznym związku. Nie tak łatwo się z niego wyplątać. Rozmawiałyśmy o tym jak moje życie się teraz zmieniło, napomknęłam coś o stalkerze, ale nie chciałam mówić zbyt wiele, póki nie wiem kim on jest. Siedziałyśmy dobre dwie godziny i nadszedł czas powrotu. Nie chciałam, by wracała do swojego męża, ale musiałam jej zaufać. Nie była głupią kobietą, więc miałam nadzieję, że wie co robi.
Pożegnałyśmy się i każda wróciła do swojego własnego świata...

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz