ROZDZIAŁ 33

452 19 0
                                    

ROGER

Nie pamiętam kiedy ostatni raz jeździłem na łyżwach, a to naprawdę świetna zabawa. Gdy widzę uśmiechy Aurory i Mii, od razu mój dzień staje się lepszy. Jednak zauważyłem, że momentami Aurora jest jakaś nieobecna i niespokojna. Co chwilę się rozgląda, jakby się czegoś bała. Kurcze, nie chciałem żeby cokolwiek ją martwiło. Zaproponowałem jej, byśmy usiedli na ławce, pod pretekstem zmęczenia. Zgodziła się i próbowała udawać, że wszystko jest w porządku. Zdążyłem ją poznać i umiałem rozpoznać jej kłamstwo.
- Wszystko okej? - spytałem, patrząc na nią, a w odpowiedzi dostałem ciche westchnięcie.
- Chyba tak. - nie patrzyła na mnie. Jej wzrok był utkwiony w jeden punkt przed nami. Złapałem ją za dłoń, co spowodowało, że uniosła głowę. W oczach tliły się łzy. - Dostałam to. - wyciągnęła telefon, a ja zamarłem. Sam zacząłem się nerwowo rozglądać.
- Widziałaś kogoś podejrzanego?
- Nie, od razu jak to dostałam, próbowałam kogoś dojrzeć, ale nikt nie wydał mi się dziwny. Nie wiem kto to może być. Ciągle się zastanawiam nad tym. - po jej policzkach poleciały łzy, a moje ramiona automatycznie otoczyły jej ciało.
- Rozumiem, kochanie. Zbierajmy się do domu. - powiedziałem najczulej jak tylko potrafiłem, chociaż byłem wściekły, że ktokolwiek ma czelność robić takie obrzydliwe rzeczy.
- Nie, nie chcę psuć tego dnia. Proszę zostańmy jeszcze. - ścisnęła mocno moją dłoń, a ja nie umiałem jej odmówić.
- Dobrze, ale trzymaj się mnie i jak coś zauważysz od razu mów. - skinęła głową i ruszyliśmy z powrotem na lodowisko.

Czas upłynął nam bardzo szybko. W mojej głowie wciąż kotłowały się myśli o pieprzonym stalkerze. Próbowałem się rozluźnić, cieszyć, ale to było dla mnie cholernie trudne. Chciałem być oparciem dla Aurory, a tym bardziej chciałem zapewnić jej bezpieczeństwo. Nie darowałbym sobie, gdyby coś się jej stało. Postanowiliśmy iść do pobliskiej pizzerii na obiad. Zgodnie wybraliśmy włoski przysmak i w oczekiwaniu na nasze zamówienie, pogrążyliśmy się w rozmowie. Mia z zaangażowaniem opowiadała o swoich planach na przyszłość, a ja byłem z niej niesamowicie dumny. Swoją dyscypliną i ambicją przypominała swoją matkę. Wiedziałem, że dołożę wszelkich starań, by spełnić większość, jeśli nie wszystkie, jej marzenia. Terapia pomaga zarówno jej jak i mnie, dlatego w moim sercu pojawiła się minimalna ulga, że posuwamy się do przodu.

Gdy wróciliśmy do domu, każdy z nas był przejedzony. Byłem szczęśliwy, że mogłem ten dzień spędzić z dwiema osobami, które były dla mnie najważniejsze. Mia od razu poszła do swojego pokoju, a my usiedliśmy na kanapie. Chciałem porozmawiać z Aurorą, ale nie wiedziałem w jaki sposób, by się nie zdenerwowała, że znów zaczynam ten temat. Niespodziewanie przytuliła się do mojego ramienia, a ja poczułem ciepło w sercu. Niby mały gest, a dla mnie coś, co jest cholernie istotne w relacji. Pozwoliłem, by ta chwila trwała. Nie miałem zamiaru jej przerywać. Niestety, przerwał ją dzwonek do drzwi. Niechętnie wstałem i skierowałem się do wyjścia.
- Pan Roger Wilson? - usłyszałem z ust mężczyzny.
- Tak, o co chodzi? - zmarszczyłem brwi.
- Przesyłka dla pana, proszę podpisać. - wręczył mi średniej wielkości pudełko i kartkę. Zdziwiony złożyłem podpis i wróciłem do środka.
- Co to? - zapytała Aurora, przyglądając mi się uważnie.
- Nie wiem, ktoś wysłał mi paczkę. - postawiłem ją na stole i ostrożnie otworzyłem.
- O kurwa. - szepnęła Aurora, zakrywając usta.
To, co zobaczyłem w środku, przekraczało wszelkie granice.

Mam nadzieję, że zabawisz się z nią w taki sam sposób, jak ja bym chciał. Przy okazji, twoja lalunia ma zajebiste ciało, ale naciesz się póki możesz, bo za chwilę będzie moja.

Przeczytałem wiadomość, a krew w moich żyłach zaczęła wrzeć. Nie rozumiałem tego psychola i nie wiedziałem, czy mam ochotę go w ogóle rozumieć. Zadzwoniłem do Liama i powiedziałem, żeby jak najszybciej do mnie przyjechał. Żarty się kurwa skończyły. Miałem szczerze dość i nie wiedziałem jak długo będę w stanie trzymać nerwy na wodzy. Aurora wyczuła moje napięcie i od razu się do mnie przytuliła. Objąłem ją i gładziłem po włosach.
- Nie pozwolę, by ktokolwiek cię skrzywdził. - szepnąłem, na co ona wzmocniła uścisk.
Zrobię wszystko, by ten gnój za to zapłacił.

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz