ROZDZIAŁ 48

424 18 1
                                    

AURORA

Z załzawionymi oczami przeglądałam kolejne zdjęcia z pudełka. Nie ukrywam, było mi cholernie smutno, ale z drugiej strony czułam ulgę i szczęście, że moja najlepsza przyjaciółka pomyślała o swojej obecności nawet w takim dniu. Mimo, że jej już nie ma. Nie ma jej fizycznie, ale duchowo jest cały czas obok mnie. W moim sercu, umyśle i wspomnieniach. I to było teraz najważniejsze.

Gdy skończyły się zdjęcia, natrafiłam na różową kopertę z odciskiem ust Olivii. Uśmiechnęłam się. Ty to byłaś wariatka. Trochę bałam się ją otworzyć, ale Roger sam mówił, że poleceniem przyjaciółki było to, bym dostała prezent dziś i dziś go otworzyła. Tak więc zrobiłam.

Moja kochana Rory!

 Dziś jesteś już narzeczoną! Znalazłaś miłość, o której zawsze marzyłaś i o którą zawsze walczyłaś. A widzisz? Powinnam powiedzieć „A nie mówiłam?!", bo wciąż powtarzałam Ci, że miłość znajdzie Cię sama i że nie musisz walczyć! Roger to wspaniały facet i widać to na pierwszy rzut oka. Kocha Cię, dba i sprawia, że jesteś szczęśliwa, a to dla mnie najważniejsze. Poprosiłam go, by dał Ci to wszystko dopiero w dniu zaręczyn, bo bardzo możliwe, że już mnie nie ma. A jeśli jestem, to liczę na zdjęcia pierścionka! Jednak jeśli sprawdził się pierwszy scenariusz, obiecaj mi, że nie będziesz bardzo rozpaczać. Zawsze będę obok Ciebie, bo zawsze byłam. Kocham Cię jak siostrę i dobrze o tym wiesz. Moja śmierć niczego nie zmieni, oprócz tego, że będę Cię obgadywać tam z Góry (jeśli w ogóle się tam dostanę za te nasze akcje, ale wtedy zwalę winę na Ciebie!). Obiecuję Ci opiekę, będę sprawnie obserwować, czy wszystko u Ciebie dobrze i czy jesteś szczęśliwa. Jesteś cudowną dziewczyną, przyjaciółką, narzeczoną i nauczycielką. Nigdy w to nie wątp. Dzięki Tobie nauczyłam się wielu rzeczy i jestem wdzięczna, że próbowałaś mnie uratować przed związkiem z Philipem. I błagam! Nie obwiniaj się o to, co się mogło stać. Miałam pewne przeczucia od dłuższego czasu, a jak wiesz, Philip miał pieniądze i znajomości. Tak łatwo bym się nie wyrwała. Jeśli jestem na tym świecie, to czekam z niecierpliwością na Twoje cudowne wieści. Życzę Wam dużo szczęścia, miłości i tego, byście zawsze podążali tą samą ścieżką. Będą trudności i kłótnie, ale Wy sobie poradzicie. Wierzę w Was i bardzo kocham. Spraw, by Twój ślub był najlepszą imprezą w całym Londynie i nie waż się tylko brać księżniczki jako sukni! Musisz pokazać swoje seksowne ciało, podkreślić swoje walory, by Roger kolejny raz się w Tobie zakochał i padł na kolana. A i jeszcze jedno, jeśli będziecie mieć dzieci, to wspominaj im o mnie, bo takiej ciotki jak ja, nie będą mieli nigdy. Kocham Cię Rory i dziękuję za wszystkie wspólne lata. Jesteś moją siostrą, która zawsze próbowała mnie chronić. Dziękuję i przepraszam.

Liv.

Ledwo skończyłam czytać list, a moja twarz była pokryta łzami. Czyli ona wiedziała? Wiedziała, że on może ją skrzywdzić do tego stopnia? Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież razem byśmy dały radę... Nie wiedziałam co myśleć. Oczywiście, śmiałam się, czytając jej koślawe pismo, bo nikt tak jak ona nie potrafił rozbawić mnie jednym zdaniem. Miałam nadzieję, że jest teraz spokojna i szczęśliwa, bo to, co jej mąż wyprawiał, było nie do pomyślenia.

To, że przygotowała to wszystko dla mnie, było cholernie urocze. Jeszcze wcześniej mówiłam, że nie mam się komu pochwalić, a teraz wiem, że ona cały czas na mnie patrzy, a może i siedzi obok mnie i uśmiecha się tym powalającym uśmiechem i powtarza, że wszystko się ułoży. Tak bardzo chciałabym w to wierzyć.

Roger zostawił mnie, bo poprosiłam o chwilę samotności. Jednak teraz go potrzebowałam. Poszłam do sypialni, gdzie leżał i oglądał coś na telefonie. Spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
- Wszystko dobrze? - odłożył komórkę.
- Tak, już tak. - położyłam się obok niego i się wtuliłam. - Dziękuję, że mi to przekazałeś. Było mi trudno na początku, ale teraz jestem szczęśliwa, że pomyślała nawet o takim małym szczególe. Brakuje mi jej, ale dam sobie radę. Dzięki temu, co dziś przeczytałam. - w odpowiedzi pocałował mnie w czoło.
- Poradzimy sobie. Jestem przy tobie, nie zapominaj. Przed nami cała wieczność. - szepnął.
- Nie zapomnę, nigdy. - pocałowałam go.

Przyszedł czas na kolejne świętowanie i pierwszą wspólną noc jako narzeczeni. Wiedziałam, że to będzie cholernie magiczna noc. 

Everything will be alright [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz