10. Medal z ziemniaka

156 17 17
                                    

- Powiedziałam, że jesteś niedojrzały - syknęłam, gdy zostaliśmy już sami, co Igorowi wyraźnie się nie spodobało. - Co udowodniłeś, robiąc to, to robisz, przy moim dziecku. Nie wiem skąd w tobie przekonanie, że możesz sobie na to pozwolić, ale jesteś arogancki i bezczelny, a to... - Uniosłam dłoń, by wskazać przestrzeń między nami - musi się skończyć.

Zacisnął mocno szczęki i prychnął pod nosem.

- Niedawno sama pani powiedziała, że opinie wysnute zbyt szybko nie są nic warte - przypomniał moje własne słowa, a ja zaklęłam w duchu, że gówniarz słucha tak dobrze... Za dobrze.

- Moja opinia nie była wysnuta zbyt szybko. Miałam okazję porozmawiać z tobą... - zamyśliłam się, chcąc policzyć wszystkie razy, kiedy mieliśmy sposobność wymiany zdań, ale on bez chwili zastanowienia mnie wyręczył.

- Raptem pięć razy - powiedział, chowając dłonie do kieszeni spodni. - Za pierwszym razem wpadła pani na mnie i zamiast przeprosić, zrzuciła na mnie całą winę tego niefortunnego zdarzenia. Za drugim razem spotkaliśmy się w sklepie, a kiedy poszedłem za panią oddać zgubioną rzecz, nawet nie usłyszałem słowa: "dziękuję". Podobnie jak wcześniej, kiedy sięgnąłem dla pani z wysokiej półki płyn.

- Och, nie masz czasem przerośniętego ego? Naprawdę, tylko po to udajesz miłego, by usłyszeć magiczne słowa, jakich uczą w podstawówce?

- Słyszałem od Milana, że sama Pani w niej uczy, zatem powinna pani je znać - odparł, patrząc na mnie z coraz mocniej kiełkującą złością. - I nie oczekuję przesadnej wdzięczności, a szacunku. Tym bardziej, że nic złego pani nie zrobiłem. Gdyby było inaczej, sam sobie spuściłbym łomot.

Już otwierałam usta, by coś powiedzieć, ale Igor pokręcił lekko głową i kontynuował:
- Następnie tu w sadzie, gdy przyszła pani z pomocą. Do tego momentu sądziłem, że jest pani zgorzkniałą panną po przejściach. Ale za chwilę przyjechali Milan z Anią i nagle na pani twarzy pojawił się tak szczery, pełen ciepła uśmiech... I nie umknęła też mojej uwadze pani reakcja na wieść o sprzedaży gospodarstwa. Wyglądała pani tak, jak gdyby to panią czegoś pozbawiono, nie ich. Od tego momentu pani stosunek do mnie był jeszcze gorszy, choć nie mam wątpliwości co do tego, że znienawidziła mnie pani od pierwszej chwili, już na festynie. Następnie u pani w domu...

- Za dużo analizujesz, zupełnie niepotrzebnie - wydusiłam z siebie, czując jak każdy mięsień w moim ciele zaczyna się spinać, gdy Igor zaczął pokonywać dzielącą nas odległość, nieprzerwanie patrząc mi głęboko w oczy. - Jesteś mi zupełnie obojętny, jak wielu ludzi w tej wsi...

- O właśnie... - wszedł mi w słowo, pokonując ostatni krok. - Zauważyłem też, że poza Milanem i Anią nie ma tu pani specjalnie znajomych, a mieszka tu pani już trzeci rok. Ja tylko w pierwszym tygodniu zaznajomiłem się z ponad połową mieszkańców.

- Gratuluję - prychnęłam. - Możesz sobie wystrugać medal z ziemniaka.

Jeden kącik jego ust powędrował w górę, a ja nie mogłam nie utkwić w nim zaciekawionego wzroku i nie zastanawiać się, czy jego wargi są tak miękkie, na jakie wyglądają.

- Na pani twarzy widać wszystko. Każdą emocję. Tę teraz też widzę... - wyszeptał, nachylając się do mnie, przez co musiałam na moment przymknąć powieki i wciągnąć nozdrza znajomy zapach zielonych jabłek, tym razem wymieszany z delikatną nutką mięty. - Każda, nawet chwilowa emocja, wypisuje się na niej i zostaje na długo. Zupełnie inaczej zachowuje się pani w obcym towarzystwie, inaczej z Milanem i Anią, inaczej z Jeremim, a ze mną... zupełnie niepodobnie do wszystkich tych sytuacji.

- Nie wiem, co ten wywód miałby zmienić w moim życiu, ale dziękuję za podzielenie się ze mną wynikami swoich obserwacji - bąknęłam, odwracając się na pięcie, ale chwycił mnie za dłoń i szybkim ruchem przyciągnął do siebie.

Pistacjowa OrchideaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz