Our future

113 9 1
                                    

Obudziły cię promienie słońca przechodzące przez nie zasłonięte okna. Zmrużyłaś oczy i obróciłaś się choć było to ciężkie bo w talii opłacało cię ramie Kookiego. Spojrzałaś na jego dalej pogrążoną w świecie twarz i uśmiechnęłaś się pamiętając poprzedni dzień, a właściwie noc

Była zdecydowanie najlepsza w twoim życiu i nie wiedziałaś czego się bałaś. Jungkook był najsilniejszym i najdelikatniejszym mężczyzną jakiego znałaś i mogłaś czuć się przy nim tylko bezpiecznie. Cieszyło cię że mieliście to już za sobą, bo teraz dużo mniej się wstydziłaś, jeszcze bardziej mu ufałaś i wasz związek był na o wiele wyższym poziomie

Zdjęłaś delikatnie z siebie jego ramię wstając i podchodząc do jednej z walizek by wyjąć szlafrok. Zarzuciłaś go na siebie i podeszłaś do lodówki w której było nie za wiele jedzenia. Westchnelas bo nie chciało ci sie iść do sklepu i po chwili wymyśliłaś że starczy składników na tosty francuskie. Szybko zrobiłaś ciasto i trochę dłużej szukałaś w torbach patelni, ale znalazłaś.

Rozgrzałaś ją a tosty zanurzyłaś w cieście kładąc je na patelni. Mieliście narazie tylko plastikowe talerze ale nie wybrzydzalas kładąc na nich pierwsze gotowe tosty. Było tak cicho i spokojnie że aż wydawało ci się to dziwne. Zawsze w domu słyszałaś już siostrę, ojca... Teraz było całkiem cicho, sąsiadów też w ogóle nie słyszałaś. Poczułaś jak Jungkookie przytula cię od tyłu i uśmiechnęłaś się kładąc na patelni kolejnego tosta

-Wyspałaś się?- Spytał całując cię w szyje, a ty uśmiechnęłaś się bo jego usta łaskotały twoją delikatną skórę

-Mhm, o dziwo tak. A ty?

-Zajebiście bardzo, ta kanapa nie jest taka zła- Mruknął kładąc głowę na twoim ramieniu i patrząc co robisz

-Przeżyjemy na niej aż będziemy bogaci

-Czyli na starość kupujemy łóżko?- Spytał a ty parsknęłaś zdejmując gotowe jedzenie z patelni i wykładając ostatnie już tosty

-I to ja jestem pesymistą. Jak skończymy studia i znajdziemy pracę w zawodzie to i szybciej się dorobimy

-Właśnie ja... Nie wiem czy chce iść na studia, czy nie będę wolał walk

-Chcesz zawodowo walczyć?

-Walczyć, uczyć tego. Lubie to i nawet dostawanie wpierdolu sprawia że czuję że żyje

-No to cóż, spróbuj. Masz szansę się wybić bo już i tak Korea cię zna i choć ciebie to nie cieszy masz 5 minut sławy a to ci nieźle pomoże

-Zgadzasz się?- Spytał zaskoczony a ty Wyłączyłaś ogień j odwróciłaś się do niego zarzucając mu ręce na szyje

-Jeśli tego chcesz to ja nie będę blokować ci drogi do spełnienia marzeń. Nie powiem że jara mnie że będziesz dostawać wpierdol, ale wole cie wspierać gdy robisz to co kochasz niż odciągać cię od tego. Poza tym wierzę w ciebie i wiem że to twoi przeciwnicy powinni się bać wpierdolu

-Dziękuję. Nie wiesz ile znaczy dla mnie twoje wsparcie i akceptacja- Powiedział całując cię, a ty byłaś już pewna że zrobiłaś dobrze

-Sama też mam w tym plusy, będziesz więcej czasu w domu i będziesz miał jeszcze seksowniejsze ciało- Odparłaś zjeżdżając wzrokiem na jego nagą klatkę piersiową, a Kookie uśmiechnął się

-Będę więcej w domu ale będę też wyjeżdżał na walki pewnie też za granicę

-Dalej będę cię w tym wspierać i może uda się bym czasem jeździła z tobą. Nie zniechęcaj mnie, wiem że są minusy tej drogi ale widzę cię w tym i jesteś wtedy szczęśliwy. Mimo minusów i tak sie zgodzę bo chce tego- Uśmiechnęłaś się a mężczyzna przytulił cię aż podnosząc cię do góry

Byliście obaj niemożliwie szczęśliwi i utwierdziliście się w tym że robicie dobrze. Byliście w końcu naprawdę cholernie szczęśliwi a przecież o to w życiu chodziło. Mogliście być dalej w domu rodziców, nie musząc się bać o przyszłość albo mogliście być w nowym miejscu wśród nieznanych ludzi z nie pewna przyszłością, ale mając siebie i będąc naprawdę szczęśliwymi. To było zdecydowanie lepsze

I can't even touch you // j.jkOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz