01:06

247 76 22
                                        

Wspinaczka po schodach aż na piąte piętro prosto z piwnicy była męcząca, jednak w końcu w zasięgu jej wzroku pojawił się wysoki, rudzielec, a tuż za nim znajdował się posąg, pod którym byli umówieni. Fred pomachał przyjaciółce z daleka, po czym ruszył w jej kierunku.

— No witam, witam, co, kondycja nie ta sama? — Zaśmiał się, widząc wyraz zmęczenia na twarzy puchonki.

— Czep się czegoś innego, Weasley. — Westchnęła, opierając się jedną ręką o ścianę, gdyż w drugiej trzymała jedzenie. — Chcę tylko coś zjeść. 

— Już tak nie marudź. — Kiwnął głową w kierunku rzeźby, po czym otworzył tajne przejście. — Panie przodem. — Oznajmił, przepuszczając ją w drzwiach.

— Jaki szarmancki. — Przewróciła oczami z uśmiechem, wchodząc do środka. — Hej Georgie. — Wesoło przywitała drugiego bliźniaka.

— Co nam przyniosłaś? — Spytał, widząc pakunek w jej ręce.

— Świeże i przepyszne przekąski, bo trochę tu posiedzimy. — Stwierdziła, kładąc zawiniątko na stole, po czym je odpakowała. — Pozwolicie, że trochę podjem. — Wzięła jednego z dyniowych pasztecików i niemalże go pochłonęła. — A więc... macie wszystko, co trzeba? — Spytała z pełnymi ustami.

— Wszystko jest, największy problem był z deszczówką. — Fred usiadł przy stole, również biorąc jeden ze smakołyków.

— Fantastycznie, zaraz wezmę się do pracy. — Spojrzała na stojący na kamiennej posadzce kociołek. — A wy? Czym wy będziecie się zajmować w tym czasie? — Tym razem wzięła kakaowy kociołek, jej ulubiony słodycz.

— Głównie pakowaniem zamówień. — George wyjął spod stołu mały stos pudełek.

— Z tym, że Forge umówił się z jakąś ślizgonką na randkę. — Chłopak udawał wielce obrażonego, choć mimo wszystko widać było, że nie tryska radością za sprawą tej informacji.

— To nie jest randka, zresztą Val jest bardzo miła. — Przewrócił oczami. 

— Val? — Zaskoczona brunetka uniosła brew. — Val jak w Valerie Rookwood?

Dziewczyna była zaskoczona wspomnieniem dziewczyny z piątego roku, na dobrą sprawę, powszechnie było wiadomo, że jej ojciec był wiernym sprzymierzeńcem tego, którego imienia nie wolno wymawiać. Wydawać by się mogło, że młodszy bliźniak odczytał jej przemyślenia.

— Rozmawiamy od prawie roku, jest naprawdę inna, niż wam się wydaje. — Westchnął, spoglądając na kolorowe pudełka. — Jej ciotka naprawdę zadbała o to, by była mądrzejsza od rodziców.

— Z chęcią ją bliżej poznamy. — Powiedziała dziewczyna, kładąc swoją dłoń na ramieniu przyjaciela. — Mam rację, Fred? — Spojrzała na niego wymownie.

— Amy ma rację. — Uśmiechnął się lekko. — Po prostu się martwimy, ale skoro to już wyjaśniliśmy...

— Zajmijmy się pracą. — Brunetka zjadła jeszcze jedną babeczkę, po czym otarła dłonie o spódnicę. — Tylko dajcie mi składniki.

Kiedy Fred poszedł po wszystko, co było potrzebne, Fawley w końcu miała chwilę na spokojne rozeznanie się w terenie. Kamienny tunel prowadził dokądś, jednak nie miała pojęcia dokąd. Pod sufitem wisiały lampy, oświetlające początek pomieszczenia, poza tym wszędzie leżały kolorowe pudełka Weasley'ów, kartki z zamówieniami i pomysłami, a także gotowe produkty.

— Gotowe, możesz zaczynać. — Oznajmił Fred, stawiając zwyczajny karton na podłodze, tuż obok kociołka, w odpowiedzi nastolatka skinęła głową i udała się na swoje stanowisko.

galway girl || fred weasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz