01:15

137 45 11
                                        

Następny dzień minął niezwykle szybko, jakby świat był w zmowie z czasem, stres przepełniał puchonkę po brzegi. Nie wiedziała czy było to spowodowane faktem spotkania o charakterze randki, czy też przez chłopaka, z którym miało się ono odbyć. W każdym razie dziewczyna nie czuła się najlepiej, a gdy szykowała się już do wyjścia, czuła się jeszcze gorzej, o ile było to w ogóle możliwe w tamtym momencie.

- Dzień dobry, piękności. - Powitała ją Harriet, po czym usiadła na łóżku współlokatorki. - Dokąd idziesz?

- Na randkę. - Odparła, przeczesując po raz dziesiąty włosy, były już tak napuszone, że możnaby ją bez problemu mylić z Hagridem.

- Zaprosił cię po tym, jak spędziliście noc na kanapie w pokoju wspólnym? - Spytała blondynka, przypuszczając, że jej randką jest Weasley.

- Co? - Odwróciła się do niej przez ramię i spojrzała na nią rozbawiona. - Skąd ten pomysł w ogóle?

- Tak jakoś. - Wzruszyła ramionami po czym wstała z łóżka, żeby podejść do swojego kufra w którym chwilę pogrzebała. - Głównie dlatego. - Wyjęła zdjęcie, które zrobiła znajomym i podała je koleżance.

- Już ci tłumaczyłam co się tam stało. - Westchnęła, biorąc od niej fotografię, a odkładając szczotkę na szafkę. - Myślałam, że nie zasnę tak szybko, dlatego tak. - Przyglądała się uwiecznieniu tej sytuacji, po raz pierwszy widziała je na oczy.

- Słodko tu wyglądaliście, po prostu było czuć tę magię w powietrzu. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. - To kto w takim razie jest tym szczęśliwcem?

- To Iliya. - Dopiero odpowiadając oderwała wzrok od zdjęcia, wyciągnęła rękę, żeby je jej zwrócić, jednak Dunbar pokręciła głową.

- Weź je sobie. - Podeszła do niej i zaczęła się bawić jej włosami. - Zwiążę ci je, bo teraz to wyglądasz jak burzowy obłoczek. - Zaśmiała się, wzięła szczotkę z szafki zaczęła układać jej włosy.

Amy uśmiechnęła się lekko, po czym odłożyła zdjęcie na komodę, jednak nie oderwała od niego wzroku.

Harriet zaplotła jej włosy w warkocz, który swobodnie opadał jej na ramię, pościągała włosy, które podczas czesania przyczepiły się do jej swetra i na sam koniec dała przyjaciółce delikatny, różowy błyszczyk.

- Teraz możesz iść. - Powiedziała dumna z siebie.

- Dziękuję za pomoc. - Wzięła różdżkę i schowała ją do przedniej kieszeni w jeansach. - Muszę wychodzić, pewnie już czeka.

- Idź, idź. - Popędziła ją, a dziewczyna wyszła z pokoju, machając jej na pożegnanie. - Jak te dzieci szybko dorastają. - Powiedziała sama do siebie, ocierając przy tym niewidzialną łzę spod oka.

Faktycznie chłopak już wyczekiwał dziewczyny, gdy tylko wyłoniła się z przejścia, powitał ją brunet z szerokim uśmiechem. Amy pomyślała, że nie uśmiecha się jedynie wtedy, gdy jest w pobliżu Kruma i Karkarova. Wręczył jej bukiet kwiatów, który przed chwilą wyczarował za pomocą zaklęcia orchideus.

- Dziękuję, Iliya. - Poczuła jak uderza ją gorąc. - To bardzo miłe z twojej strony.

- To nic takiego, nauczono mnie po prostu tego, że każda randka powinna zaczynać się od wręczenia kwiatów dziewczynie. - Wzruszył ramionami. - Chcesz go odłożyć, zanim pójdziemy na spacer? - Szesnastolatka skinęła głową i szybko weszła do dormitorium, a już po chwili była z powrotem przy chłopaku. - Idziemy? - Spytał, oferując jej gestem złapanie go za ramię.

- Tak, ale wolę iść, no wiesz... - Nie wiedziała jak to powiedzieć, żeby go nie urazić, jednak ten od razu zrozumiał aluzję.

- Oczywiście. - Włożył rękę do kieszeni i ruszył w kierunku schodów, a ona za nim.

Wyszli na błonia, konkretniej szli w stronę jeziora, gdzie widać było statek Durmstrangu. Szli, rozmawiając o największych głupotkach, Iliya skupiał się na nieznaczących tematach, byleby odstresować dziewczynę, doskonale widział, że nie czuła się jeszcze przy nim komfortowo.

- Zauważyłem, że przyjaźnisz się z reprezentantem Hogwartu. - Zaczął, przystawając, niedaleko brzegu.

- Tak, przyjaźnie się z Cedriciem. - Przytaknęła, stając po jego prawej stronie i wpatrując się w taflę jeziora. - Jest świetną osobą, zasługuje na to, co najlep... - Nie skończyła zdania, bo usłyszała świst powietrza, który niebezpiecznie zbliżał się w jej kierunku.

Oboje odwrócili się za siebie i zobaczyli tłuczek lecący w ich kierunku a za nim dwóch rudzielców, pędzących na miotłach. Gdyby nie ich wyrazisty kolor włosów, Amelie nie ogarnęłaby kto to jest. Tłuczek leciał prosto na nią, Iliya złapał ją za ramiona i praktycznie siłą powalił na ziemię. Piłka poszybowała tuż nad nimi, a Weasleyowie przelecieli tuż obok, coś do nich krzycząc.

- Nic ci nie jest? - Spytał Bułgar, pomagając dziewczynie wstać z kolan.

- Nie, nie, jest okej. - Otrzepała swoje spodnie z wilgotnej ziemi. - A tobie? - Pokręciła głową w zaprzeczeniu.

- Co to było w ogóle? - Spytał, spoglądając nad jezioro, gdzie też nastolatkowie latali. - Autentycznie mogli zrobić komuś krzywdę. - Prychnął pod nosem.

- To bliźniacy, czasem są nieuważni, ale nie chcą źle. - Stwierdziła, wzruszając ramionami. - Potrafią być naprawdę słodcy. - Brunet spojrzał na nią z podniesioną brwią i podrapał się po brodzie.

- Powinni w końcu zejść na ziemię. - Stwierdził trochę bardziej oschle, po czym odchrząknął. - Usiądziemy może? - Wskazał ręką na drzewo rosnące nieopodal.

Puchonka spojrzała na niego, nie wiedząc co powinna odpowiedzieć na pierwszą część. Choć sama nie była największą fanką żartów, to znaczy, nie lubiła ich robić, ale z chęcią je oglądała, to nigdy by nie powiedziała, że mają zejść na ziemię. W tym ponurym czasie często brakowało tego promyka słońca, który bliźniacy z takim zapałem wprowadzali do życia wszystkich uczniów Hogwartu. Po wydarzeniach z ostatnich trzech lat zwłaszcza.

- Okej. - Odparła krótko i poszli pod wskazane wcześniej drzewo, a Iliya pomógł jej usiąść.

Rozmowa toczyła się dalej, jednak Fawley nie czuła już tego stresu, co wcześniej, w tamtym momencie, skupiała się na komentarzu osiemnastolatka odnośnie jej przyjaciół.

galway girl || fred weasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz