01:13

134 49 11
                                        

Nastepne parę tygodni minęło całkiem spokojnie, Amelie wymieniała się korespondencją z rodzicami, Theo wypytywał ją o Turniej Trójmagiczny, a Tamiko doradzała jej w sprawie tamtego dramatycznego snu, Dodatkowo kobieta przesłała jej już furisode, rodzaj uroczystego kimona dla panien.

Amelie właśnie wracała ze śniadania z paczką do swojego dormitorium, chcąc zobaczyć jak ma wyglądać jej strój na bal bożonarodzeniowy. Pomimo że dopiero co zbliżało się święto duchów, chciała mieć pewność, że jej strój będzie się ładny. Choć była już mentalnie przygotowana na to, że pójdzie sama i nie ma się dla kogo stroić, chciała po prostu czuć się dobrze w swojej skórze.

Pod schodami prowadzącymi do piwnic szkoły spotkała Iliyę, siedział na kamiennej ławce z kolegami, jednak gdy ją zauważył, powiedział coś szybko znajomym i wstał.

— Cześć Amelie, co tam masz? — Zagaił, podchodząc bliżej niej.

— Hej, um... — Zrobiła przerwę, ze względu na to że nie pamiętała jego imienia.

— Iliya. — Powiedział z uśmiechem.

— No tak, wybacz. — Odchrząknęła. — Strój wyjściowy od mojej mamy, no wiesz, na bal bożonarodzeniowy. — Wzruszyła ramionami.

— Już szykujesz się na bal? — Spytał, nie przestając się uśmiechać. — Ominęłaś prawie dwa miesiące.

— Bardzo zabawne. — Pokręciła głową ze śmiechem. — Nie, po prostu to wyjściowe kimono, muszę się w ogóle upewnić czy będzie na mnie dobre.

— A jak nie będzie, to musisz mieć czas żeby znaleźć coś, co będzie pasować, rozumiem. — Stanęli przy beczkach, za którymi było wejście do pokoju wspólnego puchonów.

— Dokładnie tak. — Pokiwała głową. — Słuchaj, tu kończymy spacer, mam zajęcia za niedługo.

— Jasne, ja chciałem spytać tylko czy nie miałabyś może ochoty się ze mną spotkać? — Oparł się bokiem o kamienną ścianę.

— Przecież się widujemy. — Zmarszczyła brwi, poprawiając ułożenie pakunku w rękach.

— Słodka, niewinna. — Zaśmiał się, poprawiając swoje długie włosy. — Mówię o randce. — Zrobił krok w jej stronę, ale nadal stał w takiej odległości, że nie naruszał jej przestrzeni osobistej.

Brunetka stała jak wryta, patrząc na stojącego przed nią przystojnego chłopaka. Była w szoku, nie dlatego że uważała siebie za mało atrakcyjną, ale dlatego że on był bardzo atrakcyjny. Jej zdaniem przebijał Kruma, ale to dlatego, że miała sporą słabość do dłuższych włosów u mężczyzn.

— Więc? — Uniósł pytająco brwi, szczerząc się jeszcze szerzej. — Dasz się zaprosić?

— Ja... Pozwolisz że to przemyślę? — Wzięła głęboki wdech. — Naprawdę zaraz się spóźnię na zajęcia.

— Poznasz odpowiedź do kolacji? — Dziewczyna pokiwała głową. — W takim razie do wieczora. — Lekko się pokłonił po czym odszedł.

Nastolatka szybko weszła do środka, zostawiła paczkę, wzięła torbę i biegiem popędziła na zajęcia.

Wpadła zdyszana do sali transmutacyjnej, wszyscy tam obecni spojrzeli na nią, profesor McGonagall wydawała się być wielce rozczarowana, ale może po prostu nie miała humoru.

— Przepraszam za spóźnienie pani profesor. — Powiedziała cicho, odgarniając kosmyki włosów, które wpadły jej do ust.

— Panno Fawley, proszę zająć miejsce. — Powiedziała kobieta, a brunetka skinęła głową i posłusznie wykonała polecenie.

Usiadła obok Freda i zaczęła po cichu wypakowywać z torby podręcznik do transmutacji, w czasie gdy profesorka już kontynuowała zajęcia. Omawiała dalej przemianę pluszaka w krzesło, gdyż jeszcze nikomu nie udało się dokonać tejże transmutacji.

— Co się stało, Fawley? — Weasley spytał szeptem.

— Ale co? — Położyła gruby tom na ławce.

— Czemu się spóźnilaś, nie wiem kiedy ostatni raz spóźnilaś się na zajęcia. — Nachylił się bliżej niej, żeby nie mówić zbyt głośno.

— Iliya zaprosił mnie na spotkanie. — Odchrząknęła i zaczęła wygładzać swoje włosy. — Jestem bardzo roztrzepana? — Odwróciła się do niego twarzą.

— Spotkanie? — Chłopak totalnie olał jej pytanie. — Przecież się widujecie. — Oparł się łokciem na blacie, a swoją głowę podparł na dłoni.

— Randkę? — Powiedziała ze słyszalną niepewnością. — Nie mam pojęcia. — Pokręciła głową.

— I co mu powiedziałaś? — Dziewczyna zmarszczyła brwi.

— Że nie wiem co mam mu odpowiedzieć. — Wzruszyła ramionami. — Gramy w "sto pytań do"? — Zażartowała.

Wtedy też nauczycielka zarządziła rozsunięcie ławek i rozpoczęcie kolejnej serii ćwiczeń. Gdy już utworzyło się wystarczająco miejsca na środku sali, Minerva wyszła na środek.

— Jeszcze nim rozpoczniecie rzucać zaklęcia na prawo i lewo, chciałam coś ogłosić. — Zaczęła, a wzrok wszystkich szóstorocznych skupił się na jej postaci. — Jako że to jest wasz szósty rok edukacji w Hogwarcie, macie możliwość rozpoczęcia zajęć z teleportacji, lista, na którą należy się wpisać, aby w nich uczestniczyć będzie wisieć na drzwiach do tej sali.

— Pani profesor, czy ktoś, kto nie uczęszcza na transmutację mimo wszystko może się zapisać? — Zapytała jedna ze ślizgonek, stojących w robi sali.

— Tak panno Rookwood. — Odparła z lekkim uśmiechem. — Pamiętajcie że niepełnoletni uczniowie muszą mieć zgodę rodziców bądź prawnego opiekuna, gdyż z tymi zajęciami jest związane ryzyko rozszczepienia. — Spojrzała po twarzach uczniów po czym klasnęła z gracją w dłonie. — Dobrze, wracajmy do zajęć.

Kobieta usiadła z powrotem za biurkiem i zajęła się dokumentami, które miała do przerobienia, w czasie gdy uczniowie próbowali swoich sił w transmutacji pluszanek.

— Zapisujecie się z Georgem? — Machnęła różdżką poirytowana, gdy zaklęcie nie wyszło jej po raz kolejny. — Szlag by to. — Przeklęła pod nosem.

— Jeszcze pytasz. — Rudzielec uśmiechnął się szeroko. — Nasza matka chyba oszaleje.

— Z tego co o niej mówiliście, wnioskuję że tak będzie. — Uśmiechnęła się krzywo.

Dużo słyszała na temat Molly Weasley, głównie to, że kompletnie nie akceptuje planu bliźniaków na życie, uważa, że nie mają szans na przeżycie w ten sposób i powinni się dużo bardziej przyłożyć do nauki.

Austetto! — Puchonka machnęła różdżka, a jej pluszowy królik zamienił się w drewniane krzesło. — Udało się! — Krzyknęła podekscytowana, zwracając na siebie uwagę wszystkich dookoła. — Przepraszam. — Powiedziała ciszej, ale zaczęła się cicho śmiać wraz z przyjacielem.

— Uwielbiam cię, wiesz? — Przyglądał się roześmianej dziewczynie, a ta spojrzała na niego, jednak nie wiedziała co ma powiedzieć.

...

Mamy nową okładkę! Dziękuję pięknie idylliczna za wspaniałą robotę, I'm just speechless...

Mamy nową okładkę! Dziękuję pięknie idylliczna za wspaniałą robotę, I'm just speechless

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
galway girl || fred weasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz