17

529 39 0
                                    

Obudziłam się kolejnego dnia rano. Musiałam wczoraj przeboleć to, że Adrian chciał ze mną iść do łóżka. Dawno tego nie robiłam, w zasadzie też nie chciałam. Nie jest to dla mnie w ogóle przyjemnością tak jak było kiedyś. Robię to tylko dla niego, by mieć święty spokój. Wstałam i poszłam odrazu do łazienki. Umyłam się i zaczęłam robić makijaż. Przerwał mi w tym mąż wchodząc bez pukania.

- Wiesz kurwa gdzie leżą moje kluczyki? - powiedział ze złością. Wiedziałam, że ta sielanka nie potrwa długo. Wcale nie robił tyle dobrych rzeczy z miłości.

- Nie wiem, nie pilnuje twoich rzeczy. - odpowiedziałam obojętnie.

- Japierdole! Wszystko w tym domu ginie. Ale nie ważne. Oznajmiam cię, że nie wracam dzisiaj na noc a jutro obiad ma być gotowy rozumiesz?

- Ta twoja cała wczorajsza miłość była tylko po to żebym zgodziła się na seks mam rację? - spojrzałam się na niego ze łzami w oczach.

- A żebyś kurwa wiedziała, że tak! Jesteś bardziej naiwna niż myślałem. - zaśmiał mi się prosto w twarz i poprostu odszedł. Rozpłakałam się i usiadłam na ziemi. Teraz już jestem w 100% pewna co do rozwodu. Nie chcę z nim dłużej żyć. On mnie niszczy. Tyle lat na niego zmarnowałam, na faceta, który nie ma do mnie nawet szacunku.

Było już późno więc musiałam dokończyć szykować się do pracy. Otarłam łzy, dokończyłam makijaż i przebrałam się w jasne jeansy i ciemno-różowy sweterek. Zamknęłam dom i weszłam do auta. Moja droga do szkoły nie należy do najdłuższych, więc po chwili byłam na miejscu. Na korytarzu spotkałam się z Magdą, postanowiłam więc powiedzieć jej o tym co się wydarzyło.

- Hej, Madzia. Miałaś rację co do Adriana. Chcę rozwodu. - mówiłam ze spuszczoną głową ledwo powstrzymując się od płaczu.

- Mówiłam, że do zwykły dupek. Nie zasługiwał na ciebie. Jesteś cudowną kobietą, która potrzebuje kogoś kto będzie się o ciebie troszczył każdego dnia. - pogładziła mnie po ramieniu i uśmiechnęła się ciepło.

- Jestem na to za stara. Nikt mnie już nie pokocha. - spędzę resztę życia sama i muszę się już z tym pogodzić. Z Adrianem nie mieliśmy dzieci, więc nie będę miała kogoś kto dał by mi szansę chodź trochę zapomieć o problemach. A może to i dobrze, że nie mamy dzieci? Nie lubię ich i zdecydowanie nie nadaję się na matkę. Nieraz fajnie jest pomyśleć jak to by było mieć szczęśliwą rodzinę z gromadką maluchów, ale teraz to już nie ta pora. Jestem już stara i zaraz nie będę mieć męża. Nic mi się w życiu nie układa.

- Co ty gadasz, napewno sobie kogoś zjadziesz. Wierzę w to złotko. Pamiętaj, że dalej masz mnie a faceci to chuje, więc nie przejmuj się. - puściła mi oczko i poszła w kierunku swojej klasy.

Zaczęłam lekcje z klasą 2F. To klasa biologiczno-chemiczna, więc nie przykładałam jakoś większej uwagi w to by coś robili. Dzisiaj szczególnie nie miałam do tego głowy. Zadałam im kilka ćwiczeń do zrobienia a ja sama wyciągnełam telefon i zaczęłam przeglądać social media. Wiedziałam, że uczniowie sami z nich korzystają i zapewne nie robią tego co im kazałam, ale mają to szczęście, że dzisiaj na to pozwalam. Weszłam w messengera i zobaczyłam tam kilka odczytanych już wiadomości mimo, że wcale ich nie widziałam. Dziwne. Chyba coś mi się psuje z tym telefonem, należałoby go wkońcu wymienić. Odpisałam na początku tacie, pytał się czy zajżę dzisiaj do niego i czy podwiozę mu papiery o ktore prosił. Kolejna wiadomość była od Pani Ziółkowskiej, pisała o nadchodzącej radzie pedagogicznej oraz prosiła abym przyszła dzisiaj do dyrektora, gdyż ma do mnie pilną sprawę. Jeju jakbym wcale nie zajżała dzisiaj w szkole w telefon to miałabym nieźle przesrane. Mam nadzieję, że faktycznie nie mam bo sama nie wiem dlaczego dyrektor chce mnie widzieć. Wszystko mi się wali na głowę w najgorszym okresie w moim życiu. Ostatnia dziwnym trafem odczytana wiadomość byla od Maji. Zrobiło mi się smutno bo pewnie pomyślała, że chamsko ją olałam i nie odpisałam.

Where the sky ends Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz