Maja
- Oczywiście, że będziesz mogła. Nawet liczę na to, że będziesz odwiedzać naszą szkołę. - puściła mi oczko i uśmiechnęła się miło. Jezu, ta kobieta jest niesamowita.
- Jak wyjadę postaram się jak najczęściej przychodzić, a teraz póki jestem tu w mieście niech się Pani spodziewa moich częstych wizyt - Tym razem, ja puściłam jej oczko, a ona zachichotała i zaczęła bawić się palcami u rąk. Przyjrzałam się im uważniej, a dzięki temu, że miała na sobie bluzkę na ramiączkach, miałam pełen widok na jej dłonie. Pierwsze, co przyciągnęło moją uwagę, to były jej wyjątkowe tatuaże na obu ramionach. Nieco niżej dostrzegłam również kilka świeżych siniaków. Zmartwiłam się, czy to może oznaczać, że ten cały Adrian rzeczywiście ją bije?
- Cieszę się w takim razie. Mam nadzieję, że będziemy się często widywać. - Uśmiech nie schodził z jej twarzy, co sprawiało, że gubiłam wątek tego, co chciałam powiedzieć. Jednak to, co mnie najbardziej pociągało, to możliwość słuchania jej i zagłębiania się w jej oczy. Nagle poczułam kogoś dotyk na ramieniu a tym kimś napewno nie była Asia.
- Siema młoda! Co mi tu tak romansujesz z sąsiadką? Przepraszam - kaszlnął - z Panią Gołszewską. - Artur... Błagam nie odpierdol żadnej szopki, bo się spalę ze wstydu.
- Arturze, nie romansuje tylko romawia. A ja mam nadzieję, że dzisiaj twoje szanowne auto stoi na swoim miejscu. - miałam ochotę się zaśmiać, ale się powstrzymywałam. Czyli Artur nie żartował z tym jak bardzo Asia ma do niego o wszystko problem.
- Tak, Proszę Pani. A ja mam nadzieję, że tej nocy wkońcu zaznam ciszy nocnej i Pani wraz z mężem przestaną tak hałasować unosząc swoje głosy na siebie nawzajem. - Asia dokładnie przeskanowała go od góry do dołu i wyraźnie zrezygnowała z dalszej wymiany zdań. Bez wątpienia był to jej słaby punkt, bo inaczej nigdy by nie odpuściła. Czułam zażenowanie z powodu Artura, który mógł zachować swoje uwagi dla siebie. Palant.
- Artur, mógłbyś - szepnęłam do niego z widocznym grymasem na twarzy.
- Spokojnie Majeczko. Porozmawiamy kiedy indziej. Miłego dnia i do zobaczenia! - Powiedziała i odeszła w kierunku szkoły.
- Wzajemnie i do zobaczenia! - odpowiedziałam jej i zabrałam Artura na bok. - Co ty odpierdalasz?
- A nie mówiłem, że ona się wszystkiego czepia! To idiotka jest i tyle! - westchnęłam i starałam się nie wybuchnąć oraz nie powiedzieć o słowo za dużo.
- Chłopie, bez przesady. Parkuj na swoim miejscu i nie będzie problemu. - Sama nie mogłam uwierzyć w to, co mówię. Prawda jest taka, że wydaje się to aż śmieszne, bo z tego, co widziałam przy ich bloku, nie ma przypisanych miejsc parkingowych, więc można w zasadzie parkować gdzie się chce, dlatego nie ma potrzeby aż tak przesadzać.
- Parking to jedno. Powiedzieć ci co twoja księżniczka ostatnio odjebała? - ona chyba naprawdę go nie lubi.
- Zamieniam się się w słuch. - zaśmiałam się i zabrałam mu blacka, którego trzymał w ręce.
- Adriano naprawiał sobie swoją zardzewiałą Toyotkę ostatnio, a z racji tego, że z nim to akurat mam dobre stosunki to podbiłem do niego spytać się czy coś pomóc. I jak to my mamy w zwyczaju to otworzyliśmy sobie piwko. A twoja kochana Asieńka patrzyła sobie przez balkon co my robimy. Kiedy przyjechałem z Adrianem z jazdy próbnej czy już wszystko git to podbiła do mnie kiedy jej męża nie było w zasięgu wzroku i zaczęła się na mnie drzeć, że ja go namawiam do alkoholu, że przezemnie jeździ po piwie, że to kurwa moja wina, że się zmienił. Ja tylko tak stałem i czekałem na moment kiedy jej powiedzieć ,,Ty to jesteś kurwa pojebana". No i odeszłem. Przysięgam ci, że lepszej kantydatki na żonę to ty sobie nie mogłaś znaleść. To był sarkazm. Ale szczerze, przy tobie jakaś inna jest. Taka, kurwa nie Aśka. Jakby ją podmienili czy coś tego. Podsłuchiwałem was jak coś. - Nie sądziłam, że z Asi taka agentka jest. Nie rozumiem, dlaczego tak bardzo jej nie odpowiada Artur, bo to naprawdę świetny koleś. Wydaje się, że za bardzo go krytykuje o nic, co mnie rozbawia.
- Widzisz kochany, tak działa mój urok osobisty. A co do tej sytuacji to, szczerze śmiać mi się chce. Nie czaje o co jej chodzi. - Usiedliśmy na ławkach i kontynuowaliśmy rozmowę.
- Ja też. Nawet nie pamiętam od czego to się zaczęło. Chyba od zawsze mnie nie lubiła. Ale to z wzajemnością. - uśmiechnął się sztucznie i czekał na moją reakcję, której się nie doczekał, bo postanowiłam się go o coś spytać.
- Artur mam do ciebie pewne pytanie. Czy możliwe jest to, że Adrian bije Gołszewską? - Chłopak zrobił wielkie oczy i najwidoczniej nie wierzył w moje słowa.
- Co?! Skąd ci się to wzięło? Kłócą się często to fakt, ale przemoc? Majka to są już poważne zarzuty.
- Jednego byłam światkiem. Adrian uderzył Asię na parkingu i ją tam zostawił. Dzisiaj widziałam na jej rękach świeże siniaki.
- Kurwa... Nigdy nie sądziłem, że Adriano byłby do tego zdolny. Dalej w to nie wierzę. - Ja też. Z tego co opowiadała nam na lekcjach wydawałoby się, że są szczęśliwi. Dlaczego ona tak go kryła? Dlaczego zawsze zrzuca winę na siebie? Ta biedna ślicznotka jest tak okropnie traktowana przez męża a dalej z nim jest. Czasami nie jestem w stanie zrozumieć niektórych zachowań ludzi.
- Ja naprawdę nie dam jej tak traktować, nie chcę żeby działa się jej krzywda. - Oczy mi się zaszkiły, a pojedyńcze łzy spływały na samą myśł co Asia przeżywa. Teraz nie dziwię się, że tak się cieszy, że wróciła do szkoły.
- Majaaa, ale co ty możesz zrobić? Nic na to nie poradzisz bo to tylko twoja nauczycielka. Rozumiem, że się o nią martwisz i przede wszystkim ją kochasz, ale nic nie zrobisz w tym kierunku, przykro mi. - Kocham, bardzo kocham i martwię się, że pewnego dnia agresja Adriana doprowadzi do najgorszego.
- Kurwa, wiem. Boli mnie to, że nic nie mogę zrobić. Cholera nic! A jej dzieje się krzywda, jej. Najważniejszej osobie w moim życiu. - Artur mnie przytulił i powiedział, żebym tak się nie martwiła. Ale jak ja mogę się nie martwić? - Wiesz co? Spadam do domu. Mam dosyć.
Przeszłam przez próg drzwi i wkroczyłam do kuchni, pragnąc ugasić pragnienie szklanką wody. Wokół panował nieporządek, jak zwykle. Jednakże, jedynym pozytywem było to, że moje siostry przebywały w przedszkolu, co oznaczało, że nie musiałam znosić hałasu i krzyków małych dzieci. W domu byłam tylko ja i mama, ponieważ tata był w delegacji. Miałam nadzieję, że mama nie będzie zadawać zbędnych pytań o to, co się stało, ponieważ było widoczne, że płakałam. Odłożyłam, szklankę do zmywarki i chciałam iść na górę. Na moje nieszczęście zobaczyłam, że mama schodzi na dół. Cholera, głowa w dół i niezauważy.
- Jak tam córeczko? Gdzie byłaś? - no i co teraz powiedzieć? Prawdę?
- Koło szkoły. - pociągnęłam nosem, gdyż wszystko zaczęło mi z niego spływać. Nienawidzę tego.
- Po co? Nie mów, że... - przerwałam jej
- Tak rozmawiałam z Asią, a potem gadałam z Arturem. Problem?
- Dasz sobie kiedyś z nią spokój? A płaczesz czemu? Dała ci kosza? - nieśmieszne są te twoje żarty mamo.
- Nie, płakałam bo się o nią martwię. Mąż ją bije a ona nic sobie z tego nie robi. Raz zrobił to na moich oczach to próbowałam ją wesprzeć. I jakoś mi wyszło bo potem podziękowała. - Rodzicielka spojrzała się na mnie jak na największą idiotkę i westchnęła.
- Majka, przestań tak za nią latać. To co się dzieje u niej w domu to jej sprawa. Nie mieszaj się bo ja nie chcę potem latać z tobą bo sądach jak wpadniesz w jakieś kłopoty. Za naukę się weź. - Naukę? Poważnie? Skończyłam szkołę a ta dalej swoje. Naprawdę, nie przepadam za dyskusjami z nią na temat Asi, gdy jest w złym humorze. Jednak czasami naprawdę miło jest porozmawiać z mamą o Gołszewskiej. Nawet pyta mnie o różne rzeczy z nią związane, a ja cieszę się, że mogę komuś o niej opowiedzieć.
CZYTASZ
Where the sky ends
RomanceZakochałam się w mojej nauczycielce angielskiego. Zawsze marzyłam o tym, aby zakochać się w końcu szczęśliwie tak jak inni, ale moje myśli zaczęły biec na wyścigi. Zakochałam się w kobiecie starszej o prawie 20 lat. Nie wiem, czy jestem gotowa na to...